Skocz do zawartości
Nerwica.com

dragster5

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dragster5

  1. Przyszla kolej na mnie, pewnie nic nowego nie napisze ale mecze sie sam ze soba wiec moze chociaz troszke mi ulzy piszac o sobie tak naprawde. Sorki za brak PL liter i ewentualne bledy :) Przegladajac forum znalazlem wiele problemow bardzo podobnych do tych moich. Postaram sie pisac tak zeby bylo na temat i w miare czytelnie. Mam 31 lat, w stalym zwiazku. problemy: - niechec do ludzi - nerwcia (tak sadze) bo: *praktycznie zjadlem swoje palce *mocne bole w klatce piersiowej i plecach *choroba niespokojnych nog *bardzo szybko sie denerwuje *brak cierpliwosci totalne *szczekoscisk (bruksizm) - okresy depresyjne (przynajmniej tak mi sie wydaje) - nerwowe 'nakrecanie' sie na wspolpracownikow i dziewczyne - mysli o smierci naturalnej lub przez sznur... - poczucie wyzszosci z jednoczenym brakiem poczycia wlasnej wartosci (czasami/chyba/nie wiem/moze) opis pacjeta: - dziecinstwo uwazam za udane, jednakze wychowywala nas z siostra tylko mama bo tato pracuje za granica od lat. - stala praca, nie stresujaca (mimo tego caly sie trzese wlasnie teraz i wszystko do okola, monitor, biurko, monitor kolegi z naprzeciwka....) - nie jestem nie smialy nie mam z tym problemu - mimo tego nie mam wielu znajomych bo poprostu miec ich nie chce, wystarczy mi kilkoro starych znajomych wokol mnie. do nowych znajomosci trzymam dystans/ chlod. - nie mam problemow ze spaniem rozwine troche to co wymienilem wyzej. Problem jest w tym ze jestem taki sam jak moja mama a wcale taki byc nie chce. Wychowywala nas bez taty (tato zyje, nie sa po rozwodzie poprostu pracuje na placowce od lat) i to tez pewnie zlozylo sie na to ze byla bardzo nerwowa i raczej skutecznie podporzadkowala nas sobie. Ja postepuje tak samo wzgledem sowjej dziewczyny (jej cierpliwosc tez juz sie konczy). Czesto lapie sie na tym ze przez caly dzien siedzac w pracy 'nakrecam' sie negatywnie na nia lub na innego wspolpracownika. W glowie kolacza mi sie mysli o tym ze napewno cos zle zrobila np obiad, nie tak jak jej powiedzialem. Spirala nakreca sie tak, ze jak wracaam do domu jestem taki wsciekly ze bym normalnie cos jej zrobil :/ analogicznie do wspolpracownikow, Pani siedzacej w jakims urzedzie gdzie musze cos zalatwic itp. Widac to czesto na mojej twarzy stad tez nie jestem za bardzo lubiany (na czym wogole mi nie zalezy) Niechec do ludzi objawia sie tym ze kompletenie jak by nie istnieli wokolo mnie, nawet teraz gdyby wszyscy znikneli z mojego zakladu pracy i jutro pojawili by sie wszyscy nowi wogole bym sie nie przeja, wykasowal nr ktore mam i zapomnial o nich jeszcze dzisiaj. BTW chyba jestem narcyzem nie mam kompleksow na punkcie swojego wygladu, bardziej boli mnie to ze nie jestem bardziej inteligentny bardziej przedsiebiorczy. kontakty z siostra raczej chlodne - potrafimy przyznac sie przed soba ze sie nie lubimy. Okresy spadku nastroju zdazaja sie co kilka razy w roku. Nie chce mi sie wtedy kompletenie nic, mysle o smierci, ze nadejdzie w ciagu najblizszych 10 lat. i jesli nie bedzie to zawal to bedzie to sznur. Tkwie w beznadzieii przez okolo 2, 3 tygodni. myslac o tym ze powinieninem natychmiat cos zrobic ze swoim zyciem, tak jak by moje dalsze zycie zalezalo wlasnie od jakies zmiany. Gdzies gleboko tkwi we mnie strach (duzy strach) o materialne zabezpieczenie swojej przyszlej rodziny. Jestem materialista. Mama dziala mi na nerwy jak nikt inny. Ostatnio przy wizycie w domu zwrocila mi uwage ze zle jem zupe. W sekundzie krew mi sie zagotowala i wybuchlem z piana na ustach. Nie nawidze kiedy cokolwiek mi kaze lub radzi. Odrazu wykrzyczalem ze sie zabije itp itd. ostro bylo. Nie lubie sie tez przytulac do mamy. Problem ze mna w pracy jest taki ze traktuje ludzi do okola jak nie znajomych z pracy tylko jako jakis tam ludzi zupelnie mnie nie obchodzacych. Tzn: wychodze z zalozenia ze przychodze pracowac do pracy a nie kumplowac sie z kazdym do okola. W duzej firmie nie jest to problem bo jest mnostwo ludzi. w mniejszej jest gorzej gdzie oczekuje sie od pracownika zaangazowania w pracy w grupie i pozytywnego nastawienia do innych, czego mi brakuje i bardziej odpycham od siebie innych niz ich przyciagam. Bardzo mnie denerwuje takze gdy ktos z pracy pyta mnie o rzeczy oczywsice (dla mnie). Zadnych lekow na glowe nie bralem, lecze sie doraznie palac tak bardzo nielegalne ziola w naszym kraju. Ostatnio mama zakupila mi Cardiol na serce i mam zamiar go uzyac zeby zmniejszyc czestotliwosc bolu w klatce i plecach. to chyba na tyle. Z wazniejszych problemow to boje sie o swje zdrowie, mysle ze padne na serce juz calkiem niedlugo jesli nie uspokoje sie wewnetrzenie. Albo padne sam z wlasnej woli jjak przyjdzie mocny kryzys wieku sredniego :) dzieki wszystkim ktorym chcialo sie przeczytyac powyzsze i prosze o jakies porady. Mysle takze ze wiecej pomogla by mi dobra ksiazkao zdrowu psychicznym niz jakies leki. Pozdrawiam L.
  2. dragster5

    Czesc

    Bardzo madrze, dzieki :)
  3. dragster5

    Czesc

    czesc :) chcial bym zapytac czy sa tu np studenci psychologii ktorzy mogli by zinterpretowac to co sie dzieiej w glowie czy raczej bez obrazy dla nikogo wiekoszosc ludzi poleci psychologa? :) pozdrawiam L.
  4. dragster5

    Czesc

    Witam wszystkich, Mam na imie Lukasz, mam 31 lat, na forum trafilem przez google. Mysle ze mam jakis problem ze soba i chcial bym go jakos rozwiazac. troche przeszkadza mi to w stosunkach z innymi i ze samym soba dlatego tez moze uda mi sie uzyskac fachowa porade wlasnie tutaj. pozdrwiam L.
×