Witam! Z góry przepraszam, jesli post umieszczam w zlym dziale. Mam problem z chorą mamą, psychiatra zidentyfikował u niej zespol paranoidalny f20.0. Mama chorowala juz na to ponad 4 lata temu, choroba powrocila rok temu i ustąpiła lecz okolo tydzien temu znowu nawrocila. Zaczelo sie od tego, ze mamie sie wydawalo ze wszyscy ja widzą i sie z niej smieją, ze w telewizji o niej mowia, ze w domu są kamery, ze ludzie rzucaja na nią czary przez co boli ją głowa. Po okolo tygodniu przyjmowania lekow (rispolept, hydroxyzinium) jest juz lepiej chodź raz na jakis czas znowu cos sie dzieje, mama potrafi podejsc i uderzyc mnie w twarz za to, ze chce jej dać leki, czasem upiera sie, ze jest zdrowa a wszyscy inni powinni wyladowac w szpitalu, czasami wezmie lek bez problemu a czasem zaczyna bic, szarpac jesli chce jej go podac. Zaczalem opuszczac szkole poniewaz mama boi sie sama zostawac w domu. Po lekach jest jakby wylaczona, chodzi w kolko, wolniej reaguje. Mam do Was pare pytan. Czy obedzie sie bez leczenia w szpitalu psychiatrycznym? Czy trzeba bedzie brac leki do konca zycia? Czy dlugo moze taki stan trwac? Czy jest to zespol paranoidalny tak jak powiedzial psychiatra czy juz schizofrenia? Czytalem troche o rispolepcie i mam mieszane uczucia odnosnie stosowania tego leku, podobno wlasnie otępia organizm, moze zapytac psychiatre o zmiane leku? Kto mial do czynienia z tą chorobą powinien mnie zrozumiec, powoli nie mam juz sił... Przepraszam, za skladnie i brak polskich znakow, piszę to bedac trochę poddenerwowany. Pozdrawiam.