Skocz do zawartości
Nerwica.com

naznaczonyy

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez naznaczonyy

  1. Witam,jest to mój pierwszy tego typu post w internecie,rozmawiałem na ten temat tylko z przyjaciółmi - proszę więc o wyrozumiałość. Mam osiemnaście lat,jako młody chłopak [odkąd pamiętam] widywałem sceny,kiedy moja matka była bita przez lubiącego wszelkie używki mężczyznę,który jak mi mówiono do 11 roku życia był moim ojcem,okazało się,że jest on ojcem tylko mojej jak z tego wynika "jednoczęściowej" siostry [tylko wspólna matka],ja jestem wynikiem ukrytej miłości [nazwijmy po imieniu - zdrady] mojej matki z "wujkiem",którego od zawsze znałem,z którym spotykaliśmy się w tajemnicy przed ojcem mojej siostry [brzmi dziwacznie].Znałem rodzinę tego wujka,do jego rodziców mówiłem "dziadku" , "babciu" ,ciocie nimi dla mnie były,a wujkowie traktowali mnie [znali prawdę o której nie wiedziałem] jak członka rodziny - ogólnie rodzina na poziomie,wykształcona,żyjąca na dostatnim poziomie materialnym-nawet bardzo. Od małego byłem uczony kłamać, do tego miałem 3 babcie, z czego tą [jak i całą tamtą stronę] właśnie musiałem okłamywać i nie ujawniać "wujka" i jego rodziny. Nie wiem dlaczego moja mama nie chciała się wyprowadzić od ojca siostry okłamując mnie,że jest on moim również,ale wiem,że mogliśmy zamieszkać z "wujkiem" ,czyli prawdziwym ojcem,ponieważ wiem,że on takie warunki chciał zapewnić [prawdopodobnie mama bała się tamtego tyrana,ojca siostry-często kazała mu się wynieść bo mieszkanie było jej,on wracał trzeźwy i się litowała]. Wyprowadziliśmy się do mojego prawdziwego ojca [wtedy jeszcze dalej żyłem w nieświadomości,był on dla mnie wujkiem] kiedy miałem 8 lat,jeździłem do ojca siostry [wtedy jeszcze myślałem,że był i moim - co było zwykłą ściemą,czego i on nie wiedział,ani tamta rodzina] , byłem nauczony,że mieszkam z matką i siostrą u babci [tak miałem im mówić] ... Tamten tata[ojciec siostry], wiedział coś o "wujku",ponieważ romans trwał długo przede mną[moimi narodzinami],ale nie wiedział,że nie jestem jego [z tego co wiem,nie chciał przyjąć tego nawet do wiadomości,chociaż koledzy mu to mówili].Ogólnie ojciec siostry,jak i cała tamta rodzina,byli we mnie zapatrzeni,z uwagi na warunki ekstremalne mego chowu,nieskromnie mówiąc [o ile mi się wydaje powinienem być szczery] byłem bystrym i dobrze zapowiadającym się dzieckiem,również moja psychika była całkiem dojrzała [nagłe napady tak jakby przyspieszonego tempa,którym towarzyszyło poczucie chaosu-ogólnie styrany psychicznie parolatek]. Życie się toczyło,w końcu przyznałem się [nie musiałem-samo wyszło] gdzie i z kim mieszkam rodzinie ojca siostry.Ojciec "wujka" [przypominam-biologicznego ojca] jakiś czas po tym powiedział mi wraz z "wujkiem" kto jest moim biologicznym ojcem,polały się łzy - biologiczny tata wytłumaczył mi to wszystko i ja sam wiem,że on nie chciał zawinić, na 100% bał się złego ruchu by mnie nie stracić-kontaktu ze mną poprzez kłótnię z mamą. Wtedy [przypominam -miałem 11lat] naszły mnie myśli-Tamta rodzina nie jest tą prawdziwą,nie chciałem tam już jeździć - straciłem na pstryknięcie palca ojca,który wielbił mnie do tego stopnia,że nawet ciuchy kupował mi takie same jak on nosił,babcie...