Skocz do zawartości
Nerwica.com

justys1717

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia justys1717

  1. Cześć jestem tu nowa ale przybywam z tym samym problemem co Wy. Pierwsze przejawy nerwicy miałam ( z tego co wiem od mamy) już jako dziecko. Sama też jak przez mgłę pamiętam że bałam się zostać sama w domu nawet wtedy gdy mama wychodziła dosłownie na parę minut do piwnicy. Później wszystko już było dobrze, aż do niedawna. Pewnego wieczoru strasznie zaczęło walić mi serce.Miałam tak wysokie tętno, iż myślałam że wyląduję na pogotowiu. Oczywiście na następny dzień poleciałam do lekarza. Lekarka zrobiła mi EKG i jak się okazało wszystko było dobrze. Zapytała mnie też czy przeżywałam jakieś stresujące sytuacje, ale przecież (jak wtedy myślałam) nic takiego w tym momencie się nie działo. Dopiero po kolejnych atakach zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, że ich przyczyną może być nerwica, a wysokie tętno spowodowane jest wmawianiem sobie że brakuje mi powietrza i , że zaraz zemdleję. Po kilku miesiącach od tej sytuacji dowiedziałam się, że mój narzeczony ma możliwość wyjazdu za granicę do pracy i wtedy wszystko się zaczęło - zaczęłam sobie zadawać pytanie czy ja go na pewno kocham? a to z kolei napędzało błędne koło durnowatych myśli typu: już go nie kocham, co jeśli jestem z nim z przyzwyczajenia (jesteśmy ze sobą 4 lata). Byłam na skraju wyczerpania, miałam napady płaczu, lęku. Było mi tak źle, że musiałam się się komuś wypłakać i wyjawić swój sekret. Najpierw był to mój narzeczony a później także rodzice, którzy doradzili mi abym poszła do psychologa. Już byłam zdecydowana na wizytę aż tu nagle wszystko przeszło. Był wspaniale, znowu odżyłam do dnia kiedy zbliżył się dzień wyjazdu narzeczonego. Po paru dniach jego nieobecności znowu zaczęło się to samo jednak po paru tyg dowiedziałam się, że będę miała możliwość wyjazdu i zamieszkania z nim za granicą i znowu przeszło. Teraz jestem już z nim i znowu mnie dopadły te myśli. Już sama nie wiem czy go kocham bo wmawiam sobie że to nie jest miłość tylko przyzwyczajenie. Jest mi źle, jestem taka pusta od środka, nie czuję miłości, wmawiam sobie że nie zasługuję na niego, bo on jest dla mnie taki dobry a ja nie potrafię okazać mu uczuć. A jeśli ja już go faktycznie nie kocham? Nawet kiedy leżymy obok siebie jestem taka pusta i nic nie czuję a kiedyś przecież sprawiało mi to taką wielką radość i przyjemność że mam go obok siebie. Trochę się rozpisałam ale proszę was o zdanie
  2. Cześć jestem tu nowa ale przybywam z tym samym problemem co Wy. Pierwsze przejawy nerwicy miałam ( z tego co wiem od mamy) już jako dziecko. Sama też jak przez mgłę pamiętam że bałam się zostać sama w domu nawet wtedy gdy mama wychodziła dosłownie na parę minut do piwnicy. Później wszystko już było dobrze, aż do niedawna. Pewnego wieczoru strasznie zaczęło walić mi serce.Miałam tak wysokie tętno, iż myślałam że wyląduję na pogotowiu. Oczywiście na następny dzień poleciałam do lekarza. Lekarka zrobiła mi EKG i jak się okazało wszystko było dobrze. Zapytała mnie też czy przeżywałam jakieś stresujące sytuacje, ale przecież (jak wtedy myślałam) nic takiego w tym momencie się nie działo. Dopiero po kolejnych atakach zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, że ich przyczyną może być nerwica, a wysokie tętno spowodowane jest wmawianiem sobie że brakuje mi powietrza i , że zaraz zemdleję. Po kilku miesiącach od tej sytuacji dowiedziałam się, że mój narzeczony ma możliwość wyjazdu za granicę do pracy i wtedy wszystko się zaczęło - zaczęłam sobie zadawać pytanie czy ja go na pewno kocham? a to z kolei napędzało błędne koło durnowatych myśli typu: już go nie kocham, co jeśli jestem z nim z przyzwyczajenia (jesteśmy ze sobą 4 lata). Byłam na skraju wyczerpania, miałam napady płaczu, lęku. Było mi tak źle, że musiałam się się komuś wypłakać i wyjawić swój sekret. Najpierw był to mój narzeczony a później także rodzice, którzy doradzili mi abym poszła do psychologa. Już byłam zdecydowana na wizytę aż tu nagle wszystko przeszło. Był wspaniale, znowu odżyłam do dnia kiedy zbliżył się dzień wyjazdu narzeczonego. Po paru dniach jego nieobecności znowu zaczęło się to samo jednak po paru tyg dowiedziałam się, że będę miała możliwość wyjazdu i zamieszkania z nim za granicą i znowu przeszło. Teraz jestem już z nim i znowu mnie dopadły te myśli. Już sama nie wiem czy go kocham bo wmawiam sobie że to nie jest miłość tylko przyzwyczajenie. Jest mi źle, jestem taka pusta od środka, nie czuję miłości, wmawiam sobie że nie zasługuję na niego, bo on jest dla mnie taki dobry a ja nie potrafię okazać mu uczuć. A jeśli ja już go faktycznie nie kocham? Nawet kiedy leżymy obok siebie jestem taka pusta i nic nie czuję a kiedyś przecież sprawiało mi to taką wielką radość i przyjemność że mam go obok siebie. Trochę się rozpisałam ale proszę was o zdanie
×