Skocz do zawartości
Nerwica.com

as668

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez as668

  1. Nie, rodzice już nie zaciągają kredytów bo nikt już im żadnego kredytu nie da. Mama pracuje ale już trzy razy miała zajecie pensji przez komornika, tata większosć miesięcy w roku przebywa za granicą i pracuje aby to wszystko splacić. To co tata zarabia i mama ledwo wystarcza na wszystko (kredyty, rachunki, życie), więc moja pomoc jest wręcz konieczna aby przetrwać. Chciałbym powiedzieć proste, stanowcze "dość!" ale po prostu nie potrafię. Boję się o moich rodziców (w szczególności) mamę która też czasami mówi że "dla was lepiej by było gdybym się zabiła, nie musielibyście mnie utrzymywać". Możecie sobie wyobrazić jak ja sie wtedy czuje
  2. Nie, rodzice już nie zaciągają kredytów bo nikt już im żadnego kredytu nie da. Mama pracuje ale już trzy razy miała zajecie pensji przez komornika, tata większosć miesięcy w roku przebywa za granicą i pracuje aby to wszystko splacić. To co tata zarabia i mama ledwo wystarcza na wszystko (kredyty, rachunki, życie), więc moja pomoc jest wręcz konieczna aby przetrwać. Chciałbym powiedzieć proste, stanowcze "dość!" ale po prostu nie potrafię. Boję się o moich rodziców (w szczególności) mamę która też czasami mówi że "dla was lepiej by było gdybym się zabiła, nie musielibyście mnie utrzymywać". Możecie sobie wyobrazić jak ja sie wtedy czuje
  3. Już wspominałem, że podejmowałem próbę rozmowy z rodzicami. Niestety wygląda to tak że chcą nie chcąc musze pomagać. Kiedy rodzica prosili mnie o kolejne i kolejne pieniadze rzucałem tekstami w stylu: "nie tym razem nie moge bo musze miec coś dla siebie. I tak już niewiele mam". Niestety, za kazdym razem kiedy widziałem zmartwioną i zapłakaną mamę nia radzącą sobie z tym wszystkim, odzywało sie moje sumienie, które mówiło: "pomyśl o niej, musisz jej pomoc". no i ulegałem. Tak, dokładnie rodzice wpadli własnie w taką pętlę. Trzy najwieksze kredyty kończą się za jakieś 2-3 lata. Jeden- mniejszy- za około 10 lat. Mama musiała już sprzedać ojcowiznę żeby spłacić część zadłużenia. Obiecałem sobie że jeżeli jakimś cudem uda sie wyjść z tego labiryntu, to nigdy przenigdy nie sprezentuję sobie takiego losu jaki mi rodzice fundują. No chyba ze już nie wytrzymam tego napięcia
  4. Już wspominałem, że podejmowałem próbę rozmowy z rodzicami. Niestety wygląda to tak że chcą nie chcąc musze pomagać. Kiedy rodzica prosili mnie o kolejne i kolejne pieniadze rzucałem tekstami w stylu: "nie tym razem nie moge bo musze miec coś dla siebie. I tak już niewiele mam". Niestety, za kazdym razem kiedy widziałem zmartwioną i zapłakaną mamę nia radzącą sobie z tym wszystkim, odzywało sie moje sumienie, które mówiło: "pomyśl o niej, musisz jej pomoc". no i ulegałem. Tak, dokładnie rodzice wpadli własnie w taką pętlę. Trzy najwieksze kredyty kończą się za jakieś 2-3 lata. Jeden- mniejszy- za około 10 lat. Mama musiała już sprzedać ojcowiznę żeby spłacić część zadłużenia. Obiecałem sobie że jeżeli jakimś cudem uda sie wyjść z tego labiryntu, to nigdy przenigdy nie sprezentuję sobie takiego losu jaki mi rodzice fundują. No chyba ze już nie wytrzymam tego napięcia
  5. Nie jest tak jak to ujęłaś "niereformowalni". Mam im za co dziękować, mam dach nad głowa, mam co jeść. Niejednokrotnie myślałem o tym (i nadal myślę) żeby wyprowadzic się z domu i rozpocząc nowe życie. Z tym że na to trzeba troche kasy a z mojego portfela raczej się nie przelewa. Głęboko myśląc o tym wszystkim dochodzę do wniosku że fajnie by było mieszkać gdzieś indziej, życ sam dla siebie ale myślę ze moje sumienie dałoby o sobie znać. W głębi duszy kocham moich rodziców, mimo że aż tak bardzo przez nich cierpię. Być może dzięki pieniadzom można wybrać sobie rodzaj nieszczęścia a nie być szczęśliwym. Ale ja po prostu nie potrafie inaczej myśleć niz tylko o pieniadzach jako gwarant szczęścia. Powtarzam sobie że pieniadze i zdrowie są najważniejsze i bez tego NIE DA sie zyć. Inne aspekty życia się nie liczą. To jest tak wszystko zawiłe...
