witam Was wszystkich serdecznie...jestem i sledzę to forum od dawna ale nigdy nie miałam odwagi nic napisać...jestem chora na nerwicę natręctw od 8lat jest mi z tym bardzo źle i ciężko,biorę seronil i odstawiam i tak w kółko...gdy wpadam w trans natrętnych mysli i gestów i nie potrafię sobie z tym poradzić wtedy sięgam po wiekszą dawke tabletek bez wiedzy lekarza sama sobie zwiększam dawkę bo nie widze nadzieji..za długo to trwa...biorę je i biorę aż mnie zamula i troszkę przechodzi...nie wiem czy jest szansa na wyleczenie się z tego...czy juz do konca zycia bede musiała z tym zyć i seronil w torebce na dobre i złe czy udało Wam się chociaż w małym stopniu zmniejszyć objawy...ktoś poradził mi ,że terapia ale że cięzko się z tego wychodzi i tabletki są niezbędne ...co robić?