Nigdy nie byłem na poważnie z nikim w związku, w sumie bardziej tak chciałem bo możliwości związania się były. W ostatnim czasie poznałem kogoś na kim zaczęło mi trochę zależeć ale wiem, że z jej strony nic z tego nie będzie. Na co dzień pracuję, znajomych z którymi utrzymuję kontakt mogę wyliczyć na palcach jednej ręki, czasem wyjdę na jakąś imprezkę ale to raczej by chyba się napić. W ostatnim czasie zaczynam się dołować bo prócz pracy nie mam żadnych obowiązków ani nikogo na kim mi zależy, jakiś przygaszony jestem i w ogóle.
Czy zaczyna mi dolegać jakaś depresja? Zawsze byłem twardy ale w ostatnim czasie po niepowodzeniu z kimś na kim zależało jakby coś pękło we mnie.