Skocz do zawartości
Nerwica.com

agata_08

Użytkownik
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia agata_08

  1. Heh, przepraszam Ezekiel, ze Cie tak mecze tymi pytaniami.. Ok,od teraz przestane je zadawac. Faktycznie, ja wkolko je zadaje.Ale chce uslyszec odpowiedzi na nie.. Masz racje, nie rozumiem siebie, a chce zeby ktos inny mnie zrozumial. A problem tkwi we mnie .Pojde do tego psychoterapeuty.. Dzis mam znow ochote caly dzien ryczec. Caly dzien nie ruszylam sie z domu, bo nie mialam zajec heh i sie niby uczylam. Ale moglam isc robic cos innego,jakos czulam,ze to bezsensu. Ok, postaram sie sama radzic sobie z tymi pytania,swoim rozchwianiem itd. a nie meczyc Was tu na forum.
  2. Tak rozumiem, ale to nie jest takie proste,Ezekiel. Moze cos w tym jest, ze bedac z kims szczesliwa przychodzi ten lek przed tym,ze faktycznie bedzie ktos lepszy albo,ze Dawid byl tym jedynym i zle ,ze zerwalam. Tylko czemu przychodzil nawet gdy czulam,ze chce byc z ta osoba? W sumie to wydaje mi sie,ze ten strach pojawia sie, gdy zaczynam widziec wady u drugiej osoby. A wiem przeciez, ze kazdy je ma.To skoro to wiem, to czemu przychodzi ten lek? Czemu sie zawsze wycofuje? O czym to moze swiadczyc? Ze mam jakis wyidealizowany poglad na swiat, na ludzi? Dlatego sama tez czesto daze do perfekcji i wydaje mi sie,ze jestem inna dla innych i inna dla siebie? Dla siebie na pewno bardziej surowa. Czy myslisz, ze psychoterapeuta pomoze mi pokonac ta bariere? Tak sobie mysle, ze owszem, moze czasem probuje sie w kims zakochac, powiedzmy,ze tak bylo z tym Przemkiem. Ale jak mam byc z kims kto mi sie podoba,np.z tym Tomkiem, jesli nie widze jakiegos wiekszego zainteresowania z jego strony? Znaczy widze, ze lubi ze mna gadac itd. no ale poza tym nie daje oznak zebym sie jemu podobala. A on podoba mi sie praktycznie pod kazdym wzgledem, no i oczywiscie lubie tez z nim rozmawiac, nawet siedziec cicho. Podoba mi sie jak pachnie ,jego wyglad, charakter . Wlasnie z taka osoba bym chciala byc.Nie wiem pewnie to wiedzialam od poczatku,tylko spotykajac sie z Przemkiem staralam sie o tym nie myslec. Wiem , bezsensu. Z Przemkiem bylo inaczej, to za niski to nie te buty heh itd itd. Pelno rzeczy bym zmienila, mimo to spotykalam sie, choc pewnie czulam,ze to nie to. A to,ze wydawalo mi sie,ze przez chwile czuje do niego cos wiecej bylo pewnie wynikiem wmowienia sobie. Czy to moze byc wtedy tak,ze jak probuje sie w danym chlopaku zakochac ,to dlatego przychodzi to zniechecenie? Bo ja po prostu widze ze nie pasuje do niego, a tylko sobie wmawialam? Ale jesli tak jest to czemu przychodzi to nawet z osoba, z ktora od poczatku bylam pewna,ze chce byc? Wlasciwie to znow sie pogubilam. Bo ja wlasciwie z wiekszoscia z tych chlopakow zamiast dobrze sie poznac to od razu nastawialam sie na zwiazek. Wiekszosc tych chlopakow z ktorymi bylam, to wlasnie bylam pod wplywem impulsu,ze nagle sie on pojawil i wydawalo mi sie,ze 'to ten'. Inaczej bylo z Dawidem,najpierw spotykalismy sie tylko po przyjacielsku, no a potem wracal znienacka, tez jak taki impuls. Ale moze dlatego teraz wlasnie on do mnie wraca,ze z nim po prostu ten poczatek dluzej trwal? Ze z nim nie bylam od razu para?Chociaz pamietam,ze jak sie sytuacja rozwijala, to ja znow sie uwinelam i ucieklam. A tak to pamietam ,ze jak bylo kilku chlopakow w szkole czy gdzies, co mi sie podobali to wtedy oni nie zwracali na mnie uwagi. I wiazalam sie z innymi po wplywem impulsu. Tak mi sie przynajmniej wydaje, choc nie wiem juz czy dobrze to sobie tlumacze. Z tym T.teraz jest inaczej, bo znam go juz 3 miesiace, a nadal jestesmy tyko kolegami, no ale to dlatego,ze on po prostu nic nie chce. A gdyby chcial, to kto wie czy bym sie od razu nie rozkrecila za szybko, zapewne tak by bylo i chlopak by zrezygnowal szybko bo by uznal,ze idzie ze mna zwariowac. Bo ja chyba wychodze z zalozenia, ze albo od razu sie sobie spodobacie i bedziecie para albo do konca juz tylko koledzy. Dla mnie po prostu wszystko jest albo czarne albo biale. Nie umiem zrobic zeby cos bylo pomiedzy. -- 14 sty 2013, 16:24 -- daredevil9 to jest wszystko straszne. Ale widzisz Ty ciagle siedzisz przy jednej dziewczynie, chociaz wiem,ze jednoczesnie wize sie z tym wiele problemow, msyli itd. A ja wkolko zmieniam chlopakow, mimo,ze chce byc szczesliwa z jednym. A jak Twoja M. znosi to Twoje zachowanie, te probelmy? Opowiadasz jej o tym wszystkim?
