Witam.
Jestem 20-latkiem, DDA "po ojcu". Stanu, który obecnie przeżywam, nie potrafię nawet dobrze określić. Zacznijmy od początku. Matka, po 20 latach nieudanego małżeństwa z ojcem postanowiła wnieść pozew o rozwód i weszła w nowy związek. Cała sytuacja trwa od września 2012 roku. Ojciec nie potrafił niestety tego zaakceptować i popadł w jeszcze większy alkoholizm i narkomanię. Własny dom przestał być dla mnie bezpieczny, tata zwykł kraść mi pieniądze, agresywnie się zachowywać, niszczyć sprzęty domowe. Sytuacja zmusiła mnie do przeprowadzki do moich dziadków, u których mieszkam już 2-3 tygodnie (mama mieszka u nowego partnera).
Przechodząc do sedna: posiadam głębokie stany depresyjne porównując się do ojca, którego zdążyłem znienawidzić. Widzę w sobie jego cechy (zarówno psychiczne jak i fizyczne) i mam problemy z akceptacją siebie. Z bólem i żalem tęsknię za straconą relacją ojciec-syn, w której to mógłbym być przyjacielem rodzica, a nie jego wrogiem. Gdy patrzę na inne rodziny, to dostrzegam więź ojca z synem wyraźniej niż zwykle. Widzę coś, czego mi brakowało przez większość życia. Reakcje otoczenia na rozwód rodziców brzmią tak: "Ach, nigdy nie lubiłem tego idioty!", "Dobrze, że go zostawiłaś", "Nowy partner jest taki sympatyczny, całkowite przeciwieństwo". Nie odnajduję się wśród tych słów i poniekąd ranią one mnie, ponieważ czuję się odbiciem lustrzanym ojca. Często żałowałem, że się urodziłem. Nie wiem jak odzyskać harmonię i spokój, proszę o rzetelne porady lub pomysły. Jeżeli ten problem nadaje się do innego działu to przepraszam i proszę o przeniesienie.