Skocz do zawartości
Nerwica.com

Aja

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Aja

  1. Aja

    Sytuacja prawie podbramkowa

    Też tak miałam. szkoła wywoływała depresję i dołek.Teraz mam ponad 40 lat ale wtedy o tym nie wiedziałam że to depesja. Najlepsze były by korepetycje. bo w takim stanie samemu trudno zabrać sie do roboty. A potrzeba tylko systematycznej dość wytezonej pracy. Może pogadaj z rodzicami? Nie wiem gdzie mieszkasz ale studneta mozna znależć od 20 zł za godzinę. Ja niestety nie miałam pomocy i powtarzałam klasę.
  2. Aja

    Sytuacja prawie podbramkowa

    Też tak miałam. szkoła wywoływała depresję i dołek.Teraz mam ponad 40 lat ale wtedy o tym nie wiedziałam że to depesja. Najlepsze były by korepetycje. bo w takim stanie samemu trudno zabrać sie do roboty. A potrzeba tylko systematycznej dość wytezonej pracy. Może pogadaj z rodzicami? Nie wiem gdzie mieszkasz ale studneta mozna znależć od 20 zł za godzinę. Ja niestety nie miałam pomocy i powtarzałam klasę.
  3. Aja

    Przegrałam życie

    Praca woźnej wydaje mi się nieosiagalmym szczytem Bardzo dziękuję za życzenia i miłe słowa. Ech bo z tą psychiką to jest tak dziwnie. Ktoś napisał tu wczesniej że nerwicy nie da się całkowicie wyleczyć. Wiem, że co jakiś czas wraca. Tylko brak dochodów, bez perspektyw na przyszłość jest "nerwicogenna". Bywało finansowo gorzej jakiś komornik, przymusowe odchudznie po zakupie piecuka gazowego (-7 kg).Tylko wtedy miałam nadzieję, że będzie lepiej.
  4. Aja

    Przegrałam życie

    Nie mam co zmieniać znajomych bo ich nie mam. Chyba,że za podtrzymywanie znajomości uznamy 2 spotkania w ciągu 10 lat. Oni nie są snobistyczni tylko zyją w innym swiecie niż ja i dlatego właściwie zerwałam kontakt. Dostałam z ZUS wyliczenie mojej emerytury 220 zł,ale może nie dożyję. Co do przegrania życia. Zawsze zależało mi na somodzielności finansowej. Czy mogę zmienić swoje życie? Tak, gdybym tylko znalazła pracę. Taka idealna, to blisko i na etat. No ale cudów nie ma. Po prostu jak wysyłam gdzieś CV to patrzą na wiek i ląduje w koszu. Jeszcze przez internet da sie zdobyc czasem jakies zlecenia , ale pod warunkiem,że kogoś nie interesuje moje CV tylko efekty. Bo przeważnie są oferty w młodym dynamicznym zespole. Czuję się po prostu bardzo samotna. Ostatnio miałam urodziny i imieniny, mąż zapomniał, Ja też :) a nikogo kto by złożył życzenia nie było.
  5. Aja

    Przegrałam życie

    Nic na to nie poradzę, ale jestem mocno nienormalna- nie cierpię dzieci. (z wyjatkiem własnego, ale też dojadanie po nim było obrzydliwe dla mnie). Niestety znajomych z młodości mam z wysokiej półki. Oni zyją w innym świecie, ale jak się zarabia 6 i więcej tysiecy... Więc czuję się nie na miejscu. i dlatego u mnie brak pracy i kasy stanowi tu problem(ostatnio pracowałam jako sprzątaczka w sklepie) to jednak korelacja jest. Tak poszperałam po NK i facebooku i innych i z mojej starej klasy najnizszy status to położna. Reszta to lekarze, stomatolodzy , dr hab, na uczelniach, jeden weterynarz. jedna dziwczyna zgineła w wypadku w Himalajach chyba Chodzi o to że nie jeden wyjechał i opowiada, tylko że wszyscy jężdzą na jakieś egzotyczne wyjazdy. A ja w życiu nie byłam na wczasach czy innych takich nawet w Polsce. Więc jak zapytają to obciach . Jak brat męża opowiadał o Izraelu to było ciekawe. No właśnie z ta płaszczyzną jest nie tak. Po narzekaniach na sprzątaczki chciałam zapytać czy któraś mnie nie zatrudni. Ale było gadanie że z taka osobą to nie spoufalać się ,tylko na Pani a ja jestem z nimi na TY Po prostu tu dla mnie moje zachowanie jest racjonalne i nie ma nic wspólnego z tematyką forum Własnie czytam wątek o terapiach i przegladam forum. Wiem, że terapia czy farmakoterapia zlikwiduje pewne objawy.Właśnie przy ostatniej nerwicy zawsze odczuwałam srtach czy wyłaczyłam wszystko itp. Więc przy wyjściu karteczka z pozycjami żelazko-woda- gaz-zamknięcie drzwi. Jechałam na zakupy w autobusie - karteczka ze mną.Wiem że wszystko ok. A strach taki, że cała mokra i pampers prewencyjnie by się przydał. KOSZMAR Wiem jedno a czuję drugie. Zyski: uwierzyłam że moje objawy to jednak była nerwica. Bo byłam pewna że to : chłoniak, AIDS, jakś egzotyczna choroba albo borelioza. Ale tachykardia i podwyższona temperatura mi zostały.
  6. Aja

