Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mitchell

Użytkownik
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Mitchell

  1. coś, nikt Ci tutaj nie powie tego wprost: ale brzmisz jak zbuntowana, zakompleksiona nastolatka. Twoje wpisy świadczą o tym, że tak na prawdę łatwo Cię zranić. Bierzesz rzeczy personalne zbyt do siebie, przez co jesteś nadmiernie przewrażliwiona na opinię czy krytykę innych. --------------------------------------------------------------------------------------------------- Pomimo powierzchniowej "wojowniczości", agresji i buńczuczności- tak na prawdę Twoje poczucie własnej wartości jest bardzo niskie, wciąż musisz sobie udowadniać, że jesteś lepsza lub tak samo wartościowa jak inni. ------------------------------------------------------------------------------------------------------ Nie napisałaś co było powodem, pastwienia się całej szkoły nad Tobą. Wygląd, pochodzenie, a może byłaś zamkniętą w sobie, cichą szarą myszką? A teraz odbijasz sobie, za tamte czasy agresją fizyczną. Być może żyjesz w przekonaniu, że tylko agresją jesteś w stanie wzbudzić respekt i szacunek innych ludzi-i tak na prawdę nie traktujesz ich instrumentalnie, Ty się ich cały czas boisz- ciągle musisz udowadniać przed nimi i przede wszystkim przed sobą - władzę i siłę. Jesteś jak pies, którego źle traktowano w przeszłości i który teraz cały czas ujada.
  2. coś, nikt Ci tutaj nie powie tego wprost: ale brzmisz jak zbuntowana, zakompleksiona nastolatka. Twoje wpisy świadczą o tym, że tak na prawdę łatwo Cię zranić. Bierzesz rzeczy personalne zbyt do siebie, przez co jesteś nadmiernie przewrażliwiona na opinię czy krytykę innych. --------------------------------------------------------------------------------------------------- Pomimo powierzchniowej "wojowniczości", agresji i buńczuczności- tak na prawdę Twoje poczucie własnej wartości jest bardzo niskie, wciąż musisz sobie udowadniać, że jesteś lepsza lub tak samo wartościowa jak inni. ------------------------------------------------------------------------------------------------------ Nie napisałaś co było powodem, pastwienia się całej szkoły nad Tobą. Wygląd, pochodzenie, a może byłaś zamkniętą w sobie, cichą szarą myszką? A teraz odbijasz sobie, za tamte czasy agresją fizyczną. Być może żyjesz w przekonaniu, że tylko agresją jesteś w stanie wzbudzić respekt i szacunek innych ludzi-i tak na prawdę nie traktujesz ich instrumentalnie, Ty się ich cały czas boisz- ciągle musisz udowadniać przed nimi i przede wszystkim przed sobą - władzę i siłę. Jesteś jak pies, którego źle traktowano w przeszłości i który teraz cały czas ujada.
  3. coś, nikt Ci tutaj nie powie tego wprost: ale brzmisz jak zbuntowana, zakompleksiona nastolatka. Twoje wpisy świadczą o tym, że tak na prawdę łatwo Cię zranić. Bierzesz rzeczy personalne zbyt do siebie, przez co jesteś nadmiernie przewrażliwiona na opinię czy krytykę innych. --------------------------------------------------------------------------------------------------- Pomimo powierzchniowej "wojowniczości", agresji i buńczuczności- tak na prawdę Twoje poczucie własnej wartości jest bardzo niskie, wciąż musisz sobie udowadniać, że jesteś lepsza lub tak samo wartościowa jak inni. ------------------------------------------------------------------------------------------------------ Nie napisałaś co było powodem, pastwienia się całej szkoły nad Tobą. Wygląd, pochodzenie, a może byłaś zamkniętą w sobie, cichą szarą myszką? A teraz odbijasz sobie, za tamte czasy agresją fizyczną. Być może żyjesz w przekonaniu, że tylko agresją jesteś w stanie wzbudzić respekt i szacunek innych ludzi-i tak na prawdę nie traktujesz ich instrumentalnie, Ty się ich cały czas boisz- ciągle musisz udowadniać przed nimi i przede wszystkim przed sobą - władzę i siłę. Jesteś jak pies, którego źle traktowano w przeszłości i który teraz cały czas ujada.
