Skocz do zawartości
Nerwica.com

LaMadridistka

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia LaMadridistka

  1. Witam. Też takie cos mam. Jak byłam ostatnio w markecie to się czułam jak naćpana. Patrzyłam na półki i nie ogarniałam co widzę. Na dworze było lepiej. Ogólnie teraz unikam takich miejsc. I w szkole strasznie mnie to denerwuje, szczególnie w szatni od WF gdzie mamy takie białe, ostre swiatło, albo na matmie, bo matematyca zapala swiatło nawet jak jest jasno i nie zasłania żaluzji nawet jak słońce obija się od srebrnych elementów męcząc samą siebie i całą klasę, dziwna baba. Przy takim swietle często wzrasta lęk, nasila się nerwica i mam ataki paniki.
  2. Witam. Też takie cos mam. Jak byłam ostatnio w markecie to się czułam jak naćpana. Patrzyłam na półki i nie ogarniałam co widzę. Na dworze było lepiej. Ogólnie teraz unikam takich miejsc. I w szkole strasznie mnie to denerwuje, szczególnie w szatni od WF gdzie mamy takie białe, ostre swiatło, albo na matmie, bo matematyca zapala swiatło nawet jak jest jasno i nie zasłania żaluzji nawet jak słońce obija się od srebrnych elementów męcząc samą siebie i całą klasę, dziwna baba. Przy takim swietle często wzrasta lęk, nasila się nerwica i mam ataki paniki.
  3. Witam. Chciałabym opowiedzieć wam moją historię. Mam fobię szkolną i co o tego nie mam żadnych wątpliwosci. Zaczęło się rok temu, byłam w 1 gim i szłam do fryzjera z mamą gdy na srodku ulicy niemalnże zemdlałam, odczucia były tak kosmiczne, że po tym zdarzeniu zaczęłam mieć problemy. Ciągle robiło mi się słabo, bałam się szkoły, całe pół roku pozostałe do wakacji ledwo pozdawałam mając masę nieobecnosci i poprawkę z chemii. W wakacje znalazłam doktora medycyny naturalnej który ziołami i masażami mi pomógł i przez pierwszy semestr drugiej klasy może nie było idealnie, ale bardzo dobrze i do szkoły chodziłam normalnie. Powróciło teraz. W styczniu przed feriami znów nieomal zemdlałam przed biblioteką i gdy wróciłam po feriach zaczęła się masakra. Wróciło tamto z zeszłego roku. Teraz jestem w krytycznym punkcie, jutro poniedziałek, ja mam już zarwane 2 tyg. i wiem że powinnam isć, ale nie potrafię sobie tego wyobrazić. Mój dzień wygląda tak. Przychodzi wieczór i narasta coraz większy lęk. W mojej głowie kołatają się mysli, że może cos się wydarzy, że nie będę musiała is. Idąc do łóżka chce mi się płakać. Nie mogę spać. Gdy wstaję rano już nie wytrzymuję, ubieram się płacząc. Na przystanek odprowadza mnie mama mimo, że mam 15 lat i do klasy chodzę z bratem. Wiem, że to może brzmieć smiesznie. W autobusie robi mi się duszno i mam wrażenie, że zaraz zemdleję. W drodze do szkoły z przystanku cały czas się denerwuję, często muszę przystawać gdyż robi mi się słabo. W szkole na pierwszej lekcji tak mi bije serce, że mam wrażenie, że zawału dostanę. I albo idę od razu o pielęgniarki/psycholog by zadzwoniły po rodziców, albo daję radę, ale cały czas kombinuję czy napisać sobie zwolnienie (robiłam to już wielokrotnie i coraz lepiej podrabiam podpis mamy), czy się zerwać. W końcu i tak nie wytrzymuję i w jakis sposób znajduję się w domu. Ze szkołą jest jeszcze taki problem, że to nie jest budynek z korytarzami tylko jedna wielka hala, mniej więcej na tym zdjęciu widać, to moja szkoła: http://www.skorzewo.edu.pl/galeria.php?rok=2012&strona=4 (w tej galerii widać najlepiej na 7 zdjęciu). Nie wiem czemu, ale mam lęk przed takimi przestrzeniami i nawet gdy jestem w domu i wyobrażę sobie, że znajduje się na srodku hali to słabo mi się robi. Myslałam o indywidualnych i jestem pewna, że ich chcę. Myslę że mi nie zaszkodzą, bo zawsze byłam samotniczką i nie bolało mnie to, że np. w wakacje koleżanka wyjechała z rodzicami a ja siedziałam w domu bez kontaktu z rówiesnikami, ba, mi w to graj, to mój swiat, ja