Cześć wszystkim, mam 20 lat jestem chłopakiem, jeszcze nie dawno byłem szczęśliwym człowiekiem cieszącym się z fajnej pracy, optymistycznie nastawionym do świata. Stało się to kilka dni temu - na imprezie dostałem telefon o utracie bardzo bliskiej mi osoby. Od tego się zaczęło. Pokłóciłem się też z najlepszymi znajomymi nie wiem jak teraz to wszystko naprawić. Zapadłem w depresję, zacząłem brać amfetaminę i bardzo silne chemiczne, uliczne, specyficzne narkotyki których nienawidzę -pomaga mi to zapomnieć o wszystkim z dużą ilością wódki - nie, nie jestem uzależniony potrafię sobie z tym poradzić ale robię to bo pozwala mi zapomnieć, ale to nie w tym problem, problem jest w tym że chcem po prostu się zabić, jestem bardzo mądry, znam się bardzo dobrze na psychice. Straciłem przez to pracę, mam halucynacje, widzę rzeczy których nie ma - ale jestem jeszcze tego świadom przez co to jest, nie spałem od trzech dni wyglądam jak trup, świat stał się ponury i szary, a jeszcze niedawno cieszyłem się pięknym krajobrazem pokrytym śniegiem który widzę zza okna.
Myślę że potrafiłbym poradzić sobie z tym sam, ale nie wiem w jaki sposób
nie piszcie mi w odpowiedziach że mam przestać to brać ponieważ to jest oczywiste
nie pójdę do psychologa, psychiatry, nie ma takiej możliwości nawet to jest wykluczone
nie bede brac zadnych psychotropów
mysle ze jeszcze pare dni pożyję jak se z tym nie poradzę
jestem jeszcze silnie zakochany w pięknej dziewczynie która mnie nie nawidzi i uważa za psychopatę
a jestem normalnym i bardzo spokojnym człowiekiem