  6. Nie jest tak jak to ujęłaś "niereformowalni". Mam im za co dziękować, mam dach nad głowa, mam co jeść. Niejednokrotnie myślałem o tym (i nadal myślę) żeby wyprowadzic się z domu i rozpocząc nowe życie. Z tym że na to trzeba troche kasy a z mojego portfela raczej się nie przelewa. Głęboko myśląc o tym wszystkim dochodzę do wniosku że fajnie by było mieszkać gdzieś indziej, życ sam dla siebie ale myślę ze moje sumienie dałoby o sobie znać. W głębi duszy kocham moich rodziców, mimo że aż tak bardzo przez nich cierpię. Być może dzięki pieniadzom można wybrać sobie rodzaj nieszczęścia a nie być szczęśliwym. Ale ja po prostu nie potrafie inaczej myśleć niz tylko o pieniadzach jako gwarant szczęścia. Powtarzam sobie że pieniadze i zdrowie są najważniejsze i bez tego NIE DA sie zyć. Inne aspekty życia się nie liczą. To jest tak wszystko zawiłe...
  7. Nie jest tak jak to ujęłaś "niereformowalni". Mam im za co dziękować, mam dach nad głowa, mam co jeść. Niejednokrotnie myślałem o tym (i nadal myślę) żeby wyprowadzic się z domu i rozpocząc nowe życie. Z tym że na to trzeba troche kasy a z mojego portfela raczej się nie przelewa. Głęboko myśląc o tym wszystkim dochodzę do wniosku że fajnie by było mieszkać gdzieś indziej, życ sam dla siebie ale myślę ze moje sumienie dałoby o sobie znać. W głębi duszy kocham moich rodziców, mimo że aż tak bardzo przez nich cierpię. Być może dzięki pieniadzom można wybrać sobie rodzaj nieszczęścia a nie być szczęśliwym. Ale ja po prostu nie potrafie inaczej myśleć niz tylko o pieniadzach jako gwarant szczęścia. Powtarzam sobie że pieniadze i zdrowie są najważniejsze i bez tego NIE DA sie zyć. Inne aspekty życia się nie liczą. To jest tak wszystko zawiłe...
  8. Wiecie, rodzice dobrze wiedzą jakie mam marzenia. Tylko oni uważają że najważniejsze jest abym najpierw pomógł im spłacić ich kredyty bo "rodzina musi sobie pomagać". Niejednokrotnie podejmowałem próby rozmowy na temat tej całej sytuacji. Za każdym razem słyszałem "wiemy że Ci jest z tym źle, jest nam wstyd, ale musisz to przetrzymać", "nic sie nie martw my Ci wszystko oddamy". I tak jest już od 3 lat. Mam brata, który również przeżywa to co ja ale nie w takim stopniu ponieważ jest młodszy, ma troche inny charakter i nie "obracał" taka kasą jaką ja. Myślę ze właśnie też mój charakter ma duze znaczenie w obecnej sytuacji. Nigdy nie byłem osobą stanowczą, nie potrafiłem postawic na swoim, powiedzieć "nie" i trzymać się tego słowa. Ostatnio od koleżanki usłyszałem słowa że jestem "ewenement na skalę światową i żebym nigdy, przenigdy sie nie zmieniał". Szkoda tylko że na tym "ewenemencie" wychodzę jak wychodzę. Ona nie wie że dosyć często nienawidzę siebie za to jaki jestem. Moze mam za dobre serce, może gdybym był inny to byłoby mi w życiu łatwiej. Szukałem pomocy u Boga, w modlitwie ale przez tą całą sytuację moja wiara w Boga zdecydowanie słabnie. Dziękuję mu jednak za to że jestem zupełnie zdrowy fizycznie i jeszcze to mnie nie dobija. Widzisz, ta cała sytuacja doprowadziła mnie do takiego myślenia. Uwazam ze pieniadze (i też zdrowie) są gwarantem szczesliwego życia na tym świecie. Mam paczke fajnych kumpli ale w koncu każde z nas pójdzie w swoja stronę, rozpocznie własne rodzinne życie i nasze wspólne relacje nie będą takie zażyłe jak teraz. Obserwuję to już od jakiegoś czasu i właśnie wszystko do tego zmierza.
