Od kilku tygodni nie potrafię sobie poradzić ze sobą.....mam ogromne problemy ze snem. Owszem problemy - kto ich nie ma...coraz gorszy kontakt z mężem. Gdy chce z nim porozmawiać,wyjaśnić co mi się nie podoba,co mnie tak bardzo dotyka zaczynam płakać,nie potrafię wykrztusić słowa. Dzieje się tak nawet wtedy gdy mówię o przykrych dla mnie sprawach koleżance. Jestem zła sama na siebie i jeszcze bardziej się rozklejam. Co mam robić? jak sobie radzić z tym stanem. Dlaczego nie potrafię wyrazić swoich uczuć bez płaczu. Wówczas mogłabym wiele powiedzieć o co mi chodzi. Ten stan się nasila, bo zaczynam mieć tego typu problemy przed wystąpieniami publicznymi - ogromnie się stresuję gdy muszę coś powiedzieć Pracuję w szkole, nie mogę sobie pozwolić na takie zachowania. Wcześniej nie miałam tego typu problemów. Mój mąż przyszedł z kolegą naszym wspólnym, spóźnił się sporo, chciałam powiedzieć tylko,że jest nie w porządku wobec mnie i oczywiście rozryczałam się! Jak z tym walczyć? czy poradzę sobie sama? tylko mi nie piszcie,że powinnam zgłosić się na jakąś terapię - jest to wykluczone - mieszkam w małej miejscowości. Błagam poradźcie:(