  4. A do czego innego ma doprowadzać, to forum jest przepełnione ludźmi, którzy CZUJĄ. Jest to forum psychologiczne, a psychologia to nie tylko zachowania ludzi cierpiących, ale według mnie psychologia- to przede wszystkim poszukiwanie prawdy o samym sobie, bez względu na to czy jest się ofiarą czy skrajnym patologiem. A jeżeli swoimi wypowiedziami Ciebie lub kogokolwiek obraziłem, to przepraszam bo nie miałem takiego zamiaru. Trzymajcie się.
  5. To nie była kara, pisałem że raz nie potrafiłem zapanować nad tym co robię i dałem upust swoim "fantazjom". Nie chodziło mi o wymierzenie jej kary, a o sprawienie sobie samemu przyjemności. Wiem, że w oczach ludzi, którym dam się poznać zawsze będę zimną szują i kanalią- nie jestem z tego specjalnie dumny ale też niczego nie żałuje- urodziłem się już taki. I jeśli chodzi o tą kobietę, to według mnie wina nie leży jedynie po mojej stronie- ona też nie zachowała się fair i w pewnym sensie jest sobie sama winna, że wpakowała się na własne życzenie w to bagno. Wydaje mi się, że ten temat na tym forum jest trochę bez sensu, bo doprowadza tylko do rozdrażnienia Forumowiczów i tak jak napisał ktoś powyżej- dobrze by było skorzystać z pomocy fachowca.
  6. Każdy w pewnym sensie jest kowalem swojego losu. A ta kobieta swój rozum ma, czego ona się spodziewała, wielkiej miłości? Naprawdę trzeba być wyjątkowo naiwnym albo głupim, żeby wdać się w romans z dużo młodszym studentem i jeszcze cicho wierzyć, że coś na tym się ugra
  7. Nie wiem, czy zostałaś kiedyś zdradzona, ale widzę że podchodzisz do tego bardzo emocjonalnie. Spotykałem się z nią bo fizycznie mnie pociągała, chciałem spróbować seksu z kobietą starszą od siebie, a przede wszystkim tym dałem upust swoim pragnieniom i pomęczyłem ją psychicznie. Także zrobiłem to celowo- nie żałuję i jej nie współczuje. Dała się uwieść jakiemuś szczeniakowi, zdradziła swoją rodzinę- nie była nastolatką, tylko dorosłą kobietą i tak uważam że jest sobie sama winna, a ja mogłem ją gorzej potraktować.
  8. Niby w jakim sensie sama była sobie winna?! Skąd u licha miała wiedzieć, że jesteś psycholem, który tylko czeka by żerować na jej cierpieniu? Wjakim sensie była sobie winna? Przecież była mężatką z dzieckiem, zatem czego ona się spodziewała po romansie z dużo młodszym chłopakiem?? Jest osobą dorosła i zdrową- zatem zdawała sobie sprawę z tego, że regularnie zdradza swojego męża z dwudziestoparolatkiem. Przecież to ona zachowała się nie fair wobec swojej rodziny- właściwie to powinna się cieszyć, że tak się to skończyło, powinna się cieszyć, że jej mąż o niczym nie wie. Właściwie to dałem jej szanse- taki jestem.
  9. To nie jest prowokacja. Kiedy pisałem, -Bo są mi obojętni, chodziło o ambiwalentny stosunek do drugiego człowieka. Przykład: Udzielałem korepetycji z rysunku. Kiedy widziałem, że komuś wychodziło to koślawo- zazwyczaj mówiłem wprost - jesteś głupi, nie masz talentu i z tego ziarna chleba nie będzie, dlatego daj sobie lepiej spokój. Powiedziałem to wprost BO ten człowiek był mi obojętny. Kolejny przykład: Spotykałem się z dziewczyną, chodziło mi tylko o sex, była mi całkowicie obojętna i już jej nie potrzebowałem, więc po miesiącu zostawiłem ją bez słowa- olałem ją- Bo była mi obojętna i nie obchodzą mnie jej uczucia. Do drugiej grupy należą ludzie- którym celowo sprawiam przykrość, celowo powiem lub zrobię coś co wywołała u nich cierpienie psychiczne. Na przykład: Będąc na wymianie studenckiej we Francji, spotykałem się z mężatką 10 lat starszą ode mnie- przez kilka miesięcy celowo byłem dla niej miły, uwodziłem ją, komplementowałem- robiłem to celowo, żeby później móc ją szantażować, poniżyć i sprawić jej psychiczny ból i przykrość- i tutaj w pewnym sensie sama była sobie winna.