  9. Wiecie, rodzice dobrze wiedzą jakie mam marzenia. Tylko oni uważają że najważniejsze jest abym najpierw pomógł im spłacić ich kredyty bo "rodzina musi sobie pomagać". Niejednokrotnie podejmowałem próby rozmowy na temat tej całej sytuacji. Za każdym razem słyszałem "wiemy że Ci jest z tym źle, jest nam wstyd, ale musisz to przetrzymać", "nic sie nie martw my Ci wszystko oddamy". I tak jest już od 3 lat. Mam brata, który również przeżywa to co ja ale nie w takim stopniu ponieważ jest młodszy, ma troche inny charakter i nie "obracał" taka kasą jaką ja. Myślę ze właśnie też mój charakter ma duze znaczenie w obecnej sytuacji. Nigdy nie byłem osobą stanowczą, nie potrafiłem postawic na swoim, powiedzieć "nie" i trzymać się tego słowa. Ostatnio od koleżanki usłyszałem słowa że jestem "ewenement na skalę światową i żebym nigdy, przenigdy sie nie zmieniał". Szkoda tylko że na tym "ewenemencie" wychodzę jak wychodzę. Ona nie wie że dosyć często nienawidzę siebie za to jaki jestem. Moze mam za dobre serce, może gdybym był inny to byłoby mi w życiu łatwiej. Szukałem pomocy u Boga, w modlitwie ale przez tą całą sytuację moja wiara w Boga zdecydowanie słabnie. Dziękuję mu jednak za to że jestem zupełnie zdrowy fizycznie i jeszcze to mnie nie dobija. Widzisz, ta cała sytuacja doprowadziła mnie do takiego myślenia. Uwazam ze pieniadze (i też zdrowie) są gwarantem szczesliwego życia na tym świecie. Mam paczke fajnych kumpli ale w koncu każde z nas pójdzie w swoja stronę, rozpocznie własne rodzinne życie i nasze wspólne relacje nie będą takie zażyłe jak teraz. Obserwuję to już od jakiegoś czasu i właśnie wszystko do tego zmierza.
  10. Wiecie, rodzice dobrze wiedzą jakie mam marzenia. Tylko oni uważają że najważniejsze jest abym najpierw pomógł im spłacić ich kredyty bo "rodzina musi sobie pomagać". Niejednokrotnie podejmowałem próby rozmowy na temat tej całej sytuacji. Za każdym razem słyszałem "wiemy że Ci jest z tym źle, jest nam wstyd, ale musisz to przetrzymać", "nic sie nie martw my Ci wszystko oddamy". I tak jest już od 3 lat. Mam brata, który również przeżywa to co ja ale nie w takim stopniu ponieważ jest młodszy, ma troche inny charakter i nie "obracał" taka kasą jaką ja. Myślę ze właśnie też mój charakter ma duze znaczenie w obecnej sytuacji. Nigdy nie byłem osobą stanowczą, nie potrafiłem postawic na swoim, powiedzieć "nie" i trzymać się tego słowa. Ostatnio od koleżanki usłyszałem słowa że jestem "ewenement na skalę światową i żebym nigdy, przenigdy sie nie zmieniał". Szkoda tylko że na tym "ewenemencie" wychodzę jak wychodzę. Ona nie wie że dosyć często nienawidzę siebie za to jaki jestem. Moze mam za dobre serce, może gdybym był inny to byłoby mi w życiu łatwiej. Szukałem pomocy u Boga, w modlitwie ale przez tą całą sytuację moja wiara w Boga zdecydowanie słabnie. Dziękuję mu jednak za to że jestem zupełnie zdrowy fizycznie i jeszcze to mnie nie dobija. Widzisz, ta cała sytuacja doprowadziła mnie do takiego myślenia. Uwazam ze pieniadze (i też zdrowie) są gwarantem szczesliwego życia na tym świecie. Mam paczke fajnych kumpli ale w koncu każde z nas pójdzie w swoja stronę, rozpocznie własne rodzinne życie i nasze wspólne relacje nie będą takie zażyłe jak teraz. Obserwuję to już od jakiegoś czasu i właśnie wszystko do tego zmierza.
