Witam.
Nie wiem gdzie się zgłosić, nie wiem od czego zacząć. Jestem 25 letnią kobietą. Nie radzę sobie z życiem. Nie umiem poradzić sobie z problemami. czuję, że moje życie to pomyłka. Od wielu lat regularnie mam myśli o śmierci - jedynie myśli, nigdy nie znalazłabym w sobie odwagi żeby targnąć się na własne życie, jednak to zawsze powraca jako najlepsze rozwiązanie moich problemów. Mam bardzo niską samoocenę, szczerzę i z pełną świadomością mogę zaznaczyć, że nienawidzę siebie, swojego charakteru, postępowania, wyglądu.
Mimo wszystko funkcjonuję, żyję z dnia na dzień, śmieję się. Nie mam depresji. Dlatego nie wiem do kogo sie zwrócić. kiedy byłam jeszcze w wieku licealnym przez chwilę odwiedzałam psychologa, który zraził mnie tylko do psychologów (albo to niedorzeczne żebym chodziła do psychologa). Nie wiem co robić i sama nie wiem czego oczekuję od tego portalu. wiem, że inni mają gorzej, że są choroby, klęski. Może po prostu użalam się nad sobą. proszę o pomoc. czy powinnam sie do kogoś zwrócić? czy tylko sobie imaginuję problem?
Dodam jeszcze, że nie mam z kim porozmawiać. Rodzinę męczą moje problemy, kiedy próbuję z nimi o tym porozmawiać, to najczesciej słyszę, że zawsze powtarzam, że chcę umrzeć i że tego nie da się słuchać. Jestem introwertykiem, stąd nie mam wielu przyjaciół. Dwie osoby z którymi chciałabym o tym porozmawiać również bagatelizowały zawsze moje słowa. Może to wynik tego, że nie potrafią wczuć się w moją sytuację, są z innego środowiska i problemy takie jak moje zapewne nigdy ich nie dotkną. Już jakiś czas temu przestałam próbować podzielić się swoim niepokojem, myślałam, że może sobie wmawiam, i że faktycznie przesadzam, ale te myśli ciągle mnie męczą. Nie chcę ich mieć, a one wciąż są, chociaż próbuję myśleć pozytywnie, codziennie próbuję wziąć się w garść, ale w konfrontacji z codziennością wszystko wraca.
Jeśli chodzi o samotność tonie doskwiera mi ona, bo to akurat, lubię, zbyt wielka ilość osób wokół mnie strasznie mnie stresuje.
Nie wiem co robic. Zasięgnąc porady psychologa? Zastanawiam się nad tym, ale zdaje mi się to niedorzeczne, przecież są osoby, ktore rzeczywiście potrzebują pomocy