insolintje

Witam, od 2 miesięcy mam pewien problem. Lecze się na nerwice lękową i depresję. Dwa miesiące temu zatrułem się i przez tydzień bolał mnie żołądek... I moja głowa oczywiście mi wmówiła, że mam jakiegoś raka bo bolało mnie po prawej i po lewej stronie brzucha. Poszedłem do lekarza - zrobiłem morfologie, badania wątroby, minerały, tarczyca no jednym słowem wszystko zostało sprawdzone. Wyniki wyszły idealne. Lekarz w momencie w którym, się przyznałem że choruje na nerwice oznajmił mi że to zespól jelita drażliwego. Wróciłem do swojego psychiatry, dostałem leki i dzień poźniej problemy żołądkowe przeszły... Lecz moje myślenie się nie zmieniło - jak mnie boli głowa to mam guza w głowie, jak mnie boli w klatce- to guz na płucach itd itd. Teraz wszystko co mnie zaboli - moja głowa wmawia mi że mam coś w sobie, a to niesie za sobą pogorszenie stanu psychicznego (zimne poty, zero ochoty na cokolwiek itp). Czy sądzicie, że ja wmawiam sobie te bóle? Od 2 miesięcy, nie ma dnia, żeby mnie coś nie bolało, albo głowa, albo coś w brzuchu, albo w klatce piersiowej. Mój psychiatra mówi, że jestem zdrowy psychicznie, tylko moja głowa mi "wmawia" te bóle.

Valdoxan i rissperidon biorę od 14 dni... Tak jak mówię, od tego Abilify tak się zaczeło pieprzyć... -- 26 sty 2014, 15:10 -- To takie jeszcze ostatnie pytanie, jak długo trzeba czekać aż ten lek przestanie działać?

Ale powiedz mi kiedy znikną mi te nudności, mam zero chęci do życia. Tylko chodze po domu w kółko Niczym nie potrafię się zainteresować ani TV ani coś innego.

tak - urojenie...

No powiedziałem że mam pewien lęki, który na pewno nie jest prawda, ale jak tylko sobie o nim pomyślę, to dostaje ataku paniki wewnętrznej...poprostu sobie ubzdurałem ->dlatego dostałem abilifiy żeby przyspieszyć leczenie. A jeśli chodzi o rissperidon to miałem brać albo anafarnili albo rispieridon (ale strasznie mi serce kołatało po anafranilu) i brałem rissperidon. Ale to przepisane dostałem dawno temu zanim mi się cokolwiek działo, pozniej mi tylko przedłużyła i powiekszyła do dawki 1mg rano 1mg wieczorem + valdoxan + ten pieprzony abilify rano 7.5mg + wieczorem 7.5mb. -- 26 sty 2014, 12:51 -- Teraz mam chęć brać tylko valdoxan + 0.5mg rissperidon rano + 0.5mg wieczorem. Albo w ogołe zostawić tylko valdoxan...

nie rispolept tylko rissperidon vipharm -- 26 sty 2014, 12:35 -- Myslisz, ze jak to wszystko odstawię i zostawię tylko valdoxan to zacznę "czuć" się normalnie?

Biorę te leki ponieważ mam lęki i ogólną depresję. Poszedłem do lekarza i powiedzałem, że przerwałem leki na 3 dni, i wtedy moje lęki się powiększyły. Dostalem Ablifiy na krotki okres czasu, aby zaczał dzialać zanim moje poprzednia zaczną (od tej 3dniowej przerwy) No i przyszedłem do domu wziałem Abilify i zaczeło się....jestem otępiały. Rano zanim wezmę zmoren mam ciśnienie 150/90 i jestem taki pobudzony. Czy to mogą być skutki tego Abilify ? nawet jeśli brałem go przez 2 dni i teraz nie biorę go od 3 dni?

odłożyłm abilify 2 dni temu, a nadal jestem taki rozdrażniony, wysokie ciśnieni, nie wiem co sie ze mną dzije... byłem na pogotowiu i dali mi Zomiren na wyciszenie....

