Skocz do zawartości
Nerwica.com

negri34

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez negri34

  1. Mam diagnozę schizofrenia, ale pierwszy lekarz wyraził sie, ze to borderline... Mój brat tez tak uwaza, mój chłopak i ja powoli tez... Mam strasznie silne schematy w zwiazku, ostatnio miałam obsesyjne mysli samobójce, miałam zła matke... Jak ja mam lek przed bliskoscia zmenic, chyba sie nie da... Nie stac mnie na zadne terapie, nie mam pracy, grosza przy duszy, chodze na konsultacje u psycholog, bo nie moze mi na razie zrobic terapii.. Konsultacje maja byc co tydzien. Boje sie o swoje zycie, za misiac czy półtora jak ten schemat znowu sie powieli ,ze sobie cos zrobie albo strace zycie, boje sie bardzo i ciagle rycze... ( Bo chłopak mnie bardzo kocha... Nie mam pieniedzy ani srodków na terapie zaburzen osobowosci, wszystko przez moja matke, a ona uwaza, ze jestem manipulantka i mam takich charakter, nie uwaza, ze to jej wiza, ze mnie trzymała za mocno, uzalezniajac od siebie jednoczesnie opuszczona sie czułam, taki lek itd jako dziecko.. Jednoczesnie ojciec mnie czasem bił, miał postawe obojetna, nie płacil nigdy na nas, nie było go w domu, tylko na zime mama go przygarniała, bo nie miał gdzie spac. Rodzicie byli po rozwodzie dawno... Boje sie o najblizsza przyszłosc, nie wiem co mam zrobic ;((... Chce isc na terapie z matka, ale ona nie pójdzie, bo jest na mnie obrazona czesto, nierozumie, ze to jej wina czesciowo, nie ma do mnie juz zaufania... Uwaza, ze jestem manipulantka rozwydrzona, ze udaje, ze jestem hamka, ordynarna, ciagle mi mówi, ze bede kiedys plakała, ze mnie nikt nie kocha jak sie tak zachowuje ;(((.. A ja potem płacze, nawet w Kosciele... Boje sie o swoje zycie, chce isc na terapie z mam ;(.
  2. Zdaje sobię z tego sprawę ... . A jak to w takim razie można wyleczyć? Czy w ogólę się da? Czy da się wyleczyć z lęku przed bliskością przed chłopakiem- cykliczne schematy zachowań, jeżeli miałam niepokojącą obojętność ze strony zapracowanej matki w dzieciństwie, byłam bardzo opusczona? Zaczełam chodzić na terapię, ale boję się, że nigdy tego do końca nie wyleczę i nie stworzę udanego, szczęśliwego związku . Pozdrawiam.
  3. Witajcie, ostatnio doszłam do dogłebnej przyczyny tego, ze systematycznie od jakiegos czasu chce zrywać z moim chłopakiem, a potem sie schodzimy. Okazało sie, ze tak na prawde to nie chce z nim zerwać, bo jest mi bliski i darze go uczuciem, tylko potrzebuje zerwać na 2-3 dni duza blikosc, aby sie zregenrowac psychicznie, dowartosciowac, aby nabrać dystansu po to, żeby kolejny raz z oczyszczonymi emocjami steskniona wejsc w zwiazek, czuc bliskosc i romantyzm. Ale to jest tylko do czasu i takie schematy się od dłuzszczego czasu ponawiaja.Mam problem z czuciem mysli, zarówno negatywnych jak i pozytywnych wobec mnie. To jest taki swoisty mechanizm obronny i byc moze to zaburzenie to po prostu objaw borderline? Mam taki problem, ze jak sie z kims dobrze czuje, ze błyszcze np. intelektem, super wygladam itd to automatycznie czuje przeczucia tej osoby, pojawiaja mi sie w głowie takie pozytywne wzmocnienia, ze moze ona tez o mnie mysli, ze jestem atrakcyjna, ze duzo czytałam, ze sie przygotowałam do tego spotkania wiec mi zależało na tej osobie, ze jest super, ze ja jestem super itp.. i mam dobry nastrój, co sie moze czasem przekładać na lekko przesadzone moje emocje względem drugiej osoby. Z kolei jezeli mam jakies negatywy w sobie, mam jakies duze wady - jak np. nie mam pracy, mam spora nadwage i nie dbam o siebie - to bez wzgledu co moj kochajacy mnie chłopak ciagle by powtarzał i mnie zapewniał, ja czuje jakie on ma do mnie zwiazane z tym przeczucia, czesto rozmijajace sie z tym co aktualnie mówi, co powoduje brak zaufania do niego i moje poczucie winy. Moje poczucie winy, ze jestem dla niego ciezarem, ze on mi kupuje bilety na pociag, ze go wykorzystuje, ze on mi sie nie podoba, a jak chce z nim zrywac to moze dojsc nawet do tego ,ze on mnie nie kocha... I ostatnio na kamerce zrobilam taka jazde, ze uwazał, ze mam atak psychotyczny, poniewaz chcialam przelamac te bariery i sie sama oczyscic, jakby sie tak usprawiedliwic z czym sie źle czułam wiec zaczełam mu mówic, ze cały czas sie bawiłam jego uczuciami, ze go nie kocham, ze jestem wredna suka, szmata itp.. Zawsze kiedy chce z nim zerwac on ma zupełnie, diametralnie inne wyobrazenie o mnie i o naszym zwiazku, absolutnie nie moze sie z tym zgodzic, strasznie rozpacza, momentami nawet ma zachowania autodestrukcyjne... Tak sie dzieje juz od dłuzszczego czasu, mamy takie schematy ktore trwaja po ok. 1 ms czasu, za kazdym razem coraz gorzej to wyglada i w dodatku moj chłopak mi powiedział, ze w sierpniu, kiedy pierwszy raz z nim zerwałam na miesiąc "mówiłam dokładnie to samo"... Że jestem dla niego ciezarem, nie kocham go, bawie sie jego uczuciami, ze mam tego swiadomosc itd... Jestem w bliskim zwiazku z moim chłopakiem i zależy mi bardzo na budowaniu więzi, zaufaniu mu i żeby nie mieć problemu w związku, ale te schematy wciąż się powtarzają... Non stop mam jakies wątpliwości, pytam go o coś względem mnie, o zdanie itd, robie mu jakies jazdy z tego powodu itd. Po prostu wciąż nie moge zaufać, im jest dalej tym bardziej mi się nie zgadza, aż do momentu rzekomego "zerwania", czuje sie nieuczciwe i też z braku zaufania nigdy nie uprawialiśmy klasycznego seksu... Co bym bardzo chciała zrobić, ale nie mogłam się nigdy do tego przekonać do końca, bo ze względu na te przeczucia mam blokadę przed bliskością. Będę teraz chodziła na konsultację psychologiczną, jestem na liście oczekujących na terapię...Wiem, że bez usunięcia tego najtrudniejszego problemu nie mam szans na satyskacjonujący związek i też robię co chwilę krzywdę mojemu chłopakowi.. Czy mieliście/miałyście w związku podobny problem i jak to można zwalczyć?? Jakie macie z tym doświadczenia? Pozdrawiam.
×