  10. Uprawiam sport od kilkunastu lat- wprawdzie nie jest to nic ekstremalnego, ale pozwala mi nie myśleć o tym co się dzieje. Chodzi o to, że ranie ludzi bo są mi obojętni, albo czasami zrobię to celowo, chociaż nie nazwałbym tego "pastwieniem". Wiem, że robie źle i chyba chce to zmienić.
  11. Jeszcze jedno: zdradzałem, nie ze względu na pociąg fizyczny do drugiej kobiety, ale ze chęci przekroczenia pewnej granicy moralności. Tak jak to vifi słusznie zauważył, chodzi o pociąg w szukaniu silnych i mocnych wrażeń. Stąd spotykanie się z kilkoma kobietami naraz, studjując w Paryżu utrzymywałem kontakty z ludźmi z marginesu społecznego- chodziło o wyżycie się i przekraczanie pewnych norm etycznych i moralnych. Raz zdarzyło mi się stosować wobec kogoś szantaż emocjonalny, wtedy rzeczywiście dałem upust swoim "pragnieniom". Wiem, że robię źle i zazwyczaj staram się chociaż trochę panować nad sobą. Chciałbym rozpocząć leczenie, nie wiem czy psychiatra nie będzie lepszym rozwiązaniem od psychologa -- 03 lut 2013, 16:07 -- Tutaj ta zasada może się nie sprawdzić, bo ciężko się wczuć w rolę drugiej osoby podczas gdy sam najprawdopodobniej nic by nie poczuł, gdyby druga strona zrobiła podobnie (mylę się?). Wydaje się że wręcz nie robiło mu wielkiej różnicy to czy powie czy nie powie. Tak przynajmniej ja to rozumiem. Jest tak jak piszesz. Zazwyczaj przyznawałem się do zdrad, żeby sprawić drugiej osobie przykrość, albo było mi to całkowicie obojętne.
  12. Nie wiem czy można to nazwać przemocą psychiczną. Zazwyczaj, kiedy w związku zaczęło mi się nudzić, odchodziłem bez słowa albo przyznałem się do zdrady, nie czulem wtedy wstydu i skruchy. I to się dotyczy nie tylko relacji z kobietami, ale w ogóle z ludźmi z otoczenia. Zastanawiam się czy psycholog, nie poszedł trochę za daleko nazywając mnie -socjopatą. Czy jako psychopata nie zdawałbym sobie sprawy z problemu? A może jestem skrajnym narcyzem z zaburzeniami osobowości?
  13. Nie jestem "typem" Twojego kolegi. Nie wyzywam i nie obrażam innych. Jednak, wszystkie moje relacje z innymi ludźmi w tym -związki, kończyły się bardzo źle. Kończyły się tym, że musiałem kogoś zranić, dopiec czy sprawić przykrość. I to nie tyczy się tylko relacji z kobietami, ale w ogóle ze wszystkimi ludźmi. Powierzchniowo sprawiam wrażenie człowieka- przyjacielskiego, wesołego, uwielbiam uwodzić rozmową. A tak na prawdę w środku jestem zepsuty i zgniły. Nie czuje wyrzutów sumienia, czy wstydu. Psycholog powiedział, że socjopatą się rodzi, a nie staje. Myślałem o skorzystaniu z pomocy psychiatry. Podobno to że zdaje sobie sprawę ze swojej "mrocznej" strony, to już pierwszy krok w stronę poprawy.
  14. Zauważyłem, że ludzie początkowo do mnie lgną, a dopiero później zaczynają mnie unikać. Prawdziwego przyjaciela mam jednego, jeszcze z czasów szkoły średniej, nie raz doprowadziłem go do skraju załamania psychicznego, on nie wie o mnie wszystkiego. Jestem typem- samotnika, lubię wyjechać gdzieś sam na kilka dni, powałęsać się po ulicach, usiąść w kawiarni i przyglądać się ludziom...Mam opinię marzyciela i romantyka, chociaż ja bym siebie tak nie opisał.
  15. Być może jest tak jak piszesz. Raz w życiu pomogłem, całkowicie obcej mi osobie. Ale po fakcie nie czułem nic- ani poprawy humoru, ani dyskomfortu psychicznego.
×