Skocz do zawartości
Nerwica.com

Voya

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Voya

  1. Voya

    Cześć

    Cześć, mam 21 lat, niedługo skończę 22. Depresję mam od ok 7-8 lat, jednak dopiero rok temu byłam po raz 1szy u psychiatry. W wyniku depresji doszło do zaburzeń z oddychaniem, z jedzeniem, z sennością. Mam bardzo niską samoocenę, nie potrafię się zaakceptować, gdybym tylko mogła poddałabym się zabiegom chirurgicznym. Od jakiegoś czasu przez to mam zaburzenia związane z jedzeniem, bardzo boję się, że będzie to się pogłębiać. Są noce, kiedy mój ból psychiczny przenosi się na płaszczyznę fizyczną, potrafię wtedy leżeć tak pół nocy, płacząc cicho. I tak nikt nie słyszy, bo mieszkam sama. Przez depresję nie radzę sobie z otaczającym mnie światem. Zrezygnowałam ze studiów, bo na samą myśl, że mam tam znów jechać było mi niedobrze. Jednak moim największym problemem jest samotność. Nie mam koleżanek, jedynie paru kolegów. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam na jakimś "babskim" spotkaniu, ale parę lat temu na pewno... Bardzo brakuje mi osoby, do której mogłabym się przytulić i wypłakać albo iść z nią po prostu na spacer. Takiej przyjaciółki. Mieszkam W Warszawie od 2 lat, a nie mam tu żadnych znajomych... Nikogo. Zawsze jak wychodzę z domu to sama. Od roku próbuję zapisać się na terapię, ruszyć z moim życiem ale nie potrafię. Boję się, że cokolwiek zacznę i tak rzucę i że zawsze już będę sama.
  2. Voya

    Cześć

    Cześć, mam 21 lat, niedługo skończę 22. Depresję mam od ok 7-8 lat, jednak dopiero rok temu byłam po raz 1szy u psychiatry. W wyniku depresji doszło do zaburzeń z oddychaniem, z jedzeniem, z sennością. Mam bardzo niską samoocenę, nie potrafię się zaakceptować, gdybym tylko mogła poddałabym się zabiegom chirurgicznym. Od jakiegoś czasu przez to mam zaburzenia związane z jedzeniem, bardzo boję się, że będzie to się pogłębiać. Są noce, kiedy mój ból psychiczny przenosi się na płaszczyznę fizyczną, potrafię wtedy leżeć tak pół nocy, płacząc cicho. I tak nikt nie słyszy, bo mieszkam sama. Przez depresję nie radzę sobie z otaczającym mnie światem. Zrezygnowałam ze studiów, bo na samą myśl, że mam tam znów jechać było mi niedobrze. Jednak moim największym problemem jest samotność. Nie mam koleżanek, jedynie paru kolegów. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam na jakimś "babskim" spotkaniu, ale parę lat temu na pewno... Bardzo brakuje mi osoby, do której mogłabym się przytulić i wypłakać albo iść z nią po prostu na spacer. Takiej przyjaciółki. Mieszkam W Warszawie od 2 lat, a nie mam tu żadnych znajomych... Nikogo. Zawsze jak wychodzę z domu to sama. Od roku próbuję zapisać się na terapię, ruszyć z moim życiem ale nie potrafię. Boję się, że cokolwiek zacznę i tak rzucę i że zawsze już będę sama.
×