Witam!Jestem samotną matką.Pod koniec listopada rozstałam się z mężczyzną mojego życia i zarazem tatą mojej córeczki.Na początku dawałam sobie z tym rade, ale z dnia na dzień zaczęło mnie to coraz bardziej męczyć,zaczęłam dołki łapać,codzienność zaczęła być straszna.Rano wstawałam tylko i wyłącznie dlatego iż trzeba się dzieckiem zająć,jak dziecko szło spać to starałam się jakieś zajęcie znaleść.Teraz rano nie mam siły wstawać, wstaje karmię dziecko i kładę się dalej, w sumie cały dzień leże, jak jest możliwość to śpię,co chwila płaczę, później przychodzi taki powiedzmy lepszy czas ogarniam się, wydaje się że jest lepiej, ale nagle znowu przychodzi dół oczy w moment napełniają się łzami, zaczynam czuć straszny niepokój pustkę w środku, wtedy nic się nie liczy nic nie sprawia radości, ostatnio nawet córeczka nie jest w stanie wywołać radości ani uśmiechu na buzi, wszystko traci sens, cały czas myślę o Nim, zasypiam zmęczona płakaniem,śni mi się że jesteśmy razem że wszystko jest ok, budzę się myśląc że On jest obok, ale szybko się okazuje że to był tylko sen a rzeczywistość okazuje się koszmarem ;-( Jak już znajdę troszkę sił w sobie aby np.zrobić pranie to odkładam ciuchy koloru jego koszul z pracy na jedną kupkę, albo jak robię obiad to zawsze myślę czy On to lubi czy mu będzie smakować, przychodzi godzina kiedy wychodził do pracy to budzę się z myślą że trzeba zrobić mu kanapki do pracy, i cały mój dzień wygląda właśnie myśląc o Nim.Nie mam sił na nic, nie śpię prawie wogóle, płaczę większą część dnia i prawie wogóle niejem.Córeczka budzi się w nocy i pyta o tatę,mówi że chce do taty że tęskni, np.wczoraj jak odjeżdzał to córcia zaczęła płakać i mówić "Tatusiu nie idź, nie auto,poczekaj ide z Tobą".
Czy ktoś zna sposób aby przestać tak tęsknić, aby to uczucie pustki minęło?