Skocz do zawartości
Nerwica.com

Arek 1977

Użytkownik
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Arek 1977

  1. hej wiedźma, myślę, że alkohol spożywany w dużych ilościach nie jest przyczyną , ale może spowodować wywołanie N z zakamarków naszej świadomości, alkohol to silny środek psychaktywny, szczególnie spożywany w dużych ilości daje się we znaki. Znam wiele osób u których nerwica uaktywniła się na tzw. kacu (pierwszy atak). Mając nerwice, alkohol praktycznie wylatuje z "jadłospisu":) ale to jest akurat +...okazuje się, że można się świetnie, ba nawet znacznie lepiej bawić bez niego, a lampka wina do obiadu czy małe piwko smakują wtedy o niebo lepiej!Co do drugiego pytania to odpowiedź brzmi NIE. Nerwica to nie grypa. Chociaż można by do tego podejść w sposób bardziej złożony, myślę,że nerwica może powstać u człowieka m.in. dlatego,że np. rodzice byli znerwicowani, tzn nie radzili sobie ze swomi emocjami i na bardzo różne sposoby czynili swoimi niedojrzałymi zachowaniami wyłomy we wrażliwej psychice dziecka. Im ktos bardziej wrażliwy, tym bardziej niestety podatny na zranienia etc. W takim aspekcie może to byc jedna z przyczyn powstania nerwicy. greets
  2. Cześć darekk, wg mnie, wszystkie objawy , które opisałeś wskazują rzeczywiście na początek problemów na tle nerwowym (zaburzenia lękowe czyli popularna nerwica). Mój pierwszy atak wyglądał prawie dokładnie tak samo jak Twój, ale miałem nieco bardziej stresujące okoliczności :) tj. byłem wtedy w Szwecji a dokładnie, w czasie ataku, przebywałem w domku letnim w głębokim lesie jakieś 100km od Sztokholmu. Mój kumpel wiózł mnie do szpitala samochodem, i był być może bardziej przerażony ode mnie, bo ja byłem w sumie przekonany, że to koniec i bredziłem do niego, żeby mi też księdza zorganizował (lol). Podejrzewam, że w chwili obecnej ciągle się zastanawiasz nad tym co się z Tobą dzieje, a ponieważ nerwica objawiła się głównie problemami z układem krążenia i sercem , Twoje myśli kręcą się wokół zawału albo jakiejś innej sympatycznej historii. Objawy, które masz są można powiedzieć standardowe, szczególnie w pierwszym okresie po ataku. Ja miałem mniej więcej takie: drętwienie kończyn, ogólne osłabienie, zawroty głowy, odczucia jakbyś tracił czucie w kończynach, naprzemienne uczucie ciepła i zimna w kończynach, nagła potliwość, nieuzasadnione palpitacje serca (do 150), lub dla urozmaicenia wrażenie, że serce przestanie bić, silne zawroty głowy przed zaśnięciem etc. Ponieważ jest to, jak piszesz, Twój pierwszy raz:)) to masz szczęście, że trafiłeś na to forum, gdyż pozwoli Ci to być może uniknąć poważnych błędów, które popełnia wiele osób mających tą przypadłość, właśnie z braku świadomości. Najgorsze są nawroty nieleczonej nerwicy ( double impact:)- przy tym, w.w objawy to malutki pikuś. Tak więc do dzieła: 1.Możesz spokojnie zrobić sobie kompleksowe badania serca (skierowanie od rodzinnego do kardiologa i jazda, powiedz na wszelki wypadek, że masz te palpitacje często – naszą służbę zdrowia trzeba przekonywać, że jesteś umierający i dopiero wtedy się łaskawie zdecydują żeby zmierzyć Ci ciśnienie :) Ja po wylądowaniu w szpitalu w Sztokholmie w ciągu 3 dni miałem holtera, echo serca, kilka razy EKG, badanie krwi pod kątem nadczynności lub niedoczynności tarczycy, i kilka innych, czyli po prostu zwykłe badania diagnostyczne). Jeśli masz luz z kasą to zrób te badania prywatnie – będą szybciej, i będą się do Ciebie uśmiechać 2. Mniej więcej w tym samym czasie powinieneś się udać do psychologa/psychiatry. Polecam na początek psychologa, chyba, że znasz jakiegoś psychiatrę godnego zaufania. (najlepiej z doświadczeniem klinicznym – terapeutycznym, uwierz mi warto poświęcic czas, żeby takiego zidentyfikować a potem 4 razy więcej czasu, żeby zapisać się na konsultacje i ewentualną psychoterapię) Chodzi o to, że większość psychiatrów to lekomaniacy, zaraz Ci zaaplikują jakieś pigułki szczęścia, dowiesz się być może, że za dużo pracujesz, że stres jest bee, że powinieneś się lepiej odżywiać, no i dostaniesz rozpiskę, który kolor masz brać , kiedy i ile razy dziennie:). Psycholog jest z założenia bardziej ukierunkowany na wniknięcie w Twoją sytuację i pomoc poprzez rozmowy uświadamiające Ci, gdzie leży problem, jak sobie radzić w nowych okolicznościach i docelowo powinien rozpocząć terapię.(oczywiście najlepiej osoba z polecenia, „sprawdzona) Czasem wspomaganie farmakologiczne jest niezbędne, najczęściej w trakcie terapii, gdy obnażają się pewne sprawy i przechodzisz swoiste katharsis lub, gdy jesteś czynny zawodowo, lub studiujesz i naprawdę nie dajesz rady. W każdym innym wypadku absolutnie lepiej jest nieco więcej pocierpieć niż otumaniać swój mózg prochami, gdyż dzięki terapii usuniesz przyczynę, a pigułki zrobią z Ciebie na jakiś czas warzywko tzn. będzie źle ale Ty będziesz się czuł dobrze:) do czasu…Są ludzie którzy po kilkanaście lat jadą na prochach – ogromnie im współczuję…ale to często wina lekarzy prowadzących, niestety. 3.Nie zamęczaj się ciągłym myśleniem o tym co Ci dolega, tzn staraj się nie zamęczać, wiem ,że to trudne:) Nie umrzesz od tego, nie zwariujesz!!!! )-to najczęstsze wizje:)Powiem więcej, to szansa na rozwój swojej osobowości, na uwrażliwienie na otaczający nas świat i stanie się lepszym człowiekiem, ale to w późniejszym etapie. 4. Im szybciej zaczniesz działać tym lepiej. Czas działa na Twoją niekorzyść. 5. Jeśli mierzysz sobie teraz tętno – przestań:))Mierz je nie częściej niż raz dziennie i staraj się schodzić po mału do całkowitej absencji;) Trzymaj się stary! Życie przed Tobą – dasz radę! Pytaj o wszystko co Cię niepokoi (ale nie po kilka razy o to samo;), najbardziej boimy się tego co nieznane. Narka.
×