Witam!
Sprawa wygląda bardzo poważnie. Jako osoba która często pragnie pomagać osobą które mają myśli samobójcze lub są w depresji poznałam pewną dziewczyne. Ma lat 16, chodzi do technikum jest w pierwszej klasie. Z tego co wiem w gimnazjum nie miała za dużo znajomych byla "odludkiem" I już wtedy zaczęła się okaleczać, w szkole mieszkała w internacie, niestety i w tej szkole nie uzyskała sympatii, może to wynik tego że nosi glany ubiera się na czarno, ma lepszy kontakt ze starszymi od siebie niż rówieśnikami . Też taka byłam. Więc wiem jacy są dzisiejsi młodzi ludzie. Pewnego dnia w internacie próbowała się zabić, bez skutku. Do szkoły przyjechała policja, pogotowie i została w szpitalu psychiatrycznym na miesiąc. Nie radzi sobie z problemami. Często płacze, chce się ciąć, nie wiem czy ma myśli samobójcze i czy tylko przystaje na samookaleczeniu. Mimo pozytywnych informacji ona chce dopuszczać do siebie te złe. Ostatnio mi powiedziała że planuje znów coś sobie zrobić aby wrócić do szpitala bo tam są fajni ludzie i można z nimi pogadać... Zaproponowałam jej książkę "the secret", i chyba nawet nie zaczęła czytać. Ja wiem że robi to bo wie że tak nie można. Ale z autoagresji odczuwa przyjemność, jest jej lżej. Moja przeszłość też była oparta na depresji smutku braku wsparcia ciągłym napływem złych informacji, sytuacji więc zadawałam sobie ból fizyczny.. Było mi lżej ale nie na długo i robiłam to od nowa. Być może chciałam zwrócić innych uwagę na siebie, ale to tak nie działa.. Ma plany chce zostać psychologiem, mimo to doprowadza się do takiego stanu graniczącego z końcem.
Próbowałam już duużo aby jej pomóc ale ona uważa że to jej życie to jej przeznaczenie... Chce jej pomóc. Może macie jakieś porady, coś co mogło ją troche od tego uwolnić. Wiem że od niej samej zależy to czy da rade czy chce być szczęśliwa czy nie. Proszę o pomoc..