    Przegrałam życie

    Napisałam o mojej drugiej terapii, że można to tak nazwać. I ja to tak odczuwałam właśnie rozmowy, analizowanie co nasila objawy,co mnie denerwuje itp jak sobie z tym radzić dobieranie leków itp. i pomogło chociaz nie wierzyłam. Pierwsza terapia była do d. A jeszcze byłam na kiedyś na spotkaniu z psychologiem z jakiej fundacji dla bezrobotnych. Saraid nie bardzo wypada mi Cie krytykować ale własnie takie porady Natomiast zrób cos dal siebie idz na jakis kurs,nabądz nowych umejetności które także mogłyby Ci przynosić jakies dochody poczułabyś sie lepiej.dostałam od psychologa z tej fundacji i wyszłam wkurzona po drugim spotkaniu Dlaczego? Po prostu zrobiłam juz tyle róznych kursów i nabyłam nowych umiejetności,że hej... Za kila miesiecy pewnie bedę mogła zrobić kolejny kurs z UP. No to się pochwalę ?sarkazm/ Kurs animacji w studio rysunkowym które nie istnieje- z 60 osób ukończyło 5 Kurs prezentacji wiedzy i ilustracji biologicznej Kurs grafiki komputerowej Kurs liternictwa Kurs księgowosci i audytu- pół roku po 8 godzin zajęć- byłam w pierwszej 10 na 200 osób I rok informatyki zaocznie- zrezygnowałam bo poziom był ponizej krytyki a sama płaciłam obsługa dzwigu samojezdnego dziwego typu plus uprawniwnia do pracy na wysokosci Kurs doradcy III filaru (w końcu egzaminu nie zdawałam bo tylko jeden fundusz i My jestesmy najlepsi i piramida finansowa -jak wyszkolisz następnych to od ich zysków dostajesz jakis procent) Pewnie jakbym pogrzebała w papierach to by sie cos znalazło Pozostaje mi kurs obsługi wózków widłowych- ale chyba mam za wysokie wykształcenie i florystyka. Na florystyke się wybiorę bo miły temat :) A tak na poważnie. zastanawiam się jak to jest z nerwica, depresja i życiem. Czasmi zdażaja sie sytuacje, że mówimy on miał dobra pracę, rodzinę fajną zonei popełnił smbójstwo. Wiadomo wartościowanie własnego zycia jest bardzo subiektywne. Czyli obiektywnie nie ma przyczyn, ale ta osoba jakieś widzi. A co jeśli są przyczyny obiektywne? Np ktoś umierajacy na raka ma depresję czy nerwicę. Czy może wtedy jest to do pewnych granic stan normalny? No tak rozpisuje się strasznie. To że brakuje mi do kogos do pogadania, wiem. Jęsli już macie mnie dość to zniknę
  7. Aja

    Przegrałam życie

    Na terapię chodziłam na studiach. Trwało pół roku i nic nie pomogło .Od psychiatry dostałam coś z bromem (jakieś białe granulki, kiedyś mąż się smiał że on to w wojsku dostawał ) A psycholog była jakaś taka beznadziejna. Cały czas miałam wrażenie że rozmawiam z idiotką. Drugą terapię (mozna tak chyba to nazwać) miałam jakieś 3 lata temu. Chodziłam prywatnie do pani doktor (gastrologa, chociaż miała dr nauk medycznych, ale chyba specjalizacji z pstychiatrii nie) Wtedy myslałam, że umieram, a własciwie byłam tego pewna. Bo nie normalny strach i bicie serca,tylko jakieś dziwne bóle biegunki, tachykardia, ogromne fizyczne osłabienie. Jeśli wchodzisz na I pietro i po tym jesteś cała mokra i nie mozesz złapać tchu i jeszcze drżą kolana to nie wyglada to na nerwicę. Wszelkie badania w normie. Chodziłam do niej wpierw co tydzień potem co dwa i zawsze długo rozmawiałyśmy. Ona twierdziła,że to nerwica. W końcu wyciagneła mnie z tego, ale trwało rok. Co do terapii. @Candy 14- Jakie radykalne zmiany mogę wprowadzić w życiu? To nie ten wiek. Mam w sumie dwa problemy- jeden to brak pracy i pieniędzy- ale to chyba nie było by normalne cieszyć się z tego. Drugi to brak znajomych i izolacja. Ten drugi wynika z pierwszego. Dwa lata temu byłam u koleżanki na imieninach. A tam rozmowy typu wycieczka do Tybetu czy Japonii, kto robi najlepsze inplanty, nianie i panie sprzątajace i ceny działek pod Krakowem. Jeśli nijestem nienormalna,że źle się tam czułam to chyba wolę taką zostać. Co ciekawe moj mąż chodzi czasem z drugą połową(męską) tych znajomych na wódke i jemu to nie przeszkadza. No ale on pracuje i zarabia i w ogóle jest wyjatkowy :). Co nie znaczy,że moje życie nie ma drobnych radości. Lubię czytać, lubię internet, lubię swoje akwarium i kwiatki. Dla niektórych jestem nawet pewnym autorytetem. Tylko jak mężowi coś się stanie to wyląduje na ulicy. @Saraid tak tylko hobby też niestety kosztuje. Jak wygram w totka to kupię chałupę ze szklarnia i postawie z 10 akwariów:).
  8. Aja

