Skocz do zawartości
Nerwica.com

troczka

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia troczka

  1. Troszkę bardziej się ostatnio wysypiałam.. troszkę. Jest lepiej. Zauważyłam też, że nasila mi się nagle, gdy mam mało świeżego powietrza (gdy np w dziale mamy ponad godzinną debatę, a wystarczy, że jedna pinda się uprze i przez tę godzinę siedzimy w 9 osób w niewietrzonym pomieszczeniu 10 m2). Niby mam mniejszą derealizację, ale mam przeokrutny spadek nastroju, niby krótko, bo od jakiegoś tygodnia, ale jest tak silny, że jest w sumie jedną wielką myślą nihilistyczną (czyli, że chyba nic nie ma sensu). Straszne to uczucie, oj straszne. Krzywdy sobie nie zrobię, ale chyba muszę poszukać pomocy.
  2. Troszkę bardziej się ostatnio wysypiałam.. troszkę. Jest lepiej. Zauważyłam też, że nasila mi się nagle, gdy mam mało świeżego powietrza (gdy np w dziale mamy ponad godzinną debatę, a wystarczy, że jedna pinda się uprze i przez tę godzinę siedzimy w 9 osób w niewietrzonym pomieszczeniu 10 m2). Niby mam mniejszą derealizację, ale mam przeokrutny spadek nastroju, niby krótko, bo od jakiegoś tygodnia, ale jest tak silny, że jest w sumie jedną wielką myślą nihilistyczną (czyli, że chyba nic nie ma sensu). Straszne to uczucie, oj straszne. Krzywdy sobie nie zrobię, ale chyba muszę poszukać pomocy.
  3. no mnie właśnie najgorzej łapie po jakimś czasie od wypicia kawy, albo po jakimś silnym zestresowaniu się (niekoniecznie adekwatnym do bodźca) - stresuje się w sumie chyba jedynie jak szef dowali jednym z miażdżących tekstów lub mój facet, ale nie jest to tak, że czuję to od razu. dopiero po jakiejś chwili orientuje sie, ze mnie wywalilo z sytemu Ciekawi mnie jak to odbieraja osoby z mojego otoczenia. Zasygnalizowalam mojej przyjaciolce, ze sie zle czuje i czy widzi jakies zmiany czy rozmawia sie ze mna normalnie - powiedziala, ze nie zauwazyla nic dziwnego. Powiedzialam jej o derealizacji - zdziwila sie, a gdy jej powiedzialam, ze akurat rozmawiajac z nia w tamtej chwili mam dosc silna derealizacje to byla w ogole zdziwiona, bo nic kompletnie nie widac, zadnej roznicy.. Czy Wasi znajomi/rodzina widzą coś dziwnego w Waszym zachowaniu? Do psychiatry póki co się nie wybiorę. Myślę (tak - tylko myślę, jak zawsze i nic z tym nie robię) o przejściu całej terapii w związku z DDA i myślę, że to by bardzo wiele dało i pomogło również na odrealnienie. Depresji nie mam, na pewno, ale nihilizmem egzystencjalnym to jestem przesiąknięta chyba od zawsze. Sorki, że tak o sobie piszę tyle, ale nie mam z kim o tym pogadać. Tak jak o moim żałosnym dzieciństwie - wstydzę się, po prostu wstydzę komuś, kto mnie zna opowiedzieć.
