Skocz do zawartości
Nerwica.com

19Damien94

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez 19Damien94

  1. Witajcie. Kiedyś tutaj pisałem, jescze przed sięgnięciem po pomoc. Od stycznia chodzę do psychoterapeuty (pani), u której rozmawiamy o tych wszytkich moich natręctwach i innych dolegliwościach. Zauważyłem poprawę jeśli chodzi o niechciane przekleństwa na bliskich. Dostałem wskazówkę, że muszę się przełamać i zacząć je wymawiać na głos. Przyznam, początki były trudne, no bo jak to tak wypowiadać przekleństwa na osoby, które się kocha. Ale w końcu się przełamałem, wypowiadałem na głos, to co mi w głowie siedziało i dzisiaj mogę powiedzieć, że ten problem już mnie nie dotyczy. Zdarzają się oczywiście jeszcze te myśli, ale są już tak rzadkie, że aż zapomniałem, jak się czułęm w przeszłości z nimi. Ale moja nerwica to nie tylko te przekleństwa. Mam ciągle jakieś lęki przed śmiercią, przed nieporządkiem, nie lubię, gdy coś nie jest perfekcyjne (perfekcyjnie czyste, proste, itd.). Mam nawet taką dolegliwość, że chociaż wszystko w moim komputerze działa, to ja często mam jakieś zmartwienia, czy ten program na pewno dobrze działa, czy tylko z pozoru tak jest, a gdzieś tam w jego procesie jakieś błędy są. Wiem, że to brzmi dziwnie, śmiesznie. I ogólnie czasami mam takie obsesje, że aż sam się gubię w swoich myślach. No i tu niestety nie zawsze pomaga to, co wynoszę od psychoterapeutki. Ale nie przyszedłęm tu opisywać tylko moje odczucia. Chciałem zapytać, czy powinienem udać się do psychiatry, by przepisał mi jakieś leki? Bo czasami naprawdę mam już dość tych zmartwień, które nie powinny mieć miejsca. Czy leki naprawdę mogą ułatwić mi walkę z tym wszystkim?
  2. Proszę, powiedzcie mi, co ja mam robić. Mam zaburzenia obsesyjno-kompulsywne o czym już tutaj pisałem. Zacznę od tego, że próbuję to powiedzieć mamie, ale najzwyczajniej w świecie boję się tego. Już nieraz miałem ustalone, że to powiem, ale gdy ten moment się zbliżał, to rezygnowałem mówiąc sobie, że muszę się jeszcze do tego przygotować. Po prostu boję się reakcji mamy oraz tego, że będę przysparzał problemów. Ponadto boję się iść do psychiatry. Ja nie wiem, czy mi to pomoże, czy trafię na dobrego lekarza... Przecież różnie z tym bywa. Dodatkowo mieszkam w mieście, w którym nie ma lekarza i będę musiał dojeżdżać tam autobusami, co mnie wcale nie cieszy. Czasami mam ochotę sam coś z tym zrobić, ale przecież ja sobie sam na pewno nie poradzę, potrzebuję leczenia.
  3. Witajcie. Jak już tutaj kiedyś pisałem, wydaje mi się, że mam nerwicę natręctw. Oczywiście wiem, że muszę iść do specjalisty, aby to potwierdzić, dlatego też postanowiłem zająć się tym po Nowym Roku, gdyż teraz jak wiecie jest szał przedświąteczny, a dodatkowo jako maturzysta jestem też skazany na szał związany z ocenami na półrocze, które wyjątkowo kończy się w grudniu. No ale ok, nie o tym chcę pisać. Otóż mieszkam w Siemianowicach Śląskich i chcę ogólnie zapytać, czy ktoś zna jakiegoś dobrego specjalistę na Śląsku, który zajmuje się nerwicą natręctw? Wolę już teraz zebrać niezbędne informacje, żeby potem w styczniu już nie odkładać tego. Teraz nowa seria pt. "mruganie oczami". -.- Mam jakieś strachy, że jak źle mrugnę oczami, to będę mