Skocz do zawartości
Nerwica.com

Aleksandra17

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Aleksandra17

  1. Witam wszytskich.. bardzo prosze o pomoc.. Od 1 klasy liceum wszystko ulozylo sie zle.. wybralam nieodpowiedni dla siebie profil, na zasadzie wyzwania, postawienia sobie wyzszej poprzeczki niz "zwykły" human. Popelnilam ogromny bład. Kompletnie sie tutaj nie nadaje, nie interesuje mnie ani biologia ani chemia. Nie mialam problemow z ocenami, jednakze na poczatku roku przez stres zwiazany ze szkola trafilam do szpitala na miesiac, mialam olbrzymie zaleglosci, mama byla w ciaglym kontakcie z nauczycielka chemii-wychowaczynia, ale ona nie powiedziala innym, dlaczego mnie nie ma. Kiedy wrocilam, wszyscy , nawet klasa , patrzyli na mnie jak na te zła, podła wagarowiczke. Nauczycielka matematyki uwziela sie na mnie. Nie pomagaly tlumaczenia, ze jestem chora, czasem nie chodze do szkoly bo naprawde zle sie czuje. Zaczelo sie od obgadywania mnie do klasy, czy bylam obecna czy nie bylam, zawsze cos opowiadala o mnie, komentowala moj stroj (malo wyzywajacy, jestem z tych "szarych myszek", wiec naprawde nie wiem, dlaczego tak robila..), to jak wygladam..koszmar.. probowalam, kiedy juz bylam w szkole, lekcewazyc to, co do mnie mowi, czasem wrecz probowalam cala sytuacje obrocic z zart, nie sluchac tego, co ona mowi..skonczylo sie na poprawianiu roku z matematyki.. Nie zdalam poprawki, byl to dla mnie olbrzymi stres, ale u dyrektorki wyklocilam sie o zdanie warunkowe, bo juz chciala mi papiery oddac.. 2 dni pozniej znalzlam sie "cudem" w 2 klasie.. nowa nauczycielka od matematyki. Dobra, spraweidliwa.. 1 tydzien szkoly.. nie moglam przekroczyc progu szkoly, bolala mnie glowa, po obu stronach rownoczesnie w skroniach, brzuch, nogi jak z waty, a rano to nawet nie moge wstac czasem na sama mysl o szkole.. tak bylo kazdego nastepnego tygodnia.. po 1 semestrze mialam ponad 160 godzin nieobecnosci. wszystkie usprawiedliwione. oceny tez mam dobre, chociaz wiele wymagaja, bo to taka "prestizowa" szkola.. :/ (szkoda, ze nie dbaja o to, by nauczyciele byli normalni) czasem, kiedy mam wejsc do szkoly, naciskam na klamke, juz mam wchodzic, ale jednak ostetcznie wycofuje sie i znowu nie ma mnie w szkole.. Bylam u psychologa. nie stwierdzila u mnie fobii szkolnej, mowila, ze rozumie mnie, dlaczego nie chodze, ze to przez ta poprawke, te szykany ze strony nauczycieli, ze mam sie po prostu zmobilizowac i pojsc. gdy rozmawiala z moja mama, po prostu stwierdzila, ze jestem leniwa i to sa wagary..swietnie.. mama bardzo zasugerowala sie slowami tego psychologa, bo to w koncu psycholog, nie byle kto, wie najlepiej i przestala mi usprawiedliwac godziny, stad teraz grozi mi nieklasyfikowanie. probuuje zmienic psychologa, jednak najwiekszy problem teraz mam z nauczycielami. widza, ze coraz czesciej mnie nie ma, chca byc sprawidliwi w stosunku do calej klasy i albo zanizaja mi oceny z testow, albo wstawiaja 1.. to tylko pogarsza sytuacje. mam nerwice potwierdzona u lekarza, ale takie tlumaczenie nauczycielom nie wystarcza. Nie mam wystawionej opinii o fobii szkolnej, o ile jest to fobia, i tak nikt mi nie wierzy.. Jak mam wytlumaczyc moja sytuacje nauczycielom? Mama nie ma do tego sily.. A ja.. chyba tylko zostal mi postronek.
  2. Witam wszytskich.. bardzo prosze o pomoc.. Od 1 klasy liceum wszystko ulozylo sie zle.. wybralam nieodpowiedni dla siebie profil, na zasadzie wyzwania, postawienia sobie wyzszej poprzeczki niz "zwykły" human. Popelnilam ogromny bład. Kompletnie sie tutaj nie nadaje, nie interesuje mnie ani biologia ani chemia. Nie mialam problemow z ocenami, jednakze na poczatku roku przez stres zwiazany ze szkola trafilam do szpitala na miesiac, mialam olbrzymie zaleglosci, mama byla w ciaglym kontakcie z nauczycielka chemii-wychowaczynia, ale ona nie powiedziala innym, dlaczego mnie nie ma. Kiedy wrocilam, wszyscy , nawet klasa , patrzyli na mnie jak na te zła, podła wagarowiczke. Nauczycielka matematyki uwziela sie na mnie. Nie pomagaly tlumaczenia, ze jestem chora, czasem nie chodze do szkoly bo naprawde zle sie czuje. Zaczelo sie od obgadywania mnie do klasy, czy bylam obecna czy nie bylam, zawsze cos opowiadala o mnie, komentowala moj stroj (malo wyzywajacy, jestem z tych "szarych myszek", wiec naprawde nie wiem, dlaczego tak robila..), to jak wygladam..koszmar.. probowalam, kiedy juz bylam w szkole, lekcewazyc to, co do mnie mowi, czasem wrecz probowalam cala sytuacje obrocic z zart, nie sluchac tego, co ona mowi..skonczylo sie na poprawianiu roku z matematyki.. Nie zdalam poprawki, byl to dla mnie olbrzymi stres, ale u dyrektorki wyklocilam sie o zdanie warunkowe, bo juz chciala mi papiery oddac.. 2 dni pozniej znalzlam sie "cudem" w 2 klasie.. nowa nauczycielka od matematyki. Dobra, spraweidliwa.. 1 tydzien szkoly.. nie moglam przekroczyc progu szkoly, bolala mnie glowa, po obu stronach rownoczesnie w skroniach, brzuch, nogi jak z waty, a rano to nawet nie moge wstac czasem na sama mysl o szkole.. tak bylo kazdego nastepnego tygodnia.. po 1 semestrze mialam ponad 160 godzin nieobecnosci. wszystkie usprawiedliwione. oceny tez mam dobre, chociaz wiele wymagaja, bo to taka "prestizowa" szkola.. :/ (szkoda, ze nie dbaja o to, by nauczyciele byli normalni) czasem, kiedy mam wejsc do szkoly, naciskam na klamke, juz mam wchodzic, ale jednak ostetcznie wycofuje sie i znowu nie ma mnie w szkole.. Bylam u psychologa. nie stwierdzila u mnie fobii szkolnej, mowila, ze rozumie mnie, dlaczego nie chodze, ze to przez ta poprawke, te szykany ze strony nauczycieli, ze mam sie po prostu zmobilizowac i pojsc. gdy rozmawiala z moja mama, po prostu stwierdzila, ze jestem leniwa i to sa wagary..swietnie.. mama bardzo zasugerowala sie slowami tego psychologa, bo to w koncu psycholog, nie byle kto, wie najlepiej i przestala mi usprawiedliwac godziny, stad teraz grozi mi nieklasyfikowanie. probuuje zmienic psychologa, jednak najwiekszy problem teraz mam z nauczycielami. widza, ze coraz czesciej mnie nie ma, chca byc sprawidliwi w stosunku do calej klasy i albo zanizaja mi oceny z testow, albo wstawiaja 1.. to tylko pogarsza sytuacje. mam nerwice potwierdzona u lekarza, ale takie tlumaczenie nauczycielom nie wystarcza. Nie mam wystawionej opinii o fobii szkolnej, o ile jest to fobia, i tak nikt mi nie wierzy.. Jak mam wytlumaczyc moja sytuacje nauczycielom? Mama nie ma do tego sily.. A ja.. chyba tylko zostal mi postronek.
×