  4. mark123, sorki, nie wiem kompletnie czemu użyłam określenia depersonalizacja, myśląc tylko i wyłącznie o derealizacji.. Było już dość późno, chciałam iść spać, mój facet wołał ode mnie lapka, więc śpieszyłam się z wypowiedzią i może stąd te dość znaczące błędy.. Nie doświadczam depersonalizacji (może kiedyś, gdy miałam gorączkę miałam odczucie obcości swojego, ale nic poza tym), a derealizacji i Ciebie też chciałam spytać o Twoją derealizację, nie depersonalizację. Pytałam o skrót DDA, bo tak myślałam, że to ten skrót. Też jestem DDA. Swego czasu sporo nad sobą pracowałam. W 2009 roku weszłam do grupy DDA/DDD (aktualnie nie chodzę na żadne spotkania). W ogóle ostatnio mam ogromną potrzebę snu. W pracy bywam bardzo senna. Po pracy w domu kimam po 2 godziny i nie mogę się dobudzić :) Mój organizm woła o regenerację. -- 09 lut 2013, 20:01 -- nie mogę edytować, więc dopisuję: To, co napisałeś, te objawy, błysk światła, drgawki, dreszcze - brzmi troszkę podobnie jak objawy znajomej przed atakiem, która ma zdiagnozowaną padaczkę.. Padaczki wyglądają przeróżnie.. Mój dziadek ma, po uderzeniu w głowę 10 lat temu, padaczkę typu petit mal. On na parę minut jest nieobecny, ale ponoć padaczka może trwać tylko parę sekund (ale alkohol i papierosy to w takim wypadku trzeba kategorycznie odstawić, bo niestety wywołują ataki). Spojrzałam na parę Twoich postów i przeczytałam, że w dzieciństwie miałeś zrobione EEG. Może warto teraz zrobić?
  5. max30, mam podobne przemyślenia.. pamiętam jak w liceum, ponad 10 lat temu, koleżanka mi mówiła, że dość często czuje się jak przez sen. Dopiero teraz w pełni rozumiem o co jej chodziło. Ja nie wiem jak to u mnie jest.. mam wrażenie jakby to dopiero przychodziło po tych pstrykach*, ale nie jestem w stanie powiedzieć czy normalnie działałam wcześniej.. Teraz to nie jestem w stanie nic powiedzieć - może całe życie przespałam. nie wiem. Zanim depersonalizacja weszła we mnie, koło 2 tygodni przed tym, miałam dziwne odczucia, że nie wiem gdzie ja jestem. Mieszkam w tym mieszkaniu 2,5 roku, ale parę razy, gdy się obudziłam przez pierwszy ułamek sekundy (dosłownie taką nanosekundę), nie za bardzo umiałam dopasować to, co widzę z moim mieszkaniem (starym mieszkaniem!). Troszkę poprawiłam higienę snu i jest ciut lepiej (nie pstrykam tak mocno). Dziś akurat mocno pstrykłam jak mój facet na mnie warknął.. Co inne, to zareagowałam (tak jak ostatnio często, gdy mam sytuację stresową) bez emocji. Wcześniej, by mnie to zabolało wewnętrznie. Teraz mnie to nie obeszło, poszłam do łazienki wrzucić pranie do pralki i po chwili się skapnęłam, że po jego słowach po prostu pstryknęłam*. Poprawiam trochę tę higienę, biorę tabletki z miłorzębem japońskim 40 mg (rozważam kupno witamin marki na literkę Z) i jest troszkę rześko momentami, jestem troszkę mniej pstryknięta. Wypiłam 2 razy kawę (a pijam tylko rozpuszczalną) i po niej w ciągu tego tygodnia miałam najsilniejsze depersonki (gdy kawa schodziła). Ale staram się też przechytrzyć mój umysł - wiem, że tę mgiełkę napędza moje przejmowanie się, myślenie na okrągło, że jest coś nie tak, że ze mną jest coś nie tak, że tak się nie da żyć, że jestem zmęczona. Czytałam na zagranicznym stronach (na Youtube ktoś też mówił o tym po angielsku), by w takich sytuacjach, gdy silnie się odrealnia, to po prostu się wyciszyć, uspokoić, złapać parę głębokich wdechów. Gdy mnie pstryka uspokajam się, staram się to olać, mówię sobie "rób se moja głowo, co chcesz", "niech sobie tak będzie". Może to głupio zabrzmi, ale staram się to zaakceptować, przyjąć z pokorą (byłam zmuszona w życiu akceptować trochę ciężkich sytuacji, więc co tam depersonka - tak sobie niby żartuję, bo to mi ułatwia i coś pomaga, ale nie jest to wcale dla mnie łatwe).. *Pstrykaniem nazywam odrealnienie, a dokładniej moment, gdy zdaję sobie sprawę z odrealnienia. mark123, co znaczy to DDA w Twoim podpisie? Na czym polegają Twoje depersonalizacje tego pobudzonego typu?