[po prostu rodzinę,którą znałem "od szpitala"] - mama z biologicznym ojcem nie mieli nic przeciwko,abym się z nimi spotykał -sam zdecydowałem. Szlochałem po nocach, rodzina którą opuściłem się mną interesowała-chciałem zapomnieć. Dzisiaj mówię do biologicznego ojca "tato",tworzymy rodzinę, rodzice są moim wsparciem.Młodzieńcze błędy nie są karane,ale tłumaczone mi,nawet na ich doświadczeniach, powiedziałem rodzicom,że mam objawy depresji-zaproponowali mi wizytę u psychologa [mama po przeżyciach żyła długi czas przy pomocy psychotropów,nerwica lękowa,napady złości-co cały czas jej towarzyszy,brak chęci do życia]. Sam wiem,że nie jestem również przykładem zdrowej psychiki, a mianowicie nie lubię tłumów - omijam ich i łapię się na tym,że zakupy [odzież] robię tylko w jednym [przydomowym,rzadko uczęszczanym przez ludzi] centrum handlowym,korzystając z komunikacji miejskiej czuje się znacznie skrępowany [nosząc słuchawki zastanawiam się nawet nad tym czy za głośno nie oddycham,oddech jest nienaturalny,uczucie "wszyscy na mnie patrzą,uważaj na ruchy!"]. Posiadam zainteresowania - latem windsurfing , zimą narty, czasem siłownia.Kocham je,nie pozwalają czuć się z tym wszystkim jednak zupełnie normalnie.Dopiszę to co wydaje mi się być ważne. Myślę,że przez nauczenie mnie okłamywania bliskich osób i spowodowania poznania tego jako rzecz naturalna, chyba również nie mogę się zakochać,to wypaczyło moje uczucia. Czy mogą państwo coś poradzić? Napisać coś o mojej sytuacji z perspektywy drugiego człowieka. Z góry dziękuję,prosiłbym również o zachowanie uwag,które mogą być dla mnie nieprzyjemne - wystarczy mi.
  2. Witam,jest to mój pierwszy tego typu post w internecie,rozmawiałem na ten temat tylko z przyjaciółmi - proszę więc o wyrozumiałość. Mam osiemnaście lat,jako młody chłopak [odkąd pamiętam] widywałem sceny,kiedy moja matka była bita przez lubiącego wszelkie używki mężczyznę,który jak mi mówiono do 11 roku życia był moim ojcem,okazało się,że jest on ojcem tylko mojej jak z tego wynika "jednoczęściowej" siostry [tylko wspólna matka],ja jestem wynikiem ukrytej miłości [nazwijmy po imieniu - zdrady] mojej matki z "wujkiem",którego od zawsze znałem,z którym spotykaliśmy się w tajemnicy przed ojcem mojej siostry [brzmi dziwacznie].Znałem rodzinę tego wujka,do jego rodziców mówiłem "dziadku" , "babciu" ,ciocie nimi dla mnie były,a wujkowie traktowali mnie [znali prawdę o której nie wiedziałem] jak członka rodziny - ogólnie rodzina na poziomie,wykształcona,żyjąca na dostatnim poziomie materialnym-nawet bardzo. Od małego byłem uczony kłamać, do tego miałem 3 babcie, z czego tą [jak i całą tamtą stronę] właśnie musiałem okłamywać i nie ujawniać "wujka" i jego rodziny. Nie wiem dlaczego moja mama nie chciała się wyprowadzić od ojca siostry okłamując mnie,że jest on moim również,ale wiem,że mogliśmy zamieszkać z "wujkiem" ,czyli prawdziwym ojcem,ponieważ wiem,że on takie warunki chciał zapewnić [prawdopodobnie mama bała się tamtego tyrana,ojca siostry-często kazała mu się wynieść bo mieszkanie było jej,on wracał trzeźwy i się litowała]. Wyprowadziliśmy się do mojego prawdziwego ojca [wtedy jeszcze dalej żyłem w nieświadomości,był