  11. Na wstępie piszę wszystkim Witam, ponieważ to mój pierwszy post, a zarazem temat na forum. Mam 23 lata, właśnie ukończyłem studia, szukam nowej pracy chciałbym realizować marzenia. Marzenia które wydają się utopią... Moja sytuacja jest dosyć skomplikowana. Cztery trzy lata temu kiedy udało mi sie po znajomosci załatwić całkiem fajną pracę, i co najważniejsze- nieźle płatną jak na swój wiek i swoje potrzeby myślałem że będą mógł rozpocząc realizacje swojego marzenia jakim było kupno wymarzonego samochodu (bo kto po zdaniu prawka o tym nie marzył). Dosyć fajnie się to na początku układało. Niestety z biegiem czasu było gorzej za sprawą moich... rodziców. Otóż wpakowali się w niezłe tarapaty finansowe. Ich nieodpowiedzialność w zaciąganiu kolejnych kredytów powodowała że ostatniego dnia miesiąca byłem niejako zmuszony oddawać im każdy grosz z mojej wypłaty. Bywało również tak że utrzymanie domu było na mojej głowie (rachunki, jedzenie) poniewaz rodzice kazdy grosz przeznaczali na spłatę swoich zobowiązań. Raz byla sytuacja ze musiałem uczestniczyć w licytacji samochodu ojca, którą wygrałem (nie miałem wyjscia- samochód był mi potrzebny do dojazdów na uczelnię) Obecnie sytuacja jest podobna, a wręcz jeszcze gorsza. Pracy już nie mam, wyjechałem za granicę na 2 miesiące ale zamiast zrealizować swoje największe marzenie- musiałem zaplacić kilka rat kredytu a także dorzucić się do utrzymania domu. Moja psychika w ten sposób zostala dosyć zszargana. Ogarnia mnie frustracja, ponieważ faceci w moim wieku zwykle czegoś sie już dorabiają (ja niestety nie mam takiej możliwości), mają dziewczyny (ja nie mam i nigdy nie miałem, ponieważ jestem zakompleksionym człowiekiem (z wyglądu i charakteru uważam że nie jestem atrakcyjny dla płci pięknej)) i ogólnie jakoś pozytywnie zapatrują się w przyszłość. Zmieniły sie moje życiowe priorytety. rzeczy które sprawiały mi kiedyś ogromną radość, teraz są dla mnie zupełnie obojętne. Kiedyś uważałem że najważniejsze to mieć w okół siebie ludzi z ktorymi będziesz szczęśliwy. Teraz uważam ze najważniejsza jest kasa, kasa i jeszcze raz kasa bo bez niej jesteś nikim. Znajomi z którymi powoli tracę kontakt nie znają mnie od tej strony, a i też nie chcę sie z nimi dzielic się tym problemem. Mam kłopoty ze snem, często miewam myśli samobójcze ponieważ uważam że takie życie które ja mam nie ma sensu. Zyć tylko po to zeby ktoś miał lepiej a ty stał w miejscu. Wiem o wszystkich długach rodzicow, i niestety coraz bardziej uświadamiam sobie że ta sytuacja NIGDY się nie skonczy...
  12. Na wstępie piszę wszystkim Witam, ponieważ to mój pierwszy post, a zarazem temat na forum. Mam 23 lata, właśnie ukończyłem studia, szukam nowej pracy chciałbym realizować marzenia. Marzenia które wydają się utopią... Moja sytuacja jest dosyć skomplikowana. Cztery trzy lata temu kiedy udało mi sie po znajomosci załatwić całkiem fajną pracę, i co najważniejsze- nieźle płatną jak na swój wiek i swoje potrzeby myślałem że będą mógł rozpocząc realizacje swojego marzenia jakim było kupno wymarzonego samochodu (bo kto po zdaniu prawka o tym nie marzył). Dosyć fajnie się to na początku układało. Niestety z biegiem czasu było gorzej za sprawą moich... rodziców. Otóż wpakowali się w niezłe tarapaty finansowe. Ich nieodpowiedzialność w zaciąganiu kolejnych kredytów powodowała że ostatniego dnia miesiąca byłem niejako zmuszony oddawać im każdy grosz z mojej wypłaty. Bywało również tak że utrzymanie domu było na mojej głowie (rachunki, jedzenie) poniewaz rodzice kazdy grosz przeznaczali na spłatę swoich zobowiązań. Raz byla sytuacja ze musiałem uczestniczyć w licytacji samochodu ojca, którą wygrałem (nie miałem wyjscia- samochód był mi potrzebny do dojazdów na uczelnię) Obecnie sytuacja jest podobna, a wręcz jeszcze gorsza. Pracy już nie mam, wyjechałem za granicę na 2 miesiące ale zamiast zrealizować swoje największe marzenie- musiałem zaplacić kilka rat kredytu a także dorzucić się do utrzymania domu. Moja psychika w ten sposób zostala dosyć zszargana. Ogarnia mnie frustracja, ponieważ faceci w moim wieku zwykle czegoś sie już dorabiają (ja niestety nie mam takiej możliwości), mają dziewczyny (ja nie mam i nigdy nie miałem, ponieważ jestem zakompleksionym człowiekiem (z wyglądu i charakteru uważam że nie jestem atrakcyjny dla płci pięknej)) i ogólnie jakoś pozytywnie zapatrują się w przyszłość. Zmieniły sie moje życiowe priorytety. rzeczy które sprawiały mi kiedyś ogromną radość, teraz są dla mnie zupełnie obojętne. Kiedyś uważałem że najważniejsze to mieć w okół siebie ludzi z ktorymi będziesz szczęśliwy. Teraz uważam ze najważniejsza jest kasa, kasa i jeszcze raz kasa bo bez niej jesteś nikim. Znajomi z którymi powoli tracę kontakt nie znają mnie od tej strony, a i też nie chcę sie z nimi dzielic się tym problemem. Mam kłopoty ze snem, często miewam myśli samobójcze ponieważ uważam że takie życie które ja mam nie ma sensu. Zyć tylko po to zeby ktoś miał lepiej a ty stał w miejscu. Wiem o wszystkich długach rodzicow, i niestety coraz bardziej uświadamiam sobie że ta sytuacja NIGDY się nie skonczy...
  13. Na wstępie piszę wszystkim Witam, ponieważ to mój pierwszy post, a zarazem temat na forum. Mam 23 lata, właśnie ukończyłem studia, szukam nowej pracy chciałbym realizować marzenia. Marzenia które wydają się utopią... Moja sytuacja jest dosyć skomplikowana. Cztery trzy lata temu kiedy udało mi sie po znajomosci załatwić całkiem fajną pracę, i co najważniejsze- nieźle płatną jak na swój wiek i swoje potrzeby myślałem że będą mógł rozpocząc realizacje swojego marzenia jakim było kupno wymarzonego samochodu (bo kto po zdaniu prawka o tym nie marzył). Dosyć fajnie się to na początku układało. Niestety z biegiem czasu było gorzej za sprawą moich... rodziców. Otóż wpakowali się w niezłe tarapaty finansowe. Ich nieodpowiedzialność w zaciąganiu kolejnych kredytów powodowała że ostatniego dnia miesiąca byłem niejako zmuszony oddawać im każdy grosz z mojej wypłaty. Bywało również tak że utrzymanie domu było na mojej głowie (rachunki, jedzenie) poniewaz rodzice kazdy grosz przeznaczali na spłatę swoich zobowiązań. Raz byla sytuacja ze musiałem uczestniczyć w licytacji samochodu ojca, którą wygrałem (nie miałem wyjscia- samochód był mi potrzebny do dojazdów na uczelnię) Obecnie sytuacja jest podobna, a wręcz jeszcze gorsza. Pracy już nie mam, wyjechałem za granicę na 2 miesiące ale zamiast zrealizować swoje największe marzenie- musiałem zaplacić kilka rat kredytu a także dorzucić się do utrzymania domu. Moja psychika w ten sposób zostala dosyć zszargana. Ogarnia mnie frustracja, ponieważ faceci w moim wieku zwykle czegoś sie już dorabiają (ja niestety nie mam takiej możliwości), mają dziewczyny (ja nie mam i nigdy nie miałem, ponieważ jestem zakompleksionym człowiekiem (z wyglądu i charakteru uważam że nie jestem atrakcyjny dla płci pięknej)) i ogólnie jakoś pozytywnie zapatrują się w przyszłość. Zmieniły sie moje życiowe priorytety. rzeczy które sprawiały mi kiedyś ogromną radość, teraz są dla mnie zupełnie obojętne. Kiedyś uważałem że najważniejsze to mieć w okół siebie ludzi z ktorymi będziesz szczęśliwy. Teraz uważam ze najważniejsza jest kasa, kasa i jeszcze raz kasa bo bez niej jesteś nikim. Znajomi z którymi powoli tracę kontakt nie znają mnie od tej strony, a i też nie chcę sie z nimi dzielic się tym problemem. Mam kłopoty ze snem, często miewam myśli samobójcze ponieważ uważam że takie życie które ja mam nie ma sensu. Zyć tylko po to zeby ktoś miał lepiej a ty stał w miejscu. Wiem o wszystkich długach rodzicow, i niestety coraz bardziej uświadamiam sobie że ta sytuacja NIGDY się nie skonczy...
×