    Przegrałam życie

    Na terapii byłam kilka razy. Terapia owszem pomaga, ale sytuacji życiowej nie zmienia. Dla mnie zawsze najważniejsze były pieniadze. (wiem,brzmi to strasznie).Może dlatego, że w domu była bieda i czułam sie gorsza. A teraz dziczeję. Siedzę sama w domu, czasem mam jakieś zlecenia na komputerze. 2 razy do roku jadę do teściów, czasem w odwiedziny przyjezdza brat męża. Syn w szkole, wraca późno. Mąz w pracy, też wraca póżno, chociaż ostatno w niedziele i soboty jest w domu.(Co mi przeszkadza- to już syndrom żony marynarza chyba.) Ostatnio gorzej u niego w pracy, i ciagle mamy zaległości w jakiś opłatach. Mąż też mnie dołuje czasem, a może jestem już przewrażliwiona. Ogólnie nie można narzekać bo jak to mówią nie pije i nie bje.A nawet w końcu utrzymuje mnie od 10 lat. NO własnie moje zycie to raczej zmierza ku gorszemu po 40. I nie widzę mozliwości żeby to zmienić.
  9. Aja

    Przegrałam życie

    Mam 48 lat i nie widzę sensu życia. O razu uspokajam, nie zamierzam popełnić samobójstwa w najbliższej przyszłosci. Myślałam, że wszelkie depresje i nerwice już zostawiłam za sobą. A tu małe zdarzenie i ogrom strachu. Już opisuję. Kasa z LO robi spotkanie po latach. Dzwonek do drzwi i staje kolezanka z która wudziałam się 15 lat temu na ulicy. Oczywiście zadbana, ładny płaszczyk- zawsze o takim marzyłam, chociaż ciuchy ogólnie nie robia na mnie wrażenia. I czy bym nie przyszła. Nie zaprosiłam jej do środka, powiedziałam że mnie to nie interesuje. Zamknełam drzwi Obiektywnie: klasa była sympatyczna, Co prawda powtarzałam rok i byłam z nimi 3 lata, ale ludzie byli fajni. Chociaż z nikim się jakoś blisko nie zaprzyjaźniłam. Subiektywnie: Czuję atak paniki gdy tylko sobie o tym przypomnę, nawet teraz. Wypaliłam tego dnia dwie paczki papierosów i cała się trzęsłam i zastanawiałam się czy się nie upić,ale na szczęście mam syna i męża-więc był by obciach. Obiektywnie: Na spotkanie bym i tak nie poszła bo nie pasuję. Tam lekarze, doktorzy i inni, a ja się ciszyłam jak dostałam sprzatanie sklepu na zlecenie. Po prostu finansowo i zawodowo to totalne dno! I jakoś da się z tym żyć... (cenzura) Zastanawiam się czy to zawiść czy jakieś inne Nie mam fobii społecznej, na wszelkich zebranaich w róznych grupach to ja się odzywam. Nie mam tez kompleksów, Jak sie komuś nie podobam jaka jestem to jego sprawa. Tak myślałam do tej pory. Nerwicę miałam kilka razy. Pierwszy raz to jeszcze jako przedszkolak i pamietam ze brałam thioradyzynę po której podobno swirowałam:) Nie mam znajomych i, pracy i pieniedzy. Choć chyba doskwiera mi to w odwrotnej kolejności. Ale się przyzwycziłam. A teraz od kilku dni czuje co chwiła paniczny strach, nie mogę spać i myślę że tego nie wytrzymam bo zwariuję.
×