Skocz do zawartości
Nerwica.com

daisy92

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez daisy92

  1. Powiedzialam rodzicom mam wynieść się z domu. Partner niestety chyba nie zamierza mi pomoc. Jak sie odzywa to jest tylko SMS kocham Cię. Mam dosyć.. Nie zabije swojego dziecka. Ale siebie tak a moje dziecko umrze samo... Nie jest mi łatwo z ta decyzja. Ale dokąd mam pójść?!!!!
  2. Chciałabym opowiedzieć wam swoją historię. Szukam tutaj pomocy, jakiś rad, zrozumienia. Mam 20 lat jestem w 15 tyg ciąży. Rok temu zaczełam się spotykać z facetem którego naprawdę kocham. Obiecywał mi złote góry. On od 8 lat ma dziewczynę, której jak twierdzi nie kocha. Nie chce z nią być ale ona jest na tyle upierdliwa, że nie daje mu spokoju. A on też ma swoje powody ku temu żeby nie mówić jej wprost wypierdalaj. ( ja je rozumiem). Ja straciłam dziecko kiedy miałam 17 lat w 6 tc. Więc to, że on chce założyć ze mną rodzinę było moim spełnieniem marzeń. Obiecywał, że wszystko się zmieni. Dziś jestem w 15 tc. Jest to planowana ciąża. Ale w moim życiu nic sie nie zmieniło. Jest tylko gorzej. Myślałam, żeby usunąć ciąże... ale przecież ja kocham to maleństwo. Popełnić samobójstwo....? brakuje mi odwagi. Na dzień dzisiejszy on powiedział jej że jestem w ciaży, że chcemy założyć rodzinę, że sie kochamy. Skończyło się to tym, że ona zrobiła wielką awanturę. I powiedziała, że mamy usunąć to dziecko. On też nie jest bez winy przeciez to jego mieszkanie moze ja wypieprzyc ale z jakiegos powodu tego nie robi. Czuję się samotna... zostawiona z tym wszystkim... Chyba mam depresje... boje się, że przez to jak on mnie krzywdzi ja nie bede potrafiła kochać swojego dziecka. Potrzebuję pomocy, żeby nie zrobić krzywdy sobie albo mojemu maleństwu. Mam napady jakiegoś szału agresji złości. Kiedy nie mogę wybaczyć sobie własnej głupoty. A najgorsze jest to ze ja go kocham. I to tak bardzo... Przecież to dziecko jest owocem mojej miłości do niego. JA nie wiem tak bardzo chcę umrzeć. Zniknąć. Nie istnieć. On zadaje mi tyle bólu i cieprienia. Krzywdzi mnie każdego dnia coraz bardziej. I każdego dnia przeprasza. Zapewnia że kocha i że wszystko sie ułoży i znowu przez parę chwil jest lepiej. Pozostaje sprawa moich rodziców... inaczej by wygladało gdybym im powiedziała słuchajcie chcemy byc razem weźmiemy ślub jestem w ciązy... niż nabrałam się oszukał mnie jestem w ciązy kolejny krzyż na wasze plecy... Nie chce im tego mowić.... Oni i tak przy każdej możliwej okazji wypominają mi jak bardzo załują, że jestem na tym świecie... Błagam o pomoc!!!!!!
×