on dla mnie wujkiem] kiedy miałem 8 lat,jeździłem do ojca siostry [wtedy jeszcze myślałem,że był i moim - co było zwykłą ściemą,czego i on nie wiedział,ani tamta rodzina] , byłem nauczony,że mieszkam z matką i siostrą u babci [tak miałem im mówić] ... Tamten tata[ojciec siostry], wiedział coś o "wujku",ponieważ romans trwał długo przede mną[moimi narodzinami],ale nie wiedział,że nie jestem jego [z tego co wiem,nie chciał przyjąć tego nawet do wiadomości,chociaż koledzy mu to mówili].Ogólnie ojciec siostry,jak i cała tamta rodzina,byli we mnie zapatrzeni,z uwagi na warunki ekstremalne mego chowu,nieskromnie mówiąc [o ile mi się wydaje powinienem być szczery] byłem bystrym i dobrze zapowiadającym się dzieckiem,również moja psychika była całkiem dojrzała [nagłe napady tak jakby przyspieszonego tempa,którym towarzyszyło poczucie chaosu-ogólnie styrany psychicznie parolatek]. Życie się toczyło,w końcu przyznałem się [nie musiałem-samo wyszło] gdzie i z kim mieszkam rodzinie ojca siostry.Ojciec "wujka" [przypominam-biologicznego ojca] jakiś czas po tym powiedział mi wraz z "wujkiem" kto jest moim biologicznym ojcem,polały się łzy - biologiczny tata wytłumaczył mi to wszystko i ja sam wiem,że on nie chciał zawinić, na 100% bał się złego ruchu by mnie nie stracić-kontaktu ze mną poprzez kłótnię z mamą. Wtedy [przypominam -miałem 11lat] naszły mnie myśli-Tamta rodzina nie jest tą prawdziwą,nie chciałem tam już jeździć - straciłem na pstryknięcie palca ojca,który wielbił mnie do tego stopnia,że nawet ciuchy kupował mi takie same jak on nosił,babcie...[po prostu rodzinę,którą znałem "od szpitala"] - mama z biologicznym ojcem nie mieli nic przeciwko,abym się z nimi spotykał -sam zdecydowałem. Szlochałem po nocach, rodzina którą opuściłem się mną interesowała-chciałem zapomnieć. Dzisiaj mówię do biologicznego ojca "tato",tworzymy rodzinę, rodzice są moim wsparciem.Młodzieńcze błędy nie są karane,ale tłumaczone mi,nawet na ich doświadczeniach, powiedziałem rodzicom,że mam objawy depresji-zaproponowali mi wizytę u psychologa [mama po przeżyciach żyła długi czas przy pomocy psychotropów,nerwica lękowa,napady złości-co cały czas jej towarzyszy,brak chęci do życia]. Sam wiem,że nie jestem również przykładem zdrowej psychiki, a mianowicie nie lubię tłumów - omijam ich i łapię się na tym,że zakupy [odzież] robię tylko w jednym [przydomowym,rzadko uczęszczanym przez ludzi] centrum handlowym,korzystając z komunikacji miejskiej czuje się znacznie skrępowany [nosząc słuchawki zastanawiam się nawet nad tym czy za głośno nie oddycham,oddech jest nienaturalny,uczucie "wszyscy na mnie patrzą,uważaj na ruchy!"]. Posiadam zainteresowania - latem windsurfing , zimą narty, czasem siłownia.Kocham je,nie pozwalają czuć się z tym wszystkim jednak zupełnie normalnie.Dopiszę to co wydaje mi się być ważne. Myślę,że przez nauczenie mnie okłamywania bliskich osób i spowodowania poznania tego jako rzecz naturalna, chyba również nie mogę się zakochać,to wypaczyło moje uczucia. Czy mogą państwo coś poradzić? Napisać coś o mojej sytuacji z perspektywy drugiego człowieka. Z góry dziękuję,prosiłbym również o zachowanie uwag,które mogą być dla mnie nieprzyjemne - wystarczy mi.
×