  3. A wiesz Ezekiel co jest teraz znow ze mna? Znow ta nagla zmiana nastroju. Po tej wizycie u psychiatry plakalam dlugo heh, bo czulam , ze sie w tym wszystkim pograzam i dalej nie wiem co robic. I rozmawialam z tym chlopakiem, z ktorym sie spotykam. Ja w zeszly wt. powiedzialam mu o tych swoich problemach. I on probowal to jakos zrozumiec, stwierdzil,ze moze razem damy jakos rade , ze tak latwo nie zrezygnuje itd. Ale momentalnie widzialam,ze zaczal sie z kazdym dniem miej odzywac. Az w pt. jak sie spytal co u mnie i napisalm,ze mam caly czas doliny i ,ze che mi sie ryczec tylko, on sytal co jest, a ja,ze mam znow watpliwosci czy sie dalej z nim spotykac czy wrocic do bylego itd. I on mi wtedy odp. ze on uwaza, ze mozemy sie spotykac od czasu do czasu, ale tylko po kolezenksu, bo i tak racej para jzu nie bedziemy. I w sumie, to od najpierw poczulam smutek, ze jednak tak do tego podszedl(potem stwierdzil,ze po rozmowie ze mna mial za duzo watpliwosci, no ale ,ze moze kiedys bedziemy para, nigdy nic nie wiadomo), ale pozniej gdy zaczelam wszystko dalej analizowac to uznalam,ze chyba nawet lepiej,ze tak napisal. Spotkam z nim wtedy kiedy bedzie tego chciala i nie bede musiala czuc jakies presji,ze sie zakocham itd. No i poczulam ulge. A wieczorem w pt. przyjechal na weekend ten brat kolezanki(Tomek) co mi sie podoba. I jak zwykle przegadalismy caly wieczor i humor mi sie zaraz poprawil. No i to chyba w sobote bylo, jak pisalam Wam ,ze rycze po zobaczylam zdj, bylego z inna. No i oczywiscie pelno watpliwosci itd. Wrocil T. z zajec, przestalam ryczec, spedzilam z nim caly wieczor przy naprawianiu mojego komputera i im dluzej na niego patrzylam tym bardziej uswiadamialam sobie jak on mi sie podoba. I w ogole mysli o D. ani o tamtym chlopaku nie wracaly. W ndz. myslalam tylko o T. i nawet gadalam z Dawidem chwile normalnie i w ogole nie myslalam o tym,ze kogos ma. Wszystko jakby bylo znow ok. I zmierzam do tego opisujac cala sytuacje zeby pokazac jak zmienia mi sie z minuty na minute tok myslenia i nagle zaczynam "zakochiwac sie" w innym chlopaku. Widzisz to? I teraz nie wiem jak to tlumaczyc. Bo T. znam od pazdziernika i od samego poczatku zaczal mi sie podobac, ale widzialam,ze mnie zlewa raczej i traktuje tylko jak kolezanke,wiec poplakalam jak zawsze, chwile pocierpialam i uznalam,ze nie mam szans wiec staralam sie tez go olewac. I zaczelam spotykac sie z kims innym. I z Przemkeim bylo fajnie, przychodzily mi jednak mysli, ze jakby nagle chcial cos Tomek to co wtedy , czy dobrze robie,ze spotykam sie z nim , przeciez zakochana nie jestem. No ale potem zaczelo byc fajnie, ja sie znow za bardzo rozkrecilam i wrocil Dawid, zniechecenie do Przemka i sie wszysko znow popsulo. Ale ja czuje ulge w sumie, a nie zal.Teraz znow mysle tylko o Tomku. Mysli o Dawidzie nagle zniknely, no jakby w ogole mnie nie obchodzil. Ale tak mam na poczatku kazdej znajomosci. Jak zaczelam spotykac sie z P. to tez na poczatku wgl nie myslalam o bylym ,poki nie wrocil. No i ja teraz nie wiem co mam o tym wszystkim myslec. Spotykalam sie z Przemkiem. I czemu tak nagle zaczelam sie rozkrecac, mimo,ze wiedzialam, ze on nie podoba mi sie tak jak Tomek? Czy mysli o bylym wrocily dlatego, ze P. to nie bylo to i zaczal mnie po prostu wkurzac swoim zachowaniem, bo widzialam,ze nic do niego nie czuje? Bezsensu jest to co robie, no jakby kierowal mna ktos inny, a ja byla pionkiem w grze. Bo czasem wychodzi,ze robilam cos czego tak na prawde nei chcialam, a wydawalo mi sie, ze chcialam heh. Owszem , Tomek podobal mi sie ciagle, no ale pozniej zrezygnowalam, bo wiedzialam,ze nic z tego nie bedzie. A teraz jak "zerwalam" z Przemkiem to nagle taka ulga, ze moge znow myslec o Tomku i znow sie wkrecam. Przeciez to chore jakies. A byly znow nagle zniknal. Gadalam z bratem, no on dobrze zna mnie i wszystkie historie z chlopakami. I twierdzi,ze jakby nawet rozwinelo sie cos z Tomkiem, to po czasie znow Dawid by wrocil i kolko by sie zamknelo po raz 100.Tak bylo z kazdym. I skad teraz wiadomo czy ja bylam kiedykolwiek zakochana, gdy mi sie tak wydaje przy kazdym? Znaczy Przemek nie podobal mi sie od razu, a i tak wkrecilam sie nagle(sama nie wiem czemu). Chcialam udawac,ze sie zakochalam zeby nie myslec o Tomku? Eh ja nic z tego nie czaje. Wy pewnie juz tym bardziej heh;/. Mi sie po prostu w jednej chwili potrafia pomieszac wszystkie uczucia. I w jednym momencie umiem zapomniec o jednym chlopaku, gdy juz jestem taka zniechecona i 'zakochac sie' w innym. Po czym gdy z tamtym wychodzi , to wraca byly. Jakas masakra heh. Czym to jest spowodowane? Wiesz Ezekiel? Czy ja sie probuje zakochac na sile czy co? Taka jakbym bardzo chciala dostac zabawke, dostaje ja po czasie widze nowa(nowy chlopak badz byly) i stara zaraz zostawiam, nie myslac w danej chwili co sie z nia stalo. I np. teraz , gdy czuje sie znow 'zakochana' w kolejnym chlopaku ja jestem wrecz pewna swoich uczuc i nagle odchodzi mi chec pojscia do psychologa bo wydaje mi sie,ze jakbym byla z T. wszystko by sie poukladalo, bylabym szczesliwa. A sek w tym,ze chyba by tak nie bylo, bo ta sytuacja sie po prostu powtarza. I najlepsze to,ze ja sie moge niby zakochac nagle przez jakis impuls, bo kogos zobacze i mysle nagle 'on mi sie podoba i chce z nim byc'. Czym to jest spowodowane? Rozumiesz mnie chociaz troche? To nie jest chyba normalne do konca co? Z Tomkiem bylo tak,ze spodobal mi sie chyba w naturalny sposob, a nie przez impuls,wiec mysle sobie ze faktycznie moze i moglabym sie w nim zakochac naprawde, ale to,ze wrocil teraz tak nagle, gdy przed chwila oplakiwalam bylego tez chyba bylo spowodowane impulsem, wiec w efekcie ja juz nie wiem co i do kogo czuje tak naprawde.. heh. Dolina. -- 14 sty 2013, 12:41 -- Heh, daredvil9 ja juz sama nic nie wiem. Pewnie Ty masz nerwice, ale co jest ze mna to nie wiem, heh. Nic juz nie wiem.
  4. Ja nie wiem juz co robic. Dzis rano zobaczlam na fb zdjecie bylego z nowa laska z sylwestrowej zabawy i od rana rycze. Teraz powoli przestaje, bo dostaje w glowe. a wiem,ze musze sie uczyc.Tylko widzisz? Mimo,ze wczoraj pomyslalam sobie,ze ja przeciez chyba nie moglabym do niego wrocic to dzis ta nagla zmiana akcji. Cos jakby wywolywalo we mnie "zludne" emocje. Dzis juz sie coraz bardziej wkurzam na chlopaka z ktorym sie aktualnie spotykam, wydaje mi sie, ze z bratem kolezanki, ktory wpada do nas na weekendy na studia , lepiej mi sie spedza czas niz z tym. Tylko,ze ten brat mimo,ze mi sie podoba to on nie traktuje mnie wiecej jak kolezanke. I zastanawiam sie czy przypadkiem jakby ten brat kolezanki chcial sie zaczac ze mna spotykac to czy bym tego kolega aktualnego nie odstawila od razu na bok. Wiec czy jest sens dalej sie z nim spotykac? Z drugiej jednak strony widze u siebie identycznie zachowanie co zawsze. Szukam powodow by sie jak najszybciej wykrecic ze spotkan z nowych chlopakiem i wszystko zaczyna mnie w nim wkurzac. Nie wiem czy wkurza, bo nie pasujemydo siebie czy wkurza, bo mam te mysli , obawy itd. Czy to,ze powstaja te mysli, tylko uswiadamia mnie w tym,ze to nie chlopak dla mnie, a ja probowalam znow zakochac sie na sile heh. ZNow tysiac pytani watpliwosci. Moze faktycznie to nie choroba..Chcialabym zeby po prostu ktos mi pomogl. Ale np. Ty daredevil9 widzisz podobienstwo swoich zachowan z moimi? No ja wiem,ze na pewnie nie sa one takie same. Ale Tobie pomaga psychoterapia? Ja tez mam pelno takich dreczacych mysli jak Ty.Tylko,ze ty sobie to mozesz tlumaczyc choroba heh, a ja nie wiem czym. "Osbowosc" heh. ;/
  5. Ja Was tak polubilam na tym forum.. Wreszcie znalezli sie ludzie, ktorzy nadaja na tych samych falach, z tym,ze ja nerwicy nie mam, heh.. Oczywiscie powinnam sie z tego cieszyc, bo mam juz wsytarczajace problemy ze zdrowiem bez nerwicy. Z drugiej jednak strony ja nie moge tlumaczyc sobie swoich zachowan choroba. Widzisz Ezekiel? I co teraz? Jak mam je tlumaczyc? Czy ja powinnam w ogole tu byc, skoro lekarz powiedzial mi,ze nie mam choroby psychicznej,ze nie mam tych objawow kupmulsyjno-obsesyjnych czy jak to sie tam zwalo Ja tego sie wlasnie balam, ze lekarz powie ,ze jestem calkiem zdrowa , a problemy i tak mam. Powiedzial, ze to nie choroba, ale , ze gdzies w moich wychowaniu, dojrzewaniu, cos poszlo nie tak i mam teraz takie problemy jakie mam.Ze ja opowiadam mu o emocjach ,a na nie nie da zapisac sie lekow. Ze on nie umie mi pomoc, nie zna odpowiedzi na to czemu wraca mi byly, czemu mam tyle watpliwosci czemu sie tak stresuje. Ze on uwaza,ze to osobowosc. Ze widocznie jestem impulsywna, niestabilna emocjonalnie, moze niedojrzala. Ze natrectwem byloby to, gdybym miala nagle jakas mysl, np. musze umyc rece i ide je myc. Ale to,ze mam powtarzajace sie co jakis czas mysli, to nie natrectwo. Ze ja powinnam isc do psychoterapeuty ,ze on nawet mnie o to prosi, bo ja mam problem, ale to nie choroba. Ale,ze z nim narazie nie umawiamy sie dalej na spotkania. I co Ty na to wszystko? Co teraz z tymi wszystkimi wytlumaczeniami,ktore mi mowiles? Przeciez rozumiesz mnie tak jakbys mnie znal, przeciez Wy wszyscy macie nerwice i mowicie o EMOCJACH , wiec co jest ze mna? Czy mozecie mnie rozumiec skoro ja nie mam nerwicy , a Wy macie? CO ja mam teraz myslec? Widzisz i jak powiedzialam lekarzowi o tych ciaglych pytaniach on nawet nic nie powiedzial o tym. Ale przeciez Ty widzisz,ze cos jest nie tak. Pojde na pewno do tego psychoterapeuty. Ja nawet sie rozplakalam na koniec tej wizyty, wiesz? Chyba poczulam takie rozczarowanie, ze on mi nie pomogl, ze emocje znow puscily i nie moglam powstrzymac placzu. Czulam sie tak glupio,przepraszalam go, ze placze heh, a on mi mowil,ze nie mam za co przepraszac itd. Ale wracajac tramwajem wciaz mialam ochote plakac. I ja tak mam czesto, ze wlasnie gdy poczuje jakies rozczarowanie, nawet w tlumie obcych ja potrafila sie rozplakac. Wczoraj gadalam z D. na necie. I wiesz,ze ta cala zlosc do niego nagle minela?Minela i wrocily te pozytywne mysli o nim. poczulam smutek, tesknote za nim i zarazem zrezygnowanie, ze z tego juz nic nie bedzie. Ale z drugiej strony patrzac na to jak bylo miedzy nami i ile razy nam nie wyszlo sama juz nie wiem czy bym chciala do niego wrocic, a mimo to te mysli powodujace smutek do mnie przychodza. Sprobuje sie skupic na tej aktualnej znajomosci z tym chlopakiem, moze dam rade teog nie zchrzanic.. Ja nie wiem , bo raz mysle tak , a po chwili juz inaczej. Ale czuje,ze jakbym zeszla sie z Dawidem, to to by znow nie wyszlo. To czemu jednak mysli wracaja przy kazdym chlopaku? Jak mam je sobie tlumaczyc po tej wizycie
  6. Zaraz jade do psychiatry.. Trzymajcie kciuki zeby udalo sie to spotkanie i zebym ten lekarz mi jakos pomogl, bo jesli nie to nie wiem co wtedy. Boje sie,ze tak wlansie bedzie ...:/
  7. Jutro ta wizyta ,a ja sama nie wiem co na niej mowic, od czego zaczac. A jak ten lekarz mnie nie zrozumie, oleje? I znow sama zostane z problemem?Boje sie ,ze tak bedzie. Chyba lepiej jak nie bede mowic o tym forum, o tych naszych rozmowach , przypuszczeniach itd, bo pomysli,ze ja sobie wmowilam ta nerwice co?
  8. EzekielNo te pytania mecza , innych , ale i mnie sama. Ale w sumie glownym powodem dla ktorego tu zalozylam konto bylo,to,ze znow przyszlo to uczucie zniechecenia do chlopaka, ten calkowity zwrot mysli w inna strone, ta nagla panika, smutek itd, itd. Odpowiedz mi jeszcze prosze na tych kilka pytan. Czy to co pisalam wczesniej, o tym,ze wszystkim sie stresuje, nawet czasem isc do komunii na mszy,jechac samej tramwajem, spoznic sie, to to wszystko jest zwiazane z nerwica?Czy to ma to samo zrodlo, co to dystansowanie sie i ucieczka ze zwiazkow , od obowiazkow? Czy taka po prostu jestem? Czy to ma zwiazek,ze ja czuje sie gorsza od innych ,ze nie majac nikogo bliskiego obok, gdy mam isc sama na basen, kurs tanca, a czasem nawet wejsc do sklepu i zapytac o cos czuje stres albo po prostu wstydze sie? Mysle,ze wszyscy na mnie zwracaja uwage i chce uciec. A to,ze tak latwo rezygnuje z prawie wszystkiego co zaczynam,z rzeczy , ktore lubie robic, ale poczucie tej samotnosci wsrod innych jest tak silne, ze mnie zmusza do ucieczki i kolejnej zmiany to tez jest wynikiem nerwicy? I w efekcie mysle sobie, ze ja sie do niczego nie nadaje, bo kazdy gdzies sie odnalazl , a ja nie umiem nigdzie, tylko wciaz dryfuje, jak ten statek na wielkiej wodzie. Albo to o co tez pytalam wczesniej. Ze pare dni temu czulam wielka pustke, jakas blokade, lek, panike, ktora wywolywala we mnie ciagla ochote placzu, a teraz czuje co innego, jakby duch , ktory wtedy we mnie wstapil juz poszedl sobie od tak? To tez objaw nerwicy? Czy raczej normalne? Bo ja np, widze po sposobie pisania, ze czuje teraz co innego niz wtedy. Bo jak czulam sie tak zle, to wrecz nie moglam sie doczekac, chorobliwie czekalam na Twoje odpowiedzi, czulam ewidentnie, ze cos zlego sie dzieje ze mna. A wczoraj, dzis czuje sie tak jakby przez tamte dni sie nic zlego nie dzialo. Skad taki nagly zwrot akcji? Ze mysli do bylego zamienily sie w zlosc i same odeszly? Chyba,ze po prostu mnie posluchaly jak powiedzialam im na glos, ze maja dac mi spokoj raz na zawsze bo chce o nim w koncu zapomniec, heh. Nie wiem, po prostu nie umiem znalezc racjonalnego wytlumeczenia na te pytania.. -- 09 sty 2013, 23:54 -- Albo jeszcze odnosnie tego co pisalm daredevil9. Zobacz , ja tez mam czasem i mialam mysli,ze nie umiem kochac, dac milosci , doceniac drugiej osoby, dlatego powinnam byc sama, zeby nie krzywdzic itd. I mam tez tak, ze lubie robic prezenty i np,mimo,ze czulam juz ,ze zerwe z chlopakiem, ja mimo wszystko kupowalam mu jakis fajny prezent,bo mial urodziny. Wlasnie czesto tak mam, ze przywiazuje uwage do rzeczy materialnych, chce robic fajne prezenty , a i tak zostawiam. Albo nie poznalam jeszcze dobrze chlopaka, a jak jest okazja to kupuje mu taki prezent jakbysmy juz byli para. Latwo mi dac rzecz materialna,a trudno uczucie. Cos w tym jest?I juz tym razem ostatnia rzecz. Ja mialam kochajacych rodzicow,rodzine,mam ich na szczescie caly czas, a i tak mam wrazenie,ze mam problem z okazywaniem milosci, odczuwaniem jej. Jesli Karola i daredevil9 mieli jakies problemy w dziecinstwie, to moga tlumaczyc sobie z czego wynika ich nieumiejetnosc kochania. A u mnie w takim razie? Skad to sie wzielo? Czy z nikad,jak tylko i wylacznie z glupich , nerwicowych mysli, a tak naprawde umiem kochac jak kazdy?
  9. karola21101987Pierwszy raz ktos mi pisze/mowi,ze mnie rozumie i mial podobnie heh. Tylko,ze widzisz, ja jeszcze tydzien wczesniej nie sadzilam ani nawet nie przyszloby mi do glowy,ze mam nerwice. Io odkad jestem na tym forum, to widze podobienstwo swoich zachowan i innych tu osob, ale ja sie boje, ze wkrece sobie, ze to nerwica, a okaze sie,ze to nie jest rozumiesz? I co ja wtedy zrobie, jak wytlumacze te zachowania? Dlatego w piatek mam umowiona wizyte, wtedy juz na bank mam nadzieje zostana rozchwiane moja watpliwosci czy ja to mam czy nie. Widze, ze Ty tez jestes bardzo zmienna, jak ja. Wiesz,ze az sie usmiechalam jak czytalam do poludnia ten Twoj post? Bo ja mialam dokladnie tak jak Ty! A mianowicie. Jeszcze 3 lata temu spotykalam sie normalnie z chlopakami(znaczy chcialam zeby bylo normalnie),probowalam sie zakochac. Jednak kazdym zrywalam i byl we mnie ten mechanizm, ze jest fajnie , podobaja mi sie itd., jeden jego ruch,moje mysli, i nagle koniec zwiazku. Czesto to wlasnie zblizenie w sferze intymnej(niekoniecznie seks)powoduje,ze ja nagle sie wycofuje. I po tych nieudanych zwiazkach taka bylam zdolowana, ze to wszystko moja wina zawsze byla i cos ze mna nie tak, ze postanowilam,ze przez rok nie bede miec faceta. Wiem to bylo glupie moze, ale nie chcialam ich wiecej ranic, myslalam,ze nie nadaje sie po prostu do zwiazku, Bo nie rozumialam tego, jak jednej chwili moze mi sie odwrocic cale myslenie. No i na poczatku przez ten rok bylo ok. Bylam pewna,ze dobrze robie,ze jestem sama itd. Zmienilam tez studia, przyszlam do innego miasta, w ktorym bylam calkiem sama. I mialam to co Ty. Chcialam tak bardzo miec kogos. Widzialam szczescie innych i bardzo chcialam byc na ich miejscu. Z czasem widzialam, ze wszyscy znajomi sie zakochuja tylko nie ja.I to mnie ejszcze bardziej dolowalo. Ja nie umialam byc sama rozumiesz? Nie umialam i raczej nie umiem do teraz cieszyc sie tylko swoim towarzystwem, dlatego jak nie mam faceta to zawze go szukam. Rozumiesz cos z tego? I wiesz, ze ja bylam tez taka zdeterminowana,ze umawialam sie przez neta? I faktycznie Ci chlopacy byli samymi porazkami. Ale mimo to, dalej sie spotykalam. Czulam,ze to bezsensu, az w koncu przestalam. Strasznie siebie nie lubilam za to,ze wchodze na tego neta i tak robie. Uwazalam to,za jakis akt desperacji wkurzalo mnie,ze jestem taka slaba i tak robie. I byly dni,ze usuwalam konto z neta. Ale gdy tylko nagle poczulam sie sama to po kilku dniach znow je zakladalam . Jaka paranoja. Pamietam,ze jeden chlopak to sie pytal czy ze mna jest wszystko ok,ze tak robie. I tez tak mam, az do teraz, ze jak ktos mi sie spodoba, to ja wrecz od razu czuje sie w nim zakochana. Tak bylo z jednym chlopakiem w tym roku na studiach, ale on mnie olal i tez wlasnie plakalam czulam mega rozczarowanie. I przeszlo zakochanie po kilku dniach, heh. A jak sie wkrecam i chlopakowi tez sie zaczynam podobac, to najgorsze, ze ja zawsze mysle od razu jestem zakochana,ze wszystko sie dobrze ulozy itd.on mnie nie zna nawet jeszcze dobrze, wiec nie wie jakie odstawiam cyrki. No po czym nagle wracaja mysli o bylym, a ten chlopak przestaje mi sie podobac. I wlasnie przez to za kazdym razem az do teraz ja zrywalam z facetami. (to sie dzieje tak od 4 lat), bo wczesniej za dzieciaka to wiem,ze jak sie z kims "chodzilo" to oni zostawiali mnie i wiem,ze wtedy jak na tamten wiek, to mnie strasznie bolalo, ale nie mialam tych problemow co teraz. Umialam sie cieszyc z bycia z kims, mimo,ze bylam o wiele mlodsza niz teraz. Albo rok temu spotykalam sie z takim jednym z neta heh. On z tych wszystkich byl jedynym , co od razu mi sie spodobal i wlasnie momentalnie(mimo,ze to bylo 1 spotkanie) czulam sie jakby " to bylo to". Ale on tez chcial mnie tylko wykorzystac,a mi sie naprawde podobal i pamietam,ze bardzo plakalam itd. Zmierzam do tego,ze wlasnie gdy spotykalam sie z facetem, ktory tak mi sie spodobal, a zlewal mnie, to wlasnie we mnie jakby nie bylo tych zniechecajoacyh mysli, bo przez to,ze on mnie zlewal ja czulam,ze musze o niego walczyc. I wkolko sie zamartwialam co on teraz mysli, czemu mi nie odpisuje, wrecz wpadalam w ataki paniki. Balam sie,ze mnie zostawi. A byli chlopacy, ze wiesz, po prostu chcieli sie najpierw spokojnie poznac itd, a gdy zobaczyly, jak ja szybko okazuje uczucia, to nagle sami uciekali. A ja nie rozumialam czemu tak wszystko robie szybko. I ja tak mam do teraz. Ze spotykam sie z kims , wszystko sie rozwija , on tego chce, to ja zaczynam sie wycofywac. Z kolei ,gdy jemu zaczyna sie cos nie podobac(zanim mi powstana jakies glupie mysli), to nagle ja czuje ,ze chce z nim byc, ze chce walczyc itd. Tez tak mialas? Tak samo mialam przy bylym. Ze jak tylko sie odsuwal, ja probowalam sie zbilizyc. Gdy sie przyblizal do mnie, to ja sie odsuwalam. To objaw nerwicy? Czy to normalne? A wracajac do tego co pisalas o obwinianiu innych. To chyba tez tak mialam. Z jednej strony gdy bylam z bylym(tym do ktorego wracalam 3 albo 4 razy) i cos mi sie nagle przestawalo podobac to widzialam,ze chyba cos ze mna nie tak,a z drugiej szukalam w nim wad. Ze za szybko chcial seksu, identycznie jak Ty, mowilam,ze jest za dorby, ze czasem powinien na mnie wrzasnac , doprowadzic mnie do porzadku. Ja chyba chcialam go pokochac i bylo momenty ze tak nawet czulam, ale potem mysli calkiem odwrotne, neichcec do niego i zrywalam, bo nie wyrzymywalam. I potem ulga, bo "to nie bylo to", a gdy sie z innym zaczynalo rozwijac, byly i same poztywne chwilie z nim wracaly. I wiem,ze to normalnie nie jest. Jeszcze pare dni temu , gdy znow przyszly TE mysli,ciagle o nim myslalam,chcialam sie przytulic itd. Chcialam tylko jego. I od razu powiedzialam chlopakowi, z ktorym sie spotykam teraz, ze ja sie nie umiem zaangazowac, ze musimy zwolnic itd, choc gdyby nie to,ze nie pozwolil mi odejsc, tylko powiedzial,ze nie bedzie naciskac itd.to bym zapewne od razu skonczyla to. I zobacz jednego nie czaje, moze Ty mi wytlumaczysz. Jak to mozliwe, ze nie zerwalam z nim calkiem znajomosci( a jedynie sie odsunelam na bok), nie wrocilam do bylego( bo nie ma juz takiej opcji), uznalam,ze on jest tylko moim glupim natrectwem i poczulam zlosc do niego?i ta zamiana nastawienia spowodowala,ze jakbym przestala sie niem zadreczac. Choc po cichu gdzies zakradaja sie jeszcze pozytywne mysli. To tak moze byc,ze te mysli same odejda i nagle znow jest dobrze. Czy tez tak masz, ze jak masz napad watpliwosci szukasz wsparcia w chlopaku i mowisz mu co sie dzieje, a on Cie stara sie zrozumiec, to to Ci pomaga i przynosi ulge? Czy raczej nie mowisz o tym chlopakowi? Bo ja np. powiedzialam wczoraj temu chlopakow z ktorym sie spotykam, co mnie meczy. Na poczatku widzialam,ze mysli,ze sobie wymyslam. Strasznie mnie to wkurzylo i mialam ochote go zaraz zostawic. Z drugiej strony, jak zacelismy gadac dluzej, staral sie zrozumiec itd. i to mi pomagalo. zaczelam postrzegac go w dobrych barwach. A to,ze sie tym wszystkim przestraszyl,ze tak mam itd. spowodowalo,ze znow do mnie przyszla ta nagla chec do naprawienie tego. Masz cos podobnego, skoro Ty na pewno masz nerwice? Czy te moja zachowania sa calkiem normalne? Albo ja mam tez tak,ze jak te watpliowsci ustaja, to mam ochote myslec, ze nic mi nie jest,jakby w ogole nie umiem opisac wtedy tego co czuje gdy mam ten napad mysli, zniechecenia itd. Jakby chce to zbagatelizowac,ze to w ogole mialo miejsce. Czujesz cos podobnego? I widzisz. Znow te pytania. One same rodza sie podczas wypowiedzi. Jak to pisal Ezekiel, jedno pytanie pociaga za soba drugie heh.. Ja ciagle szukam w kims wsparcia, nie znosze samotnosci, bo sobie z nia nie radze. Czy to stan Wam znajomy? -- 09 sty 2013, 18:26 -- Ezekiel, ale te pytania wkolko rodza sie w mojej glowie, nie umiem sie powstrzymac przed zadawaniem ich;/ Powiedz mi jeszcze tylko czy myslisz,ze gdyby to nie byla zadna nerwica, leki itp. to tych pytan nie zdawalabym tyle? Nie szukalabym wkolko odpowiedzi u innych? -- 09 sty 2013, 18:40 -- Ja sie teraz boje,ze moze ja pisze wam takie rzeczy zebyscie mnie utwierdzili w tym,ze mam nerwice, a do konca wcale tak nie czulam, a tylko blednie to wszystko opisuje. Nie , faktycznie ja zaczynam watpic juz we wszystko co mowie. A moze to efekt wmawiania sobie nerwicy? To moze tak byc? Bo mam np,takie mysli,ze karola21101987 naprawde kochala swojego chloapaka, ale nerwica nie dawala jej spokoju, a u mnie to nie byly podobne zachowania tylko dlatego,ze to nie byla milosc, a nie dlatego,ze to byla choroba?Albo,ze moze mi sie wydaja,ze byly podobne a nie byly. Ale to faktycznie chyba nienormalne, ze wkolko tyle pytam co? Ale czy zdrowa osoba nie zadawalaby tyle pytan? Ezekiel, co myslisz? -- 09 sty 2013, 18:40 -- Ja sie teraz boje,ze moze ja pisze wam takie rzeczy zebyscie mnie utwierdzili w tym,ze mam nerwice, a do konca wcale tak nie czulam, a tylko blednie to wszystko opisuje. Nie , faktycznie ja zaczynam watpic juz we wszystko co mowie. A moze to efekt wmawiania sobie nerwicy? To moze tak byc? Bo mam np,takie mysli,ze karola21101987 naprawde kochala swojego chloapaka, ale nerwica nie dawala jej spokoju, a u mnie to nie byly podobne zachowania tylko dlatego,ze to nie byla milosc, a nie dlatego,ze to byla choroba?Albo,ze moze mi sie wydaja,ze byly podobne a nie byly. Ale to faktycznie chyba nienormalne, ze wkolko tyle pytam co? Ale czy zdrowa osoba nie zadawalaby tyle pytan? Ezekiel, co myslisz? -- 09 sty 2013, 18:42 -- a u mnie to byly podobne zachowania* tak mialo byc
  10. Ezekiel Duzo tego, heh... Ale dziekuje Ci,ze porozmawailes o mnie. Zaczynam sie przekonywac, ze lepiej jak pojde do tego psychiatry, bo faktycznie mam chyba problem. Wiele cech mi sie zgadza.. Tylko ,ze wiesz, ze od wczoraj we mnie jest jakis dziwny spokoj. Jakbym mialam opisac co czulam 3, nawet 2 dni temu , a co dzis to byloby calkiem co innego. Np. w ndz, gadalam z bratem i razem uznalismy,ze to, ze Dawid ciagle wraca moze byc natrectwem, ale to, ze z nim zrywalam tez moglo nim byc. I przeciez 2 dni tmeu pisalam jeszcze tu czy ja na pewno go nie kochalam itd. A dzis nie ma we mnei takich mysli. Po tej rozmowie z bratem , jakbym uznala, ze to byly natrectwa i powiedzialam sobie w myslach, zeby D. mnie zostawil,ze on jest TYLKO glupim natrectwem. I zamiast tej rozpaczy przyszlo uczucie zlosci do niego, co wspominalam jzu rano. I wlansie pierwszy raz tak mam,ze gdy on przyszedl, nie wycofalam sie calkiem z nowej znajomosci ani nie wrocilam do D. tylko mysli jakby same daly mi spokoj. To mozliwe?W sumie to ja juz nie wiem czy warto dalej zawracac Ci glowe moimi myslami. Bo i tak zrobiles juz chyba najwiecej jak mogles. Strasznei dziekuje Ci za ta pomoc. Ale czemu teraz czuje taki dziwny spkoj? Przeciez jeszcze dwa dni tmeu balam sie, ze wmawiam sobei nerwice. A dzis, jakby uznaje bez oporow, ze moge ja faktycznie miec i chce z nia walczyc. Musze isc na ta 100% diagnoze, bo ja juz sama nie wiem co myslec. Pare dni temu czulam ZUPELNIE co innego jak dzis. Np dzis spotkalam sie z tym chlopakiem i powiedzialam o tych swoich problemach itd. I na poczastku spotkania duzo mysli bylo na nie,bylam negatywnie nastawiona jak widzialam niektore jego zachhwania, ktore teoretycznie nie byly zle. No ale po tej rozmowie poczulam ulge i nagle znow pozytywne uczucia do niego. Moze nie az tak jak przedtem, ale pozytywne. A jeszcze pare dni temu czulam taka niechec i nie sadzilam, ze te dobre uczucia wroca heh. To tak moze byc , ze one odeszly, te zle mysli same? Ale za jakis czas wroca tak? Bo ja najchetniej zapmnialabym dzis, ze mialam ten "atak" lekow pare dni temu i olala sprawe. No jakby nagle zly duch ze mnie ulecial. Ale skoro to wracalo, to bedzie wracac dalej co? Albo po prostu znow wydaje mi sie, ze znalazlam rozwiazanie dlatego przyszla ta ulga. Albo to mnei tak meczy jak czuje sie zle,ze gdy tylko poczuje sie lepiej odrzuca mysl, ze cos mi jest. Hm? Ehh sama nie wiem. A z tych cech to faktycznie wiele pasuje..Niska samoocena od zawsze. Moim kompleksem od zawsze byly nogi. I sa okresy ,ze mi sie zaczynaja podobac, ale wiecej jest takich, ze mysle ze sa grube. I wlasnie wtedy zadaje pelno pytan: czy jestem gruba? kolejne: ale na pewno nie? a powiedzialbys mi jakbym byla? itd.heh. Z tym,ze teraz zadaje ich juz o wiele mniej niz kiedys. Bo mama (i inni z reszta tez)mi zawsze mowi, ze nie mam grubych nog, ze raczej glupia jestem, ze tak mysle i, ze mam zaakceptowac siebie taka jaka jestem, bo jestem szczupla. Albo cos w tym stylu. Zmienna jestem jak choragiewka na wietrze, nie tylko w sferze zwiazkow. Zobacz. Ja juz kiedys zauwazylam to,ze z wszystkiego co zaczynam ja rezygnuje w zyciu. Praktycznie po 1, 2 miesiacach nagle szukam wymowki by przestac chodzic. Chyba ,ze mam towarzysza, ktor y mnie wspiera. Bo jak chodze sama, to czuje sie jakos obco wsrod innych, duzo robi jesli sie z kims zakumpluje. Jesli nie( a czesto tak wlasnei bylo) to czuje sie sama, wkrecam sobie rozne rzeczy i wycofuje. Jezdzilam rok konno. Bardzo tego chcialam. Ale nie rozumialam czemu jak jezdze to zamaist sie tym cieszyc ja sie stresuje. Az w koncu zrezygnowalam heh. I tak jest ze wszystkim. Ciagle te watpliwosci , ktore nie pozwalaja mi sie cieszyc. One sa mniejsze jak mam osobe obok ktore mnie wspiera , pewnie dlatego,ze rozwiewa poniekad moje watpliwosci. Gdy jej nie mam one mnie niszcza heh. teraz chodzilam na taniec i tez co> Miesiac i koniec. Byl to taniec towarzyski i jak sie okazalo, ze ja sama nie bede miec partnera , a wszyscy inni mieli to ta mysl mnie dolowala, ze znow inni sa lepsi, ja sama jak palec itd. Czesto czuje sie gorsza od innych, heh. A gdy ktos w tlumie obcych zrobi mi jaks krzywde albo postawi w trudnej sytuacji, mam ochote zaczac tam plakac. Tak samo mysle bylo z tymi uwagami taty, ze mi taka przykrosc czasem sprawialy( z tym,ze on na pewno tego nie chcial). Czasem po prostu czuje sie jak dziecko, takie samo, bezsilne. Jestem nerwowa , bardzo impulsywna, te pytania, ktore ciagle chca potwierdzen. No i stres heh. Nieodlaczny towarzysz mojego zycia. Ja go czuje codzien z byle pwodu. Ze sie spoznie na tramwaj, ze musze wstac szybko(mimo,ze mam jutro na pozniej) bo musze ogarnac nauke. chociaz jzu sie uczylam heh. Pewnie stad wynikalo to,ze ja zawsze uczylam sie na 5, bo pewnie balam sie dostac zle stopnie..Kazdy mi mowi,ze ja sama sobie wszystko utrudniam, ale co na to poradze? Albo wiesz, ze mnie stresje gdy mam isc do komunni w kosciele? Zanim pojde mam mysli,zeby nie isc, po co pokazywac sie tym ludziom. Ja nie wiem skad we mnie taki lek przed ludzmi, gdy nie mam nikogo 'swojego' obok. Rozczulac tez sie lubie nad soba, tak, raczej tak. Chociaz wiele osob mowi mi,ze jak na problemy ze zdrowiem to bardzo mnie podziwiaja jak sobie radze. Sensu zycia tez czesto nie czuje. Zwlaszcza gdy nie mam chlopaka. Bo wtedy mysle sobie, ze z tego co lubie rezygnuje. Jestem sama.problemy ze zdrowiem. to co to za zycie? Z seksem tez zauwazylam ,ze mam problem, ze mam tyle watpliwosci co do niego itd. Nie widze siebie w zadnej dziedzinie zycia. Zrezygnowalam z jednych studiow, jestem na drugich, tez czuje,ze to nie to. Najgorsze, ze nie wiem co chce robic heh. Ciagle szukam wsparcia w innych, bo tak nie lubie samotnosci. Nie jestem szczesliwa sama, nie umiem sie cieszyc swoja obecnoscia. I dlatego chyba tak szybko ufam ludziom. Z jednej strony ufam, z drugiej mam podejrzania rozne, nie wiem, moze boje sie, ze ktos mnie zrani. Nie wiem sama, heh. To niektore z cech, ktore mam.. I co, myslisz, ze sa one droga do nerwicy? Choc Ty juz pewnie masz dosc tych moich pytan.. Sorry ;/
  11. O rany, juz sie boje heh. Bo ja CI jeszcze nie napisalam wczesniej, ze ze mna takie watpliwosci jak w zwiazkach targaja rowniez przy wielu sprawach. I dlatego wkolko zadaje tyle pytan, by jeszcze raz sie upewnic odpowiedzi. Ja pytam wkolko o to samo, mimo,ze niby znam juz odpowiedz. Sama mnie to meczy i zastanawia czemu pytam 100 razy o to samo, Ale tak jakby ciagle niej jestem pewna. Myslisz,ze to wkolko ten sam problem. Aha, no i sie umowilam do psychiatry na piatek. Myslisz,ze jednak niepotrzebnie po tej rozmowie z psychologiem o mnie?
  12. Czy to jest tak,ze ja po prostu rozmawiam z kims, chce znalezc rozwiazanie, a za nim idaca ulge i gdy ktos wydaje sie mnie rozumiec, ja zaczynam w to wierzyc i przychodzi nagle spokoj? To moze tak byc w nerwicy? -- 08 sty 2013, 08:52 -- To tak moze byc w nerwicy ,ze ja po prostu po kazdym takim 'ataku' po rozmowie z kims czuje nagle jakby moj problem zostal rozwiazany? I jakby lekcewaze go i chce zyc normlanie , a potem to wraca. Znaczy gdy chcialam wrocic do bylego i tak sie dzialo, to w sumie pomagala mi nie rozmowa z kims , a powrot do niego heh. Ale teraz, on tez wrocil , z tym,ze ja juz dzis staram sie nie myslec o nim, a wrecz przeciwnie, jestem na niego zla. To tez nerwica robi swoje? -- 08 sty 2013, 08:53 -- daredevil9 daj znac czy ta ksiazka jest fajna i cos z niej rozumiesz. Bo jesli tak, to ja chyba tez ja zamowie...
  13. EzekielJa rozumiem ,ze nie mozesz pomoc.. Ja chce sobie pomoc sama,wiem ,ze nikt inny tego nie zrobi. Problem tylko w tym zebym wiedziala na 100% co mi jest. A zeby tak bylo musze isc do tego lekarza, co nie? Ale kurcze no wydaje mi sie, ze to chyba jednak nie jest normalne,bo przeciez jest mi zal, ze wciaz psuje wszystko co zaczynam.Chce byc szczesliwa, ale z nikim mi nie wychodzi. Mam wrazenie,ze nie potrafie sie zakochac. Przeciez nie suzkam ksiecia z bajki. Ale nie sadzisz, ze ktos zdrowy ,patrzac z boku powiedzialby: Ty sie jeszcze nie zakochalas tak naprawde. Jak to bedzie TA osoba to poczujesz,ze to ona. Motyle itd. Myslisz ze tak by nie bylo? Bo to jest tak,ze jak ja sie juz w czyms jakby upewniam, wtedy zaczynam w to watpic. Np. zaczynam spotykac sie z chlopakiem. Im bardziej chce zeby wszystko bylo ok,wlasnie im bardziej sie otworze to wlasnie przychodzi zniechcenie lek, nagle sie w sobie zamykam. Wycofuje sie. To typowe dla nerwicy,tak?Tutaj weszlam na to forum i jeszcze dwa dni temu , nawet wczoraj rano, wydawalo mi sie,ze ja faktycznie to chyba moge miec. Bo przeciez to co pisalam na poczatku i pisze teraz to pisze szczerze. Ale wieczorem juz przyszly mysli,ze ja sobie tylko wmawiam. Ale sam mowiles, ze w nerwicy jest tak,ze watpimy co ejst prawdziwe a co nie. no tak? No uwazasz, ze ja moge tego nie miec, po tym wszystkim co pisalam? Jednak jak przychodzi taki jakby nagly 'atak' to ja dusze sie w sobie. chce plakac, nagle czuje ze 'to nie to'. To przeciez podobnie jak maja inni tutaj no nie? Z tym,ze ja nie mam tego tylko na konkretnej osobie, a z kazdym nowym chlopakiem. Wczoraj rozmawialam z bratem, ktory jak wczesniej wspominalam, ma problemy z natrectwami. Tez przez nie zerwal z dziewczyna. I to on po rozmowach ze mna powiedzial,ze jemu to wyglada na natrectwa i dlatego weszlam na to forum zeby zobaczyc co mysla i robia ludzie gdy to maja. No i razem doszlismy do wniosku, ze to, ze zrywalam z bylym moglo byc natrectwem(bo to przeciez przychodzilo tak z nienacka i nagle zrywalam) i to,ze on wraca tez moze byc natrectwem. Co o tym myslisz? Ja wiem ze problem tkwi we mnie i kazdemu chlopakowi to mowilam. Ale nie wiedzialam co jest i oni tez tego juz tym bardziej nie rozumieli. Powiedz. Czy Ty zobaczyles na poczatku symptomy nerwicy i nadal je widzisz? Czy juz ich nie widzisz? Widzisz, ja tez ciagle szukam we wszystkim potwierdzen, mam pelno watpliwosci. Przyjaciolka ktorej sie zwierzam, a tego nie rozumie sama mowi: "Agata moze masz dzis po prostu taki dzien,ze masz tyle watpliwosci. Jutro bedzie lepiej zobaczysz." Czasem jest lepiej , czasem nie jest. Bo zobacz. Ja mam jeszcze takie cos, ze nagle przychodzi TO cos dziwnego, mam ten atak placzu, rozmawiam z bliska mi osoba, druga, 3. By mi pomogly,zrozumialy. I ja po tych rozmowach z nimi, czuje ulge,bo wierze ,ze mnie rozumieja i nagle przychodzi ta ulga.No bo nie jestem jzu sama z problemem. I teraz widze,ze mam to samo. Weszlam te 3 dni temu na forum czy jakos tak. I wtedy jeszcze bylam w trakcie tego 'ataku'. Tylko bym ryczalam itd., gubilam sie w myslach, nie rozumialam co mi jest. Dzis jakby czuje sie lepiej po tych rozmowach z Wami, choc sama nie wiem czemu . Ale chyba dlatego,ze to co mowisz tu Ty i inni wydaje sie byc mozliwe, wydaje sie, ze rozumiecie mnie zupelnie i tez zaczynam w to wierzyc.I na =gle wydaje mi sie,ze juz wszystko jest ok, ze rozwiazalam problem. Bo ile razy gadalam po tym jak zrywalam z D. i innymi i to mi pomagalo, na jakis czas uspokojalo. Ale jak widac problem za kazdym razem wraca. Bo teraz kiedy wydawalo mi sie,ze znow jestem na prostej i zapomnialam o tych zachowaniach , to sie znow powtarza. Czy to moze byc objaw nerwicy? Ze ten atak trwa kilka dni , a pozniej sobie wkrecam,ze to jest wszystko normalne, probuje o tym zapomniec i ide dalej. To sa te bledne kolka , ktore w nerwicy wkolko zataczamy? To jest to,ze ja wkolko uciekam i problem do mnie wraca, bo z nim jak dotad nie walczylam? Czy rozmowy z innymi faktycznie moge pomoc w tym 'ataku'? Czy to jest raczej to,ze oni nam mowia to,co chcemy usyszec i rzychodzi ta ulga?
  14. Tak, Ezekiel, to wszystko co piszesz ma sens i wydaje się być nawet logicznym wyjasnieniem tych 'nielogicznych' zachowan. Lubie czytac Twoje wypowiedzi,bo one jakby wyjasniaja mi chociaz czesciowo moje zachowanie , a zarazem troche uspokojaja mnie. Jutro zadzownie i sporbuje się umowic na wizyte u psychiatry. Cieszyloby mnie chyba to,ze to,ze wraca byly jest tylko glupim natrectwem, ale boje sie w to uwierzyc. Bo, jeśli się okaze, ze to nie zadna nerwica?A ze jestem calkiem zdrowa i tylko wmawiam sobie jakieś glupstwa? Ja po rozmowach na tym forum mam mysli,ze ja sobie może po prostu wkrecam te nerwice, tylko po to zeby znalezc uzasadnienie swoich zachowan. Czy myslisz,ze tak może być? Bo przeciez wczesniej pisales cos o tym, ze w nerwicy tak bardzo chcemy poczuc ulge zeby się uwolnic od lekow. Czy raczej znow wymyslam? Wiem, ze nikt nie jest idealny, heh . I widze pozytywy tego chlopaka, ze ma fajny charakter, ze probuje mnie wspierac itd. Ale bardziej chyba skupiam się na wadach heh. Nie wiem sama jak to napisac . Bo nie wiem po prostu czy ja faktycznie moge się w nim zakochac czy raczej predzej to sobie wmowie tylko dlatego zeby nie być sama i mieć w koncu 'ta druga polowke'. Bo wiem np., ze jest taki chlopak, który przyjezdza czasem do mojego studenckiego mieszkania,bo jest bratem kolezanki. I on jakby od razu mi się spodobal. Oczywiscie momentlanie „sie zaroczylam”heh. Po czasie oczywsice wyluzowalam, poplakalam, bo oczywiscie on mnie olal. I w tamtym podobalo mi się niemal wszystko, ale wiem,ze ma kogoś i w ogole nie mam co sobie glowy zawracac. Fakt, ze czasem jest troche dziecinny. A z tym chlopakiem, co się teraz spotykam sytuacja jest inna. Bo zaczelam się z nim spotykac, ale on nie urzekl mnie od początku jak tamten. To raczej ja bardziej się jemu podobam niż on mi. Ale poznajac go zauwazylam ,ze lubie spedzac z nim czas, rozmawiac itd. Zanim pojawilo mi się to zniechecenie to nawet były dni kiedy nie szlam na taniec, bo wolalam spedzic ten czas z nim. Wiec jednak czulam się przy nim fajnie. No teraz odstawilam go momentalnie na dystans po tym nieudanym sylwku, gdy przyszlo to zniechecenie i zaczal pojawiac się były. I powiedzialam sobie ,ze nie chce zmuszac się do uczucia, skoro lubie spedzac z nim czas to będę się spotykac, ale nie obiecuje mu, ze wyjdzie z tego cos więcej. Od razu jak to powiedzialam to poczulam ulge, bo to była po prostu proba kolejnej ucieczki. I pewnie gdyby nie to,ze on powiedzial,ze nie ebdzie naciskal itd., spotykajmy się , to ja bym już to skonczyla. I teraz zobacz. Boje się teraz tego, ze ja spotykam się z nim zeby wypelnic jakas pustke, a jakby tamten brat kolezanki się mna zainteresowal to bym nagle nie wiedziala co robic. Rozumiesz?I dlatego mysle właśnie czy ja probuje zakochac się w nim na sile(a nerwica, jest jakby tlumaczeniem sobie tego) czy po prostu ona odgrywa tu swoja role , o ile ja ją w ogole mam. Bo mysle tez ,ze może po prostu mam tyle watpliwosci, bo 'to nie jest to'. A może gdybym była z tamtym, który zakladamy,ze bardziej wpada w mój gust to bym nie miala tych mysli? Chociaz pewnie były i tak by wrocil po czasie heh. Bo nawet gdy spotykalam się z chlopakami, którzy od razu mi się spodobali to niewiadomo czemu nagle się wycofywalam, bo uznalam ,ze 'to nie to'. Wiem, ze zadaje dużo dreczacych pytan, az glupio mi. Ale oprocz bylego to mnie tez meczy , ta sprawa z tym chlopakiem. Powiedz co o tym sadzisz, ok? Moze rozchwiejesz moje watpliwosci (co bym pewnie wolala) no albo je potwierdzisz.. -- 08 sty 2013, 00:15 -- Jeszcze raz czytam to co pisales o tej pani psycholog .Teraz mysle sobie, ze moze moglam kochac bylego, tylko wszystko zchrzanila ta nerwica. Ale z drugiej strony , jesli to by naprawde byla milosc to czy bysmy nie umieli byc razem szczesliwi? Eeh sama juz nie wiem. Ale wiem tez, ze dzis rano czulam jeszcze smutek, ten sen i w ogole. Ale w ciagu dnia pomyslalam sobie ,ze chyba nie chce miec z nim kontaktu. Ze on jest jakims cholernym natrectwem, ktore mnie meczy i zaczal mnie nagle wkurzac. Wlasciwie czuje naprzemian zlosc, chec powrotu, smutek. To tez normalne w nerwicy? Powiedz prosze szczerze, bo ja sie boje ,ze sobie wmawiam to wszystko..Znow sie gubie.
  15. Jeny, jak ja czytam te wasze posty, np ten Twoj agucha,to tak jakbym widziala siebie. Ja tez czulam cos podobnego co Ty. jak bylam z bylym zrywalam z nim z 4 razy chyba, bo za kazdym razem przychodzila jakas zniechecajaca mysl. Wtedy wszystko w nim bylo od razu na nie, wlasnie tez ten seks nie sprawial mi w ogole przyjemnosci, wrecz przeciwnie, czulam sie jakbym nic nie czula heh.To mnie jeszcze bardziej zniechecalo od niego, az zrywalam. Potem ryczalam, bo go stracilam i sama nie rozumialam czemu ja tak sie zachowuje. Z tym,ze ja nie wiem czy sie w nim zakochalam,na pwno nie od razu. Ale wiem,ze byly okresy kiedy naprawde szczerze powiedzialam mu "kocham cie" po czym po kilku dniach nagle wydawalo mi sie,ze go nie kocham. Tlumaczylam to tym, ze to jednak nie milosc, a po prostu zbyt szybko okazalam mu uczucia , ktore byly zludne. Ale on dalej wracal. I wraca do teraz. Juz bylo dobrze, 2 meisiace nie bylismy para i nie tesknilam za nim. A teraz gdy znow spotykam sie z kims innym i znajomosc zaczela sie coraz bardziej rozwijac, znow przyszedl byly. I znow to samo. Nagle zniechecenie do obecnego chlopaka, chce powrotu do bylego, chce mi sie ciagle ryczec, choc sama nie wiem czemu. Byly snil mi sie dzis 3 raz z rzedu, mimo,ze ja wcale tego nie chce. Chce zapomniec i co z tego?On wraca jak bumerang. Mam wiec mysli, czy to byla milosc skoro wraca? Bo ja nie ejstem teraz zakochana w tym chlopaku,nie ejst w moim typie, ale jest fajny, milo spedzamy razem czas. Nie wiem tylko i zadaje sobie pytanie, czy warto dalej sie z nim spotykac skoro znow wrocil byly? Czy warto ciagnac ta znajomosc, skoro on nie ejst moim idealem? Czy ja sie z nim spotykam tylko po to zeby nie byc sama? Bo narazie to ja nei czuje zadnej chemii. Fakt,ze zanim przyszlo to zneichecenie czulam sie inaczej, lepiej , no ale teraz to ja jzu sama nie wiem co czuje. Ja sie po prostu boje, ze ja sobie wmowie,ze jestem zakochana, bo przeciez widze w nim wady. Np nie podoba mi sie,ze jest niski, ze nosi nie takie buty itd. No ale lubie go. Co mi radzicie? przeciez nie wroce juz teraz do bylego,mimo,ze na ta chwile "niby" tego chce. On ma juz inna laske, mnie ma w tylku i to wlasnie wywoluje we mnie jakis smutek. Odkad mam to zniechecenie ja bym mogla ciagle plakac. Co z tym chlopakiem z ktorym sie teraz spotykam? Warto to ciagnac dalej? Powiedziec mu o tych moich problemach? Ale wiem,ze jesli bym przestala sie z nim teraz spotykac, to bym tez ryczala, bo czula bym sie juz calkiem sama. ze nie mam wsparcia itd. Cos mi radzicie moze?
×