Witam,
brałem udział w warsztatach na temat odchodzenia. Psycholog zaproponował, no własnie nie wiem gre? technike? polegającą na tym, że on był "śmierć" a ja sobą. Stanąłem na przeciwko, już sie dziwnie czułem, jakby coś mnie odpychało czy coś w tym rodzaju. Patrzyłem prosto w oczy, ale wzrok psychologa byl dla mnie dziwny. Patrzyłem patrzyłem, on przekrecił głowe, ja też to zrobiłem, usmiechnalem sie, on się usmiechnął. Potem obszedl w moje prawo o ok 90 stopni, ja też to po chwili zrobilem. Potem powiedzial, zebym powiedzial "koniec" kiedy zechce. powiedzialem. Niech mi ktoś wyjaśni co to było? co miało na celu? nie zdąrzyłem zapytać bo reszta uczestnikow nie chciała tego ćwiczenia i przeszliśmy dalej.
Pozdrawiam, mam nadzieję, że znajdę kogoś kto będzie wiedział o co chodziło.
