skoro jęczarnia, to ja też sobie pojęczę...
w zasadzie aktualnie nic mnie nie interesuje, wszystko mi jest obojętne i wpadłam w ten stan, gdzie mogę siedzieć w zupełnej ciszy i wisi mi nawet to czy będę miała zapalone światło czy nie. mogę tak sobie siedzieć i patrzeć w cholerną ścianę cały dzień. nie potrzebuję ani jeść, ani pić, nawet chodzić do toalety, czy spać. jednym słowem wyje**ne na wszystko . nie mam ochoty zabrać się za nic, bo i tak pewnie nie pójdzie mi to tak jakbym chciała, a po drugie, po co? jakoś tak jakby, MOTYWACJI BRAK .
robiłam dwa razy w życiu ten cały test Becka, w który zuuuupełnie nie wierzę i zawsze czuję się jakbym rozwiązywała jakieś BRAVO GIRL
raz dzisiaj, ostatnio z jakoś pół roku temu, jak stwierdziłam, że troszkę już przesadzam z tym moim nastrojem i ta daaaam, mam level up.
nie wiem czy w dobrym dziale się umieściłam, bo teraz to trochę zabrzmiało jak "witam, jestem adam i nie piję od 2 dni", przepraszam w kazdym razie! :)