Skocz do zawartości
Nerwica.com

maestro_

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez maestro_

  1. Pamiętacie ten dzień (dni) kiedy lęki i niepokój ujrzały światło dzienne ? Jakie objawy wam się pojawiły ? Coś przeżywaliście w danym okresie życia ? Straciliście ? A może żyliście po prostu beztrosko do tego momentu ? Jakie objawy somatyczne, wizualne, wam się pojawiły w te pierwsze dni niepokoju ? Nerwica, zaburzenia lękowe zapewne przychodzą do pewnej masy ludzi podatnej na pewne schematy myślenia, charakter, podejście do życia i sytuacjach jakich się znajdujemy. Powiedzcie coś o sobie o swoich skłonnościach mentalnych oraz odpowiedzcie na powyższe pytania. Może statystyka pozwoli nam zrobić pewien wgląd w którym znajdziemy wspólne ( podobne przyczyny). ZNAJĄC PRZYCZYNĘ CZYLI KLUCZ MOŻE UDA NAM SIĘ ODKRYĆ ZAMEK, ZA KTÓREGO DRZWIAMI KRYJE SIĘ TO CZEGO POŻĄDAMY.
  2. Na NFZ podchodzą inaczej niż dasz im w łapę i są takie zapewne kolejki że wizyty odbywają się raz na miesiąc.. a ttakie odstepyy czasowe nie sprzyjają dobrej terapii.
  3. Pustka, Strach, Niepokój i Żal. Te cztery terminy świetnie oddają moje codzienne doznania z jakimi się zmagam. Kiedyś nie potrafiłem zrozumieć człowieka który odbiera sobie życie, zastanawiałem się jak samoistnie można to zrobić w jaki sposób można chcieć odejść z tak cudownej ziemi w obszar i stan który nie jest nam znany. Kiedy byłem szczęśliwy świat był inny słońce miało wyrazisty blask, powietrze sprawiało delikatniejsze wrażenie, dojrzewające liście drzew miały tą wyrazistą zieloną barwę. To wszystko trwa do dziś niestety ciągłe stany przygnębienia zasłaniają mi te piękno, czarna chmura która bezlitośnie niweluje widok błękitnego nieba. Świat w którym emocjonalnie się dziś znajduje jest jak stanie na środku pustkowia w którym cierpisz bo pragniesz uciec do normalnego świata jednak biegnąc mile, rozglądając się w cztery strony świata widzisz to samo tylko podłoże. Raz na jakiś czas zauważasz mały krzaczek dający nadzieje istnienia miejsca w którym zaczyna się oaza, lecz idąc dalej spoglądasz i wiesz ze to była kolejna wskazówka, nadzieja która zawiodła. Te 8 miesięcy w których zmagam się z moim stanem, dawały mi sporo różnych objawów somatycznycznych jak i myślowych : analizy życia, sensu, istnienia strachu przed samym sobą, strachu przed nieudolnością, bądz patologią w sposobie myślenia i wiele innych. Nadchodzi majówka mam zaproszenia, jedno za miasto kilkadziesiąt kilometrów z mojej aglomeracji z dziewczyną, jednak chyba nie skorzystam powodem oczywiście samopoczucie ; chociażby od tygodnia ciągłe wrażenie zawrotów jakbym się gibał na statku do tego niskie ciśnienie rozkurczowe. Jestem facetem chcę by wróciła do mnie dawna energia, nie boję się życia, boję się jedynie marnowania życia ( to mnie najbardziej przeraża i te tykające wskazówki które poświęcam na stykanie się z samym sobą ). Pracuje, uczę się, mieszkam z babcią. Nie ma mnie kto wesprzeć finansowo w sprawach takich jak terapia u specjalisty. Musze liczyć sam na siebie nie dawno wydałem 4 stówy za kilka wizyt u psychologa w celu zbadania mojej osobowości aby wykluczyć jakieś poważne schorzenia. Chciałbym zrobić wszelkie badania (na ubezpieczenie zdrowotne) neurolog badania krwi i inne jednak pracuje nie mam na to czasu. Tymbardziej jak przypomne sobie te zbywanie przez lekarzy długie terminy to chce mi się wymiotować... Kiedy byłbym zaspokojony znajomościa własnych wyników mógłbym wziąść się konkretnie za terapie u specjalisty. Nie wiem jak to wszystko pozałatwiać, nie mam na to siły już. Pamiętam w styczniu jak szukałem pracy wtedy byłem w głębokich lękach, mimo to znalazłem w swojej branży( nie było łatwo pracować w tym stanie) jednak jakoś pracuje dalej. Chce dac kobiecie całego siebie żeby w pełni czuła się przy mnie bezpieczna i ja chce byc pewny ze w pełni moge jej dać bezpieczeństwo. Jednak zaburzenia lękowe narzucają nam sugestie ze nie jesteśmy tacy mocni.. Ja się nie poddam i wy chyba też nie !
  4. Josh korzystasz z terapii ? Mi psychiatra powiedziała ze w mojej sytuacji nie widzi potrzeby zastosowania tymczasowo leków. Jej znajoma psycholog wykonywała mi szereg badań aby wykluczyc pewne schorzenia i jestem zdrowy( byłem na kilku wizytach). Jednak zaleciłą mi terapie grupową gdyż pojawiają się zaburzenia lękowe.
  5. chyba kazdy je widzi w takiej sytuacji to tez nic dziwnego... jestes niewyspany a tym samym oslabiony Moim zdaniem sam sie nakrecasz. No ale to moje zdanie tylko na podstawie tego co piszesz Wiem jak widziałem pół roku temu i mam świadomość tego jak widze teraz Jeżeli chodzi o mety itd
  6. Nie chce tu opowiadac swojej historii kiedy się zaczeło itd gdyż nie mam mocy na to żeby sie rozwijać dziś. Mam objawy zaburzeń lękowych tak stwierdzila psychiatra miałem badania psychologiczne i jestem zdrowy. U mnie jest tak : myśli budzące: lęk, bezsens, bezradność.Zmęczenie, zawroty głowy, uczucie spowolnienia przy zmeczeniu tzn; np kiedy sie nie wyspie i idąc wieczorem przez centrum handlowe czuje jakbym nie miał pełnej kontroli nad ciałem jakbym miał zaraz upaść i zemdleć. Mam od poczatku całej historii mroczki męty i powidoki w polu widzenia, strasznie wkurwiające, zjebane uczucie ( wybaczcie za synonimy)widze je bardzo wyraznie patrząc na błękitne niebo, jak jest jasno , badz na bialutkiej ścianie świeżo co malowanej ( załącze zdjęcia jak to mniej więcej wyglada wizualnie . Mam tego wszystkiego dosyć, te ostatnie pół roku jesień i ta paskudna zima dały mi ostro popalić. Ciagła walka z samym sobą to było naprawde ciężkie uwierzcie dało mi kopa i nie raz płakałem, modliłem się nie wiedziałem co ze sobą zrobić żeby było lepiej (okropna szarość życia mnie otaczała OKROPNA ! Tylko sen dawał mi odpocząć od tego wszystkiego). Kobieta którą poznałem kilka miesięcy temu troche mnie odciągneła od tego wszystkiego nieświadomie( poniewaz nie wie nic na ten temat). Jest juz lepiej naprawde od jakiegoś czasu jest lepiej czasem przez kilka tygodni było naprawde okej. Martwi mnie tylko to ze jednak czuje te zawroty, jakbym tracił świadomość z otoczeniem na moment i ogromny lęk przy tym ze coś się ze mną dzieje nie tak.( Czasem przy tych objawach czuje jakby dzwięk się przytłumił na chwile podobnie jak po wybuchu granata) TAK PRAGNOŁBYM W PEŁNI ODZYSKAĆ BEZTROSKOŚĆ W TYCH KWESTIACH POPROSTU ŻYĆ ! CZUĆ ŻE NADCHODZI LATO CIEPŁO WAKACJE ! JAK KIEDYŚ ! SPOGLĄDAĆ Z UŚMIECHEM NA BŁĘKITNE NIEBO I MIEĆ PEWNOŚĆ ZE ZNÓW NIE ZNAJDE JAKIEGOŚ PROBLEMU. TAK PRAGNE ! Czy to minie ! ? JUŻ JESTEM TAKI BEZRADNY BEZ SIŁ NIE WIEM GDZIE SZUKAĆ POMOCY! MAM 20 lat pracuje ucze się ale nie jest łatwo. Niżej zdjęcia przedstawiające moje męty w oku (jak to wyglada mniej więcej) na tym gdzie pokazane jest to samo miejsce w dwóch osłonach nie mam az tak ale patrząc w błekitne niebo mam podobnie. Byłem u okulisty oczy mam zdrowe.
  7. Tylko w tym problem ze nie potrafie tych mysli zneutralizować a uwierz mi ze próbowałem. Wszystkie te mysli mnie otaczają bo żyje a w życiu nie unikniesz kontaktu z ludzmi, egzystencją etc. Kiedy zaczynam rozmowe z kims, patrze mu w twarz ni z kad ni z owat wskakuje mysli ze to tylko człowiek, gatunek jak wiele innych ( fakt ze na najwyzszym szczeblu inteligencji etc) ale jednak gatunek. Po takich myslach czuje sie zakłopotany ( mimo ze jestem swiadomy ze moje mysli sa bez sensu ). Kilka miesiecy temu mi sie te mysli rozpoczeły i co jakis czas znajdywałem nowy problem.. -- 24 sty 2013, 21:06 --
  8. Zaczne od tego że ciężko jest to wytłumaczyc ale spróbuje. Zauważyłem u siebie od jakiegoś czasu pewne, budząca zakłopotanie stwierdzenia ( analizy ) na temat praktycznie wszystkiego. Podajmy przykład: Oglądam film i widze aktora, nagle pojawia się dziwna myśl typu, przecież to tylko aktor i pod skórą ma czaszke a pod czaszką móżg,tylko to nim kieruje. Rozszerza się to na skale wszystkich ludzi bliskich, uczonych, znanch, znajomych. Po takim chwilowym przemyśleniu patrze z innej perspektywy na człowieka i rozmowe z nim odbieram mniej naturalnie, sztucznie. Tyczy sie to także przedmiotów np: gdyby swiat został stworzony inaczej to kubek od herbaty mógłby mówić ;p To strasznie głupio brzmi ale mam takie myśli czasem one sa dziwne i wprowadzają mnie w zakłopotanie. To samo tyczy sie wiary, egzystencji. Kilka miesiecy temu wgl takich mysli nie miałem. Czy przy depresji takie analizy i lęk z nimi związany sie zdarzają ? Jak sobie z tym poradzić i nie brac tych rzeczy tak do siebie. -- 01 sty 2013, 20:10 -- Chciałem jeszcze do tematu dopisać żeby było wiadomo co czuje przy takich analizach. Pewnie wielu z was myślało o tym jak powstał wszechświat itd. I to przewaznie jest tak ze rodzi sie pytanie za pytaniem np: Skąd te planety, skąd ta przestrzeń w której są planety, skad powstało to co stworzyło przestrzeń, skąd powstało to co stworzyło to co stworzyło przestrzen. Człowiek wtedy czuje sie z tymi pytaniami taki zagubiony i że to nie na jego głowe ;p
  9. Mam 20 lat i powiem ci szczerze że miewam podobne refleksje na temat tego co było, co jest i co będzie. Przez pewną dekade marzyłem zostać kimś znanym śpiewać, rapować mieć za to gruby szmal i czuć się kimś. Mając te naście lat miałem wiele marzeń, lecz z czasem zaczeły zanikać. Kontrole przejeło użalanie się nad sobą, samokrytyka, wspominanie tego co było. Muzyka działa na mnie podobnie jak na ciebie. Słuchając dobrego kawałka potrafie mieć gesią skórke, czuć dreszcze i nakłania do róznych wyobrażeń o różnej tematyce.Chociażby kawałek( 2pac -Starin Through my rearviev). Czesto to jedyna droga by móc przeżyć coś jeszcze raz przez chwile. Najgorsze jest to jak stracisz zaufanie do wszystkiego co jest na ziemi i poza nią. Warto pokładać w czymś wiare, wierzyć w coś chociażby w siebie, boga, drugiego człowieka. Wiara nadaje jakis sens i bezpieczeństwo. Bez wiary człowiek nie bedzie szczęśliwy. Czasem rozmyślam nad tym że na ziemi jest 6 mld ludzi ale mimo wszystko jestem sam. I to mnie przeraża, bo spekuluje iż każdy ma odrębną specyfike postrzegania i myślenia, mamy wiele podobnych cech tego samego gatunku ale jednak jesteśmy od siebie różni.
  10. Witam napisałem juz jeden temat na tym forum. Chciałem sie do niego odnieść z pewna dolegliwością która nie daje mi normalnie funkcjonować. Od 3 miesięcy nieustannie wraz z początkami derealizacji , depresji, lęków ( zresztą sam niewiem co mi dokładnie dolega), pojawiły się mroczki, męty, śnieg optyczny, i na jasnych obiektach typu niebo, monitor, biała sciana dostrzegam tysiące punkcików przemieszczających się ( możliwe ze to leukocyty). Dane objawy ciągle mi towarzyszą. Jest to nie miłe gdyż w polu widzenia widzisz jak ciągle coś ci pływa i nadaje obraz mało naturalnego świata. Wszystko wydaje się takie mniej wyrażne i sztuczne ( nienamacalne). Byłem u okulisty miałem badane pole widzenia i stwierdził że wszystko z oczami okej. Nie mam pojęcia co mam robić, czuje sie bezradny. Dodatkowo te różne głupie ,myśli i analizy egzystencji, ludzi, sensu bytu, zastanawianie się nad poprawnością własnego toku myslenia, zastanawianiem się własciwie nad sensem wszystkiego. Co może mi pomóc ? Trace wiare we wszystko co mnie otacza Boje sie ze oszaleje..
  11. Witam serdecznie Chciałbym sobie w jakiś sposób pomóc ponieważ w obecnym czasie nie egzystuje w swoim przekonaniu normalnie. Od kilku miesięcy z początkiem roku szkolnego borykam się z problemami które jednym mogą wydawać się banalne jednak moje zycie obróciło sie przez to o 180 stopni. Wracając z wakacji od mojej mamy ( nie mieszkam z nią od kilkunastu lat) czułem smutek , powrót do szarej rzeczywistości , tak strasznie ciążące myśli o samotnosci , która wczesniej tez mnie otaczała.Moj stan był naprawde przygnębiający dość mocno.Czułem pewną tęsknote za nią. Po kilku dniach ogólnie wracałem do normalnego trybu , znajomy dał mi cynk o pracy do której poszedłem i z poczatku byłem zadowolony.Miałem kontakt z kobietą, którą przed wyjazdem znałem kilka miesięcy i była starsza o 4 lata ( ja natomiast mam 20).Kontakt wygasał w trakcie mojego pobytu za granicą.Razem mielismy swiadomosc tego ze jest to znajomosc bez zobowiązań i łaczyły nas spotkania itp. Jak juz wspomniałem kilka dni po przyjezdzie zacząłem prace.Pracowałem po 10 godzin dziennie.Kontakt z dziewczyną ostatecznie był urwany ( bardziej z jej strony ).Ja pracowałem dzień w dzień ponad półtora miesiąca z wyjątkiem niedziel.Były to prace pod kątem budowlanym. Pewnego dnia po pracy wracając do domu wszedłem do swojego pokoju , rozejrzałem się i złapał mnie okropny bezsens , a zarazem lęk , mała wewnetrzna panika ,strach, mozna by nazwać derealizacja. Poczułem dół emocjonalny i obcość otoczenia, która mi dała dużą dawke stresu przez chwile.Nie miałem pojęcia co sie ze mna dzieje. Powiedzmy ze po krótkim czasie stan sie w miare unormował. Kiedy nastawały kolejne dni bedac w pracy zacząły nasówac mi się okropne myśli, które wręcz były dla mnie psakudne ( nie do przyjęcia) jednak one były i narastały.Sprawiały ze kompletnie nie mogłem się skupić na tym co robie , pociły mi sie rece , szybkie bicie serca itp.Cieżko mi sie mówi o tych myślach ponieważ są złe i nieadekwatne do mojej osoby. Były to myśli typu iz mógłbym zmienić orientacje seksualną ( mimo że pociągają mnie tylko kobiety !), czy zrobić jakiemuś dziecku krzywde , badz np ze strace panowanie nad sobą i zabije jakąś osobę . Te mysli były takie intensywne a ja taki bezradny w tym że nie moge sie ich pozbyć.Mijały dni a ja coraz bardziej sie pogłebiałem , spostrzełem ze wszystko stało sie takie szare i jakby nienamacalne, nienaturalne mimo że było takie same.Wrazenie jakbym patrzał na świat przez szybe.Zaóważyłem że powstały mi mroczki i męty w oczach dodatkowo patrząc w jasne obiekty np niebo widziałem takie poruszające sie tysiące punkcików (gdzież doczytałem ze mogą byc to leukocyty które w normalnych warunkach oko nie widzi). Po tych męczących przepracowanych godzinach spowodowanych w pracy nie praca a myślami i moim stanem ogólnym uznałem ze puki co rezygnuje z pracy. Przez ponad 2 miesiące do początku grudnia siedziałem w domu.Z poczatku spałem po 13 godzin i cały czas budziłem sie z bólem brzucha i różnymi dziwnymi objawami somatycznymi.Czasem w nocy dretwiały mi rece.Czułem można by to określić stan depresyjny gdyż w pierwszych dniach umycie naczyn czy wstanie i pujście do kibla było nie lada wyzwaniem. Siedziałem w domu i czytałem różne bzdury na necie zeby sobie jakoś sprobować pomoc jednak to pogarszało sytuacje i interpretowanie niektórych wypowiedzi ludzi pogarszało i narastały nowe konflikty emocjonalne w mojej głowie. Idac ulicą wleciało mi cos do głowy co zaczełem analizować.Spojrzałem na pewnego człowieka przypadkowo i wydał mi sie on obcy czyli ktos taki który nie jest wstanie mnie zrozumieć bo nie jest mną i nie moze mi w niczym pomóc i tak nagle poszerzało sie to na wiekszą skale na wszystkich ludzi nawet lekarzy ( zacząłem stwierdzac ze to tylko ludzie i jak mi sie cos bedzie działo to mogą mi nie pomóc bo moga nie znac przyczyny tak jakby kobmpetny brak zaufania) czy rodzine babcie , mame itd.Czułem się momentami obco , sam jak palec , bez zrozumienia przez drugą jaką kolwiek osobe.Mijały dni i niektóre mysli troche sie zminimalizowały a nawet zapomniałem ale narastały nowe np ze moge miec jakies powazne zaburzenia psychiczne i nie kontrolować sie (przez co nie poznam nowych kobiet i nie załoze nigdy rodziny - bo zadna nie chce byc z wariatem itd i bede sam ..). Stwierdziłem że pujde do psychiatry.Poszedłem na NFZ opowiedziałem mu wszystko i on powiedział ze jestem zdrowy psychicznie no z tym ze moje objawy mogą wskazywać nerwice natrectw.Chciał mi przepisać lek ale ja odówiłem i puki co powiedziałem ze chce unikać farmakologicznego leczenia.On powiedział ze jak czuje sie na siłach i mam swiadomosc ze jeszcze dam rade powalczyc to ok.Zapisał mnie na terapie 3 tyg pużniej byłem u młodej psycholog po 30 i zrobiła ze mną wywiad w celu zbadania sytuacji itd.Nastepne spotkanie dopiero na styczen ;( ( dla osoby borykającej sie to szmat czasu ).Zacząłem próbowaćnie nie myśleć robić co kolwiek itd a jednoczenie potrzebowałem zrozumienia.Kupiłem książke : pt "Jak Przestać Się Martwić i Zacząć Żyć " autorstwa Dale'a Canegie.Książka ciekawa, interesująca jednak nie uswiadomiła mi zbyt wiele. Powiem szczerze ze zaóważam ze jest ogólnie ze mną juz troszke lepiej niektóre myśli ustapiły na jakiś czas, ale wracaja.Te ostatnie miesiące dały mi kopa i powiem szczerze ze czuje sie ociążały myślowo.Czuje jakby mnie spotkało doswiadczenie które zmieniło mnie w pewien sposób i czuje sie w sobie troche obco.Pewnego rodzaju obawa nieobliczalności.Wczesniej spotykanie sie z kobietami , smsowanie itd było takie fajniejsze przyjemniejsze , nie obce , nie trudne , miłe emocjonalnie).Teraz mam kontakt ale unikam spotkan bo nie czuje sie jeszcze na siłach aby potrafic zrobic dobre pierwsze wrazenie(mimo ze nie mam problemów ze soba bo jestem wysoki i wizualnie ok (wybaczcie za ta samoocene ;p). Koncząc tą długą i jak ze ciekawą z życia wzięta opowieśc dodam ze naleze do ludzi sentymentalnych , analizujacych pierdoły ,czesto opłakujących przeszłość a na przyszłośc patrze jak na nie lada ogromne wyzwanie.Bywam bardzo samokrytyczny i wiekszosc rzeczy jakie robie wydają mi sie zrobione zle.Żyłem marzeniami jednak od dłuzszego juz czasu sadze ze zadne z marzen nie dojdzie do skutku( miałem oromną chec sie dorobic i miec swój dom itd). Nie pomyslcie odrazu ze jestem jakaś ciapa bo tak nie jest staram sie jak moge ,pracuje umiem sie przeciwstawiać ludzia , ucze sie zaocznie , flirtuje z kobietami. Wybaczcie za błedy. Dzieki ze to przeczytaliście i odnieście się do tego.Pomóżcie w jakiś sposób.Dajcie rady.Zapewne sa tu osoby po podobnych przezyciach badz znajace nauke psychologi i ludzie poprostu znający temat. Pozdrawiam
×