Skocz do zawartości
Nerwica.com

Visonda

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Visonda

  1. Dziękuję, kamilwin. Powoli zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, co napisałeś. Muszę osiągnąć harmonię ciała i umysłu, bo jak na razie umysł swoje, a ciało sprawia problemy. Muszę przestać myśleć o tym, co NALEŻY zrobić, co CHCĘ zrobić, czego się ode mnie OCZEKUJE... a zacząć dbać więcej o relaks, spokój i zdrowe relacje z innymi ludźmi, by się zdystansować od ciągłej wywieranej na tych studiach presji. Jest to trudne, ale będę próbować, bo inaczej daleko nie zajadę. Muszę przestać sama na siebie działać nakręcająco. Poczytam o tych technikach relaksacyjnych i będę więcej czasu poświęcać na takie rzeczy... Jeśli problemy dalej będą występować, a ja się nie zdystansuję, to pomyślę o pomocy psychologa.
  2. Dziękuję, kamilwin. Powoli zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, co napisałeś. Muszę osiągnąć harmonię ciała i umysłu, bo jak na razie umysł swoje, a ciało sprawia problemy. Muszę przestać myśleć o tym, co NALEŻY zrobić, co CHCĘ zrobić, czego się ode mnie OCZEKUJE... a zacząć dbać więcej o relaks, spokój i zdrowe relacje z innymi ludźmi, by się zdystansować od ciągłej wywieranej na tych studiach presji. Jest to trudne, ale będę próbować, bo inaczej daleko nie zajadę. Muszę przestać sama na siebie działać nakręcająco. Poczytam o tych technikach relaksacyjnych i będę więcej czasu poświęcać na takie rzeczy... Jeśli problemy dalej będą występować, a ja się nie zdystansuję, to pomyślę o pomocy psychologa.
  3. Dziękuję za rozwlekłą wypowiedź... Te wszystkie cele, które sobie postawiłam, są moją pasją i są niezmiernie ważne. Nie chcę z nich zrezygnować i nie mam takiego zamiaru. Poprzeczka nie jest za wysoko, jestem dobra w tym co robię, po prostu mój organizm się buntuje w pewnych sytuacjach. Dlatego chciałam Was zapytać, czy wyżej opisane objawy są czymś, czym powinnam zacząć się martwić i poszukać pomocy w opanowaniu tych stanów.
  4. Dziękuję za rozwlekłą wypowiedź... Te wszystkie cele, które sobie postawiłam, są moją pasją i są niezmiernie ważne. Nie chcę z nich zrezygnować i nie mam takiego zamiaru. Poprzeczka nie jest za wysoko, jestem dobra w tym co robię, po prostu mój organizm się buntuje w pewnych sytuacjach. Dlatego chciałam Was zapytać, czy wyżej opisane objawy są czymś, czym powinnam zacząć się martwić i poszukać pomocy w opanowaniu tych stanów.
  5. Witam Was serdecznie. Jestem 20-letnią studentką. Ostatnio zaczęłam sobie zdawać sprawę, że moje życie kręci się wokół stresu, ale pozwólcie, że wyjaśnię. Byłam w bardzo wymagającym liceum. Tam zaczęły się moje problemy. Nieustanna presja, ogromne wymagania - czułam, że mnie to hartuje, ale jednocześnie miałam silne bóle brzucha i biegunkę w sytuacjach stresowych, np. przed lekcjami fizyki. Wystarczyła jedna stresująca myśl i w ciągu sekundy czułam ból brzucha. Tak jest do dziś. Później nie dostałam się na wymarzone studia; rok studiowałam coś innego i poprawiałam maturę jednocześnie zdając z sukcesem sesję, poprawiłam wynik, dostałam się. Teraz studiuję w odległym mieście, studia te są powodem codziennego stresu, biegu, ciągłej nauki (medycyna). W moich myślach ciągle występuje błędne koło: jestem w sytuacji stresującej -> ból -> fakt, że mnie boli uświadamia mi, że się stresuję co mnie stresuje jeszcze bardziej, bo mi nie wolno być teraz zestresowaną -> silniejszy ból. No i dalej mam te myśli... potrafię spędzać relaksujący wieczór z chłopakiem, a nagle najdzie mnie wizja kolokwium które ma się odbyć za trzy dni i zaczyna mnie boleć brzuch i czuję potrzebę odwiedzenia toalety. Z innych objawów: trzęsą mi się ręce w sytuacjach stresowych, mam skurcze mięśni ud i jest mi zimno. Stresuję się na zapas. Stresuję się tym, że w przyszłości będę się stresować i to zaszkodzi mojej ewentualnej ciąży. To już jest paranoja. I boli brzuch przy samych myślach. Przed egzaminami budzę się w nocy kilkakrotnie (ale to chyba raczej większość studentów ma :)). Wiem, że jest granica między stresem mobilizującym a destrukcyjnym i wydaje mi się, że ją przekroczyłam. Czy to już jest nerwica? Czy powinnam poszukać pomocy psychologicznej czy pić jakieś zioła? Bo codzienne życie zaczyna być coraz trudniejsze, a przyszłość rysuje się jeszcze bardziej stresująco. Z góry dziękuję za rady.
  6. Witam Was serdecznie. Jestem 20-letnią studentką. Ostatnio zaczęłam sobie zdawać sprawę, że moje życie kręci się wokół stresu, ale pozwólcie, że wyjaśnię. Byłam w bardzo wymagającym liceum. Tam zaczęły się moje problemy. Nieustanna presja, ogromne wymagania - czułam, że mnie to hartuje, ale jednocześnie miałam silne bóle brzucha i biegunkę w sytuacjach stresowych, np. przed lekcjami fizyki. Wystarczyła jedna stresująca myśl i w ciągu sekundy czułam ból brzucha. Tak jest do dziś. Później nie dostałam się na wymarzone studia; rok studiowałam coś innego i poprawiałam maturę jednocześnie zdając z sukcesem sesję, poprawiłam wynik, dostałam się. Teraz studiuję w odległym mieście, studia te są powodem codziennego stresu, biegu, ciągłej nauki (medycyna). W moich myślach ciągle występuje błędne koło: jestem w sytuacji stresującej -> ból -> fakt, że mnie boli uświadamia mi, że się stresuję co mnie stresuje jeszcze bardziej, bo mi nie wolno być teraz zestresowaną -> silniejszy ból. No i dalej mam te myśli... potrafię spędzać relaksujący wieczór z chłopakiem, a nagle najdzie mnie wizja kolokwium które ma się odbyć za trzy dni i zaczyna mnie boleć brzuch i czuję potrzebę odwiedzenia toalety. Z innych objawów: trzęsą mi się ręce w sytuacjach stresowych, mam skurcze mięśni ud i jest mi zimno. Stresuję się na zapas. Stresuję się tym, że w przyszłości będę się stresować i to zaszkodzi mojej ewentualnej ciąży. To już jest paranoja. I boli brzuch przy samych myślach. Przed egzaminami budzę się w nocy kilkakrotnie (ale to chyba raczej większość studentów ma :)). Wiem, że jest granica między stresem mobilizującym a destrukcyjnym i wydaje mi się, że ją przekroczyłam. Czy to już jest nerwica? Czy powinnam poszukać pomocy psychologicznej czy pić jakieś zioła? Bo codzienne życie zaczyna być coraz trudniejsze, a przyszłość rysuje się jeszcze bardziej stresująco. Z góry dziękuję za rady.
×