Witam!
Od dluzszego czasu moglabym ciagle plakac ale wydawalo mi sie ze to mi przejdzie niestety teraz placze jesli cos nie idzie po mojej mysli, jak mi sie nie uklada. Mam dziecko 6 miesieczne i nie daje sobie rady, jesli placze ja placze znim. w malzenstwie sie nie uklada, ciagle slysze ze narzekam, nic mi sie nie podoba, nie idzie mi dogodzic. Jesli przyjezdza szybciej do mnie i do syna z pracy to krzycze na niego i klucimy sie jesli pozniej to tez narzekam. Tak w kolko. Na pytania czy wszystko dobrze mowie ze tak. Gdy siedze w towarzystwie, myslami jestem gdzies indziej. Mysle ze nic mi sie w zyciu nie udaje, do niczego nie doszlam. Kiedys lubilam wychodzic na spacery z wozkiem, pochodzic po mniescie, po sklepach na zakupy teraz tego niepotrzebuje. Zapraszac znajomych, zawsze bylam usmiechnieta. Wszystko sie obrucilo, jest inaczej niz kiedys. Nie umie zasnac w gleboki sen, budze sie czesto. Jesli chce cos zrobic szybko sie zniechecam. Jestem niezdecydowana, wszystko mnie wkurza. Chciala bym sie zamknac w pokoju i nie przjmowac sie niczym. Zaczelam sie odchudzac bo nie akceptuje swojego ciala, moze diety poglebily moj stan psychiczny. Pomozcie! Co robic dalej??