samotnie z muzyką, czy z meczem (jestem fanką piłki nożnej). Mama jest trochę sceptycznie nastawiona, ale ja sobie nie wyobrażam chodzenia do szkoły. Nie i już. Nie mam mysli samobójczych, bo zawsze byłam optymistką, ale stany depresyjne których nigdy nie miewałam nękają mnie coraz częsciej. Gdybym miała indywidualne to nie denerwowałabym się aż tak szkołą i łatwiej byłoby mi z tego wyjsć. Jesli jest ktos, kto chciałby ze mną o tym porozmawiać, to mój numer gg: 42559719. Byłabym bardzo wdzięczna. Wiem, że pisane chaotycznie, ale przepraszam, to ze względu na podekscytowanie. Nie wiedziałam, że tylu nas jest. Pomocy.
  4. Witam. Chciałabym opowiedzieć wam moją historię. Mam fobię szkolną i co o tego nie mam żadnych wątpliwosci. Zaczęło się rok temu, byłam w 1 gim i szłam do fryzjera z mamą gdy na srodku ulicy niemalnże zemdlałam, odczucia były tak kosmiczne, że po tym zdarzeniu zaczęłam mieć problemy. Ciągle robiło mi się słabo, bałam się szkoły, całe pół roku pozostałe do wakacji ledwo pozdawałam mając masę nieobecnosci i poprawkę z chemii. W wakacje znalazłam doktora medycyny naturalnej który ziołami i masażami mi pomógł i przez pierwszy semestr drugiej klasy może nie było idealnie, ale bardzo dobrze i do szkoły chodziłam normalnie. Powróciło teraz. W styczniu przed feriami znów nieomal zemdlałam przed biblioteką i gdy wróciłam po feriach zaczęła się masakra. Wróciło tamto z zeszłego roku. Teraz jestem w krytycznym punkcie, jutro poniedziałek, ja mam już zarwane 2 tyg. i wiem że powinnam isć, ale nie potrafię sobie tego wyobrazić. Mój dzień wygląda tak. Przychodzi wieczór i narasta coraz większy lęk. W mojej głowie kołatają się mysli, że może cos się wydarzy, że nie będę musiała is. Idąc do łóżka chce mi się płakać. Nie mogę spać. Gdy wstaję rano już nie wytrzymuję, ubieram się płacząc. Na przystanek odprowadza mnie mama mimo, że mam 15 lat i do klasy chodzę z bratem. Wiem, że to może brzmieć smiesznie. W autobusie robi mi się duszno i mam wrażenie, że zaraz zemdleję. W drodze do szkoły z przystanku cały czas się denerwuję, często muszę przystawać gdyż robi mi się słabo. W szkole na pierwszej lekcji tak mi bije serce, że mam wrażenie, że zawału dostanę. I albo idę od razu o pielęgniarki/psycholog by zadzwoniły po rodziców, albo daję radę, ale cały czas kombinuję czy napisać sobie zwolnienie (robiłam to już wielokrotnie i coraz lepiej podrabiam podpis mamy), czy się zerwać. W końcu i tak nie wytrzymuję i w jakis sposób znajduję się w domu. Ze szkołą jest jeszcze taki problem, że to nie jest budynek z korytarzami tylko jedna wielka hala, mniej więcej na tym zdjęciu widać, to moja szkoła: http://www.skorzewo.edu.pl/galeria.php?rok=2012&strona=4 (w tej galerii widać najlepiej na 7 zdjęciu). Nie wiem czemu, ale mam lęk przed takimi przestrzeniami i nawet gdy jestem w domu i wyobrażę sobie, że znajduje się na srodku hali to słabo mi się robi. Myslałam o indywidualnych i jestem pewna, że ich chcę. Myslę że mi nie zaszkodzą, bo zawsze byłam samotniczką i nie bolało mnie to, że np. w wakacje koleżanka wyjechała z rodzicami a ja siedziałam w domu bez kontaktu z rówiesnikami, ba, mi w to graj, to mój swiat, ja samotnie z muzyką, czy z meczem (jestem fanką piłki nożnej). Mama jest trochę sceptycznie nastawiona, ale ja sobie nie wyobrażam chodzenia do szkoły. Nie i już. Nie mam mysli samobójczych, bo zawsze byłam optymistką, ale stany depresyjne których nigdy nie miewałam nękają mnie coraz częsciej. Gdybym miała indywidualne to nie denerwowałabym się aż tak szkołą i łatwiej byłoby mi z tego wyjsć. Jesli jest ktos, kto chciałby ze mną o tym porozmawiać, to mój numer gg: 42559719. Byłabym bardzo wdzięczna. Wiem, że pisane chaotycznie, ale przepraszam, to ze względu na podekscytowanie. Nie wiedziałam, że tylu nas jest. Pomocy.
×