Skocz do zawartości
Nerwica.com

Andziołek

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Andziołek

  1. Babcia odeszła wczoraj popołudniu po bardzo krótkiej, ale zaciekłej walce z rakiem. Pokój jej duszy [*]
  2. Nie wiem, czy piszę w odpowiednim miejscu, jeśli temat powinien pojawić się w innym miejscu, proszę o przeniesienie. Nie ma sensu, bym opowiadała o sobie, skoro to nie o mnie tu chodzi. Chciałabym po prostu się wygadać, wysłuchać rad osób, które przeszły przez to samo, być może to zrozumieć i pogodzić się z sytuacją. Moja babcia jest w finalnym stadium raka z przerzutami do chyba wszystkich narządów. Nie pracują nerki, ani wątroba, stan jest krytyczny i właściwie jest to tylko kwestia kilku dni. Nie potrafię się z tym pogodzić. Nie umiem wyobrazić sobie nieobecności babci w moim życiu. Nie jestem w stanie wybaczyć sobie tego, że nie jestem teraz przy niej, że mieszkam ponad 200 km od niej i pracuję. Wydaje mi się, że cieszenie się z czegokolwiek w tym czasie jest dla niej obrazą. Nie przestaję myśleć o śmierci. Zaczęłam zastanawiać się jaki jest sens życia. Po prostu nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Uważam, że powinnam być przy niej i się pożegnać, a nie mogę, bo babcia nawet już nie rozumie z kim ma do czynienia. A jeszcze pół roku temu w moje urodziny chodziłyśmy razem po mieście, aby wybrać mi prezent. Jak to możliwe, że tak szybko się wszystko zepsuło? Mam jeszcze jedną babcię, z którą mam większy kontakt. Jak z nią zacznie się coś dziać, to chyba oszaleję. Nawet zaczęłam myśleć o śmierci rodziców. O swojej, której strasznie się boję. Nie widzę sensu w życiu kilkudziesięciu lat, by skończyć jako nawóz. Jaki ma sens tyranie w niewdzięcznej pracy, prześlizgiwanie się z miesiąca na miesiąc, by przeżyć, skoro do niczego to nie prowadzi? Proszę, niech ktoś pomoże mi dojść z tym do ładu...
×