Mężatka po raz drugi; dodam że mam 38 lat. Z pierwszym mężem mam córkę i syna;syn mieszka z ex a córka zemną. Od 6,5 roku jestem mężatką po raz drugi i mamy z mężem 6 letnią córkę. Przez pierwsze dwa lata było okey,a teraz jest coraz gorzej nie wiem co mam robić. Ciągle się kłócimy raz mąż podniósł na mnie rękę,rozmowy nic nie dają bo nie zawsze możemy się dogadać. A jak już to niby ma być dobrze, ale na chęci się kończy po 2 tygodniach... Mam już dosyć wyzywania mnie np. od pasożytów, czepiania się mojej rodziny i moich dzieci(z pierwszego małżeństwa). Córka pół roku już nie mieszka z nami bo mąż ją wyzwał-mieszka u moich rodziców. Ciężko mi jest z tym,ale mam jeszcze młodszą córkę. Gdy powiedziałam mężowi że go zostawię to powiedział że drzwi mają klamki z dwóch stron. Mogę się wyprowadzić ale bez córki,jest żałosny nigdy się nie zajmował córką nigdy przy niej nic nie zrobił. Nawet na wakacje nie miał czasu żeby wyjechać z rodziną itp. Zawsze mi mówi żebym najpierw odebrała ex mężowi syna, a potem starała się o naszą córkę. To że nie wyszło mi moje pierwsze małżeństwo to moja sprawa ,a nie jego to nie przekreśla mi dalszego życia i przez to nie jestem gorsza...a dla niego tak jest! Nasze małżeństwo jest już według mnie fikcją nie śpimy ze sobą, nie rozmawiamy tylko jak jest taka potrzeba... Zaczęłam się już nawet go bać i chyba przestaję go kochać czuję do niego czasami odrazę i jest mi obojętny. Zwłaszcza gdy ma problemy zaczyna mnie się czepiać. W Nowy Rok postanowiłam że już dłużej nie będę się wykańczać w takim związku, ale nadal nie wiem co mam robić Stwierdziłam tylko że moje dorosłe życie to jedna wielka porażka tylko dzieci są kochane. Może ktoś jest w podobnej sytuacji.