Więc od dłuższego czasu zastanawiam się czy nie mam nerwicy natręctw. Nie mam obsesji na punkcie mycia rąk. Ale wiele innych objawów, bynajmniej tak mi się wydaje. Po pierwsze chodząc liczę kroki do 4, nie zawsze ale często. Np. Jak są większe płyty chodnikowe to na jednej przechodzę 4 kroki, na drugiej to samo. Chodzę też tak po cieniach samochodów. Nie zamykam sama mieszkania ale np. kiedy ktoś się mnie pyta czy coś zamknęłam, to muszę sprawdzić bo nie pamiętam. Czasami po kilka razy upewniam się czy na pewno coś wzięłam lub czy czegoś nie zgubiłam. Głośność w telewizorze zawsze muszę mieć ustawioną na liczbę kończącą się na 0 lub 5. Mam też natręctwa na punkcie religijnym. W sensie że boję się że jestem opętana, że jak zamknę oczy to szatan mi coś zrobi, że zawrę z nim nie świadomie umowę ( wszystko przez gadanie babki na religii), nawet jak to piszę to napawa mnie niepokój. Kiedy czytam to czasem muszę przełknąć 5 razy ślinę. Kiedy pije to najczęściej piję 4 łyki lub 10. Kiedy oddycham i patrzę się na zwierzęta to zawsze muszę "wydychnąc" na nie, bo ja wezmę wdech patrząc na nie, ale nie wypuszczę powietrza to boję się że zabieram im zdrowie. Myślę że skończę już o moich zachowaniach, ale jeszcze trochę by się tego znalazło. Najgorsze są myśli. Wyobrażam sobie że robię coś moim zwierzętom albo wbijam sobie igłę w oko itp. nie wiem skąd biorą się te myśli, ale nie potrafię ich odgonić, potrafię tak przez kilka minut, tak samo mam z różnymi zdaniami. Czy to nerwica natręctw? A może po prostu jestem przewrażliwiona?