Witam, od mniej więcej 2 tygodni nasiliła mi się nerwica lękowa, ponieważ nie wziąłem tabletek przez 3 dni z rzędu (wiem, bardzo żałuje). Zacząłem s powrotem brać Risperidon (rano i wieczór po 0.5 mg) i valdoxan na noc. Mineło 12 dni i nie pomagało...i poszedłem do lekarza i ten przepisał mi NoSpe na ból żołądka i Abilify... I wtedy dopiero się zaczeło...Przez 2 dni nie spałem w nocy, ból żołądka się nasilił a do tego jestem strasznie otępiały i słaby. Nie wziąłem dziś następnej dawki Abilify bo się boję, że dalej tak będzie... Czy ktoś może mi doradzić czy odstawić ten lek czy dalej go brać? (Lekarz mi go przepisał tylko na 14 dni, aż zaczną działać tamte tabletki) Proszę o pomoc.

masz rację, ja od 5 dni totalnie nie istnieje. W pracy wszystko mnie denerwuje, tylko te myśli i ból żolądka...nawet nie wiem czy jak te leki zaczną działać czy mi to przejdzie ((

Witam, od paru miesięcy leczę się na depresję i na lęki. Na początku grudnia lekarz przepisał mi Valdoxan i Risperidon. Wiadomo na początku czułem się strasznie przez 2-3 dni ale to ustąpiło i przez 1.5 miesiąca czułem się super. Nadszedł dziwny czas kiedy (NAPRAWDE ZAPOMNIAŁEM przez 3 dni brać leki - nie wiem czy tak dobrze się czułem, że nie brałem czy poprostu wyleciało mi to z głowy) Ale nic się nie działo...i pewnego dnia zrobiłem coś głupiego co nie daje mi spokoju i nie mogę powiedzieć co bo mi poprostu wstyd. Lęk powiększył się kilkakrotnie, od niedzieli zacząłem znów brać wszystko jak brałem. Nie mogę wytrzymać w pracy, non stop sobie przypominam źródło lęku i nie daje mi to spokoju. Po pracy non stop śpie, patrze w sufit i jak tylko sobie przypomnę to o drazu zaczyna mnie żołądek boleć...Z nikim nie rozmawiam o tym, bo się wstydzę. JEST STRASZNIE i nie daję sobię rady. Najgorsze jest to że sam sobie jestem winien tego cierpienia. ((

Witam, poszukuje nazw książek które pomagają zrozumieć nerwicę i pomagają sobie radzić z nią. (nie interesują mnie zbytnio czyste regułki i jakieś kompendia wiedzy) Bardziej byłbym przychylny do literatury w której główny bohater ma taki problem i sobie jakoś z nim radzi. (Przepraszam, że tak dziwnie to opisałem, ale sam nie wiem jak to wytłumaczyć" Dziękuje.

no nie bardzo, już raz zmieniałem (poprzedni to w ogóle miał w dup** co do niego mówię). pogadam z nią 25tego i niech mi da coś mocniejszego. Boże jutro mam zaliczenie i znów całą noc nie będę spać

chodzę prywatnie i płace 100zł za wizytę, więc wydaje mi się, że on powinien sam na to wpaść skoro mówię Mu, że za bardzo poprawy nie widzę...prawda? (na początku brałem jedną tabletkę, później dwie, a teraz mi dał dodatkowo ten lek na noc)

szybciej wykituje przez ten stres i wieczne zamartwianie się niż ten lek mi pomoże...

25 luty, byłem tydzień temu i dostałem na noc : Orfiril LONG

no powiedział, że mam depresję lękowa...ale biorę te leki i mało co pomaga...

Witam, mam 22 lata. Od kilku lat choruje na depresję. W głównej mierze powodem jest sytuacja w domu. Moim głównym problemem jest niechęć do życia, nadmierne lenistwo i brak jakichkolwiek chęci do nauki czy pracy. Studiuje i jestem na 3cim roku, ale to co przeżywam w szkole to naprawdę paranoja. Tak naprawie studiuję tylko przez matkę, której spełniam aspiracje. Jest to studiowanie "na siłę" non stop się stresuje szkoła, ocenami a nie mam w ogóle chęci do nauki. Wszystko odkładam na później a jak tylko pomyśle o dni jutrzejszym i o zajęciach które mam, przechodzą mnie dreszcze i źle się czuje. Błędne koło, nie mam chęci do nauki a się nią stresuje. Drugim problemem jest społeczeństwo, zależy mi na opinii innych, non stop się stresuję, że na zajęciach zostanę wyśmiany czy coś w tym stylu. Jestem raczej człowiekiem który żyje sam, i jestem odseparowany od społeczeństwa. Praca, szkoła, komputer :). W pracy znów nie mogę wytrzymać 8h, co 10 minut spoglądam na zegarek i ciągnie mi się to jak nie wiem co....Jakieś 3 miesiące temu poszedłem do psychiatry, który przepisał mi lek: Symfaxin, lecz pomógł on może w 10%. Jutro znów mam egzamin i znów przeżywam i się trzęsę na samą myśl o zaliczeniu. Powiedźcie mi czy to jest depresja? czy po prostu jest to normalne a ja jestem po prostu "nie dorobiony?