  6. Cześć max30 Mnie dopadła silna derealizacja 3 tygodnie temu. Tydzień temu spotkałam się z pojęciem derealizacji i wiem, że to jest to, co we mnie wlazło. U mnie to chyba przez brak higieny snu - długie tygodnie stanowczo za mało spałam (4-6 godzin dziennie, a pracuję na cały etat) oraz nerwową atmosferę w pracy (nie mam lęków, ale właśnie w pracy zaczęłam obserwować u siebie nerwowe ruchy - drapanie się, parokrotne przekładanie jakiegoś przedmiotu, liczenie literek w wyrazach - szczególnie, gdy chwilę wcześniej miałam kontakt z szefostwem - dość specyficzni ludzie). Nie wiem na ile to może być stan przejściowy i jak długo trwać. Poczułam się podobnie ponad rok temu - jednego dnia obudziłam się przygłucha na jedno ucho z głośnym piskiem i pamiętam, że wtedy pomyślałam, że przez tę przygłuchość czuję się jak w klatce, jakby wszystko było mniej realne, ale byłam pewna, że na 100% to tylko takie dziwne odczucie. Piski zmalały. Po badaniach słuchu wiem, że pewnych dźwięków nie słyszę. Od jesieni mam pisk i w drugim uchu. Pisze o tych piskach, bo po Twojej wypowiedzi pomyślałam sobie, że może to mieć coś z tym wspólnego (też mam skrzywioną przegrodę, już jako dziecko miałam mieć to naprawiane).. Postaram się sama zawalczyć z derealizacją i wyciągnąć ją z siebie. Zamierzam chodzić spać o godzinie 22 i stanowczo zaprzestać picia kawy (alkoholu z reguły nie pijam, papierosów nie palę od ponad 2 lat), bo właśnie w dniach, kiedy wypiję kawę jest mi najgorzej (a nie mogę pić kawy ze względu na zespół Barlowa - mała wada w serduszku, która potrafi mi dopiec). Zaczynam łykać preparat potasu z magnezem oraz tabletki z miłorzębem japońskim. Jak higiena snu i odświeżenie umysłu nie pomoże, to będę walczyć z pomocą specjalisty. Moja derealizacja to taki silny "pstryk" i gruba plastikowa bariera między mną a innymi ludźmi, między mną a rzeczywistością. Po tym "pstryku" zaczynam dumać czy działam automatycznie czy to wszystko istnieje. Czasem sobie myślę, że wcześniej przed tym pstrykiem jest ok, a po tym pstryku to mi się wydaje, że nie było ok. Nie lubię uczucia, gdy sytuacja sprzed 8 godzin wydaje mi się tak samo odległa jak wspomnienie sprzed pół roku. Mam odczucie jakby mój umysł w reakcji obronnej na stres połączony z brakiem snu wprowadzał się za mgłę. W takich sytuacjach ciągle działam racjonalnie, bezpiecznie, wypowiadam się logicznie (z reguły - w sensie jak zawsze ), nie mam omamów, halucynacji - tylko to paskudne świadome uczucie wypadnięcia z szyn - jakbym była pociągiem, który zamiast sunąć po torach pędzi sobie obok nich i to w jakiejś mgle i szumie. (Miałam kryzys psychiczny po stracie ciąży, ale to było 2,5 roku temu. Przez rok zmagałam się z bólem psychicznym, ale moja derealizacja chyba nie ma z tym nic wspólnego. Jestem DDA/DDD, ale od 2009 r. pracuję nad sobą. Naprawdę liczę, że moja derealizacja jest tymczasowa, a nie jest wynikiem tego, nad czym wydawało mi się, że zapanowałam..)
×