Skocz do zawartości
Nerwica.com

chcebycanonimowy

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia chcebycanonimowy

  1. Zarówno w mojej, jak i w okolicznych miejscowościach nie ma możliwości leczenia psychiatrycznego/konsultacji psychologicznych. Przez pewien czas uczęszczałem na zajęcia do socjoterapeutki, jednak pojawiały się problemy ze źródłem tych stanów, a więc także ze sposobami ich leczenia.
  2. Witam. Tytuł mało mówiący, ale opisujący dużą część tego co dzieje się ze mną przez ostatnie kilka miesięcy. Przytoczę może fragment autobiografii jeśli chodzi o moje zdrowie psychiczne, może pomoże to przy ewentualnej diagnozie problemu. W wieku około 6 lat zaczęła się nerwica natręctw. Wtedy oczywiście nie wiedziałem że coś takiego istnieje i tak się nazywa. Moim natręctwem było dzielenie liter w wyrazach trójkami - tró-jka-mi. Jak wychodziło po równo - wyc-hod-zić - to było ok, jak nie(tak jak w przypadku "trójkami") byłem lekko poddenerwowany. Nikomu o tym nie mówiłem, bo nawet nie wiedziałem skąd to się bierze. W wieku około 10 lat to zniknęło, ale wróciło w gimnazjum. I tak liczyłem stopnie po których wchodziłem, czasem liczyłem kroki które stawiałem. I zaczęły się pierwsze etapy "pustki", mianowicie siedziałem i patrzyłem się przed siebie bez słowa. Dalej nie wiem co jest tego przyczyną, jak również nie wiem co jest przyczyną OCD. Około 16 roku życia zacząłem mieć stany niepokoju - wciąż martwiłem się, że zaraz ktoś wyskoczy zza rogu i "poprosi" o telefon albo, delikatnie mówiąc, przekopie. Wpływ na to miało zarówno to, że odszedłem od starych znajomych(trochę więcej odwalali ode mnie, a mi to do końca nie pasowało), jak i również to, że od swojej dziewczyny szedłem 3km do domu(w tym przez dwa lub trzy menelie). Zacząłem uczęszczać na treningi kick-boxingu i od tej pory jakoś mniej się o to martwię. Ostatnio natomiast(od maja), zaczęły się spadki nastroju. Mam etapy, że przez 2-3 tygodnie czuję, że nie mam uczuć(nie mogę postawić się w czyjejś sytuacji, nie mam żadnych odczuć wobec otoczenia w stylu lubię/nie lubię, zarówno nic nie potrafi mnie rozbawić jak i rozwścieczyć), potem są dwa-trzy dni normy, a potem znowu. Ogólnie mówiąc czuję się jak marionetka bez sznurków. Ostatnio zaczęło nawalać mi serce, mianowicie nie mogę wziąć głębszego wdechu, muszę go "poprawiać". Sprawdzając bicie serca mam jakby opóźnione uderzenie podczas wdechu, natomiast podczas wydechu jest normalnie. Z 13 na 15 grudnia byłem na obserwacji(zwolniono mnie ze szkoły), gdzie okazało się, że wszystkie wyniki mam wzorowe - ciśnienie, krew, ekg, mocz, dno oka - wszystko świetnie. Jestem przekonany, że to od stresu, chociaż nie ma nic stresogennego. Jestem z reguły spokojny, może nieczęsto uśmiechnięty, ale spokojny. Pikawę czuję do tej pory, przeszkadza mi ona w treningach(aktualnie nie ćwiczę kickboxingu z powodu kontuzji kolana, ćwiczę w domu żeby utrzymać formę). Jeśli to w czymś pomoże, to jestem introwertykiem, flegmatyk-melancholik o obniżonej samoocenie(wątpię żeby testy orientacji psychologicznej były rzetelne, ale uzyskałem chwalebny wynik 11 z 35 punktów, gdzie "odpowiednia" samoocena to wynik w granicach 18-25pkt.). Lubię grać w siatkówkę, ale nigdzie nie ćwiczę. Lubię ćwiczyć w domu(przysiady, pompki i trening ogólnorozwojowy), jednak ostatnio serce nie pozwala. Większą część czasu spędzam w domu(swoim lub dziewczyny) z braku potrzeby kontaktu z innymi ludźmi. Nie jestem pewien czy to depresja, nie wyczuwam typowych objawów depresji jak brak motywacji, smutek czy chęć płaczu. Czuję jakbym tracił uczucia. Czy mógłby mi ktoś pomóc w "diagnozie" i ewentualnych sposobach pozbycia się tych stanów? PS:Jeśli zła kategoria to przepraszam, sam nie wiem jak to zaszufladkować
×