Skocz do zawartości
Nerwica.com

MajaMaj

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia MajaMaj

  1. hmm wiem, ze nikt nie da mi odpowiedzi, ale moze ktos pomoglby mi podjac decyzje. co 2 glowy to nie jedna :) warto zaryzykowac i zostawic tak wiele (glownie to ja bym miala zostawiac), dlatego , ze nie mamy tu przyjaciol ?
  2. Pisze, bo nie mam nikogo z kim moglabym sie podzielic moim problemem. Banalny wstep dla banalnego problemu . A jednak sobie nie potrafie poradzic. Wyjechalam jak setki innych , wyjechalam z kims . Poczatki, zakochani w sobie, swiata poza nami nie bylo … Po 2 latach, osiagnelam w miejscu w ktorym jestem pewna stabilizacje ktora daje mi poczucie bezpieczenstwa. Jestem tu tylko z nim, nie mamy nikogo, rodzina, wiekszosc znajomych w Polsce. Jemu jest zle. Ma dosyc tej monotonii, nudy, potrzebuje rozrywek, nie jest przeciez typem domatora. Ja ? Oczywiscie , tez nie jestem , ale po paru latach doswiadczen wiem ze lepiej miec malo przyjaciol ale niech beda prawdziwi. Mowi, ze potrzebujemy diametralnych zmian , zadecydowal o wyjezdzie do “innego kraju”. Ja wrecz przeciwnie. On Ma tam kolege, ktory dla mnie nie jest osoba bezwartosciowa, duzo by pisac, ale nie ma sensu go obrazac. Boje sie, ze gdy wyjedziemy to bedzie poczatek konca. Gdy w Polsce nie mieszkalismy jeszcze ze soba, on po randkach ze nma umawial sie z nim na pare piw, przyprowadzal go na randki, po czym jak kolega byl znudzony, lub chcialo mu sie wypic , to po odprowadzeniu mnie do domu, swiat do nich nalezal. Regula to nie bylo, ale wystarczylo aby wzbudzic moj niepokoj. Chce postawic wszystko na jedna karte, chce zaczac od nowa, choc z jednym przyjacielem, bo tu nie ma nikogo. Jest przed 30, twierdzi ze sie jeszcze nie wyszlal. Nie moze znalesc satysfakcjonujacej pracy, nie ma satysfakcjonujacego samochodu, nie nawidzi nudy, braku znajomych . A tam..? Idealny swiat czeka na niego, na Nas. Postawilam sprawe na ostrzu noza, moze jechac sam. Wiem, ze mnie kocha, choc po tych wszystkich klotniach, przykrych slowach, zmienil sie jego stosunek do wielu spraw. Serce mi peknie jesli to zrobi. Nie chce rzucac dobrej pracy, zaczynac wszystkiego od nowa. Pytam sie go dlaczego chce budowac nasze szczesie w oparciu o jedna osobe (wg quasi-przyjaciela). Krzyczy, ze nie mam prawa zabraniac mu przyjazni i nie bede wybierala mu przyjaciol. Fakt lubie krytykowac, czasem za bardzo. Czy jestem zbyt samolubna ? Jak rozwiazac ta sytuacje ? On sie uparl, nie chce slyszec o niczym innym , ja rowniez. Gdzie lezy kompromis ? Chyba go nie ma w tym momencie,. Umiem liczyc na siebie ale sama bym sie tu zlamala. Co robic ?
×