Czasami wydaje mi się ,że to wszystko zły sen ...wciąż mam nadzieje, że poczuje się lepiej ...że obudzę się ,a energia którą posiadałam wróci i wszystko znów stanie się proste. Niebawem kończę 20 lat , nie pracuję , studiuje zaocznie . Moje życie zamieniło się w piekło. Dni zlewają się ze sobą , praktycznie nie mając żadnej różnicy która mogłaby je poróżnic. No fakt - dokładnie ponad godzinę temu dzień zwał się ,,Wigilią " ...ale i tak w moim przeczuciu nie był dniem szczególnym . Najgorsze jest to ,że każdego dnia ,mam nadzieje ,że prześpię go całego ...nie widzę sensu by wstac , ubrac się ...proste , codzienne czynności sprawiają mi trudnośc . Wokół mnie wszystko pachnie szczęściem , ja nie pasuje ... Nie mogę znieśc myśli, że jestem tak okrutna . Mam praktycznie wszystko czego można chciec, ludzie mają w życiu tak straszne choroby ..tak poważne problemy i walczą z przeciwnościami ! Z uśmiechem mówią: ,,że wszystko będzie dobrze " . A ja ??? Jedynym moim problemem przez który zamknęłam się w domu i zaczęłam odpychac ode mnie ludzi -były pryszcze . Wstyd spowodował ,że powoli odwracałam się od znajomych , problemem było dla mnie wyjście z psem ...zawsze czekałam aż się ściemni ...Biedny piesek nie miał przeze mnie spacerów .. Takie były właśnie początki w październiku ... Teraz mamy grudzień .. Moja twarz wygląda dobrze , a mimo tego mój stan wewnętrzny nie zmienił się .... powiedziałabym ,że jest wręcz gorzej . W lutym mam iśc na staż , tak bardzo się boję ,że wciąż będę chodzic taka przygnębiona . Będąc w domu nie jestem za nic odpowiedzialna ....Nie mogę znieśc myśli ,że taka się stałam , nie potrafię o tym z nikim rozmawiac ...Nikt nie wie jak ja się czuję ,nikt nie wie ,że codziennie płaczę . Moi znajomi widzą mnie raz na jakiś czas , staram się uśmiechac , dobrze się bawic jeśli jedziemy na imprezę ...ale wracając do domu czuję ten sam ogarniający mnie ,,bezsens " . Mam kochającą , szczęśliwą rodzinę , najwspanialszych rodziców , dziadków którzy opłacają mi co miesiąc studia .Dlaczego nie mogę życ normalnie ? Chciałabym się cieszyc! widziec sens życia i chociaż w odrobine bardziej pozytywnym świetle dostrzegac własną przyszłośc . Nie chce myślec ,że nic mi się nie uda , nie chcę dłużej tak życ Czuję się bezradna . Nie dochodzi do mnie myśl jak mogłam popaśc w depresje ? Może sobie to wmawiam ?...przecież nie mam jakiś wielkich powodów . ...Jak wyjaśnic moje ciągłe zmęczenie ... spanie po 12 h ,albo problem ze snem ....budzę się wciąż w nocy ,mając koszmary ...
Niebawem sylwester , dostałam tyle propozycji ...a ja nie mogę podjąc w życiu żadnej decyzji ...nic mnie nie cieszy Nie chcę już tak , mam wrażenie ,że wszystkie złe myśli rozdzierają mnie od środka , dusza krzyczy ,że jestem tak słaba ....że nie dam rady ...boję się ..Najgorsze są myśli , że już zawsze będe nieszczęśliwa ... wtedy zaczynam się zastanawiac ...czy nie lepiej byłoby gdybym zniknęła ...tak po prostu ...tak na zawsze ...