Skocz do zawartości
Nerwica.com

csm1

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia csm1

  1. co do dziewczyn to mowila mi, zebym znalazł sobie dziewczyne w kosciele ;D od tygodnia sie do mnie nie odzwya bo chce zebym ja przeprosil za to ze mnie bila po glowie i ponizała :) decyzja podjęta kwestią czasu jest kiedy sie od niej wyniose
  2. a co jeśli ona będzie do mnie co chwile przychodziła/dzwoniła bo to bardzo prawdopodobne. co psycholog pomoże to ona zepsuje... przyszły rok juz za miesiąc ja planuje wyprowadzke na początku roku czyli nie długo, mam malo czasu na przygotowanie psychiczne
  3. mam nadzieje ze nie braknie mi odwagi bo czuje jakbym w dalszym ciagu byl do niej przywiązany je***ą pępowiną
  4. Witam, mam dosyć skomplikowany problem z własną matką, polega to na tym, że próbuje ona kontrolować moje życie mimo ze mam juz 23 lata. Krytykuje prawie wszystko co robie np. fryzura nie ta to komentarze zlosliwe, ubiór, koledzY itp. W sumie staram się to olewać ale to wszystko gdzies tam we mnie sie kumuluje. Kolejna sprawa to kościół. Nie wierze w to, nie chce tam chodzic ale dla niej to nic, mam tam chodzic i juz inaczej mnie bije (poważnie ), wyłącza mi internet i generalnie traktuje mnie jak małe dziecko. Nie liczy sie z moim zdaniem, wszystko co zrobie/powiem jest złe. Kiedy nie chodziłem na imprezy bo nie było z kim to zle bo nigdzie nie chodze. Teraz wychodze czesto w weekendy to jest tak, że jak wracam to ma mine jakby chciała mnie zabić ale nic nie mowi, kiedy cos do niej wtedy mowie to wybucha agresją i czasem nawet mnie bije ;/ przy tym nie wiem w ogole o co jej chodzi bo zawsze przychodze kulturalnie. jesli chodzi o nią to nie lubi wychodzić z domu, nie ma znajomych, jej zycie to jeden wielki schemat typu: wstac, sniadanie, sprzątanie, gotowanie obiadu, poobiednia drzemka, mycie garow, kolacja, wiadomości, film, spać. dosłownie wyglada to tak odkad pamietam. kiedy nie zrzędzi to nie mamy o czym rozmawiac, tlumaczylem jej to nie raz ale jej nic sie nie wytlumaczy ona jest wspaniala a ja do dupy. wydaje mi sie ze sensem jej zycia jest sprzątanie. wszystko robi za mnie, sprząta mi w pokoju jak mnie nie ma, gotuje obiady, pierze ciuchy, od lat powtarzam jej ze sam to moge robic ale ona swoje, po czym cale zycie wypomina mi ze to robi a ja nic. porownuje mnie ciagle do kuzynow/ kuzynek oni wspaniali ja beznadziejny. przechodząc do sedna prowadze firme z ojcem (rowny gosc troche pantoflarz) i odlozylem troche kasy na mieszkanie, kredyt moze ojciec cos dorzuci. aha matka takze bardzo lubi sie wtracac w firmowe sprawy mimo ze nigdy tam nie byla, mowi ze jestem tam darmozjadem i cale zycie sie lenie. i zaczynam myslec o wyprowadzce od niej w przyszlym roku, problemem jest to ze mimo to, ze coraz bardziej jej nie znosze, to na dzien dzisiejszy nie wyobrazam sobie zycia bez niej, tak wlazła mi w glowe i tam siedzi. nie wiem czy jestem po prostu mamisynkiem czy to jakas toksyczna wiez ze ona cale zycie sie o mnie troszczyla az za bardzo. po prostu czuje sie tym wszystkim przygnieciony. cokolwiek nie zrobie to mam taki tik ze zaraz mysl co powie matka. wroce godzine po pracy do domu pozniej to zle sie czuje bo wiem ze w tym momencie powinienem byc na obiedzie bo będzie znow klutnia. no i zazwyczaj jest. gdziekolwiek nie ide to spowiedz gdzie ide z kim po co. wiem ze jak sie wyprowadze to pierwsze miesiące bez niej będą cięzkie, wiem tez ze bede sie o nia martweil bo w sumie poza mna nie ma nikogo, z ojcem za dlugo nie rozmawia bo przychodzi z pracy i mu sie nie chce. wpadnie w depresje czy cos i bedzie mi ciezko z tym zyc. co byscie zrobili na moim miejscu bo jestem w kropce, wyprowadzil bym sie od niej, i zaczal zyc wlasnym zyciem ale jakas niewidzialna sila trzyma mnie przy tej toksycznej osobie przykro mi jest tak pisac o wlasnej mamie ale tak niestety to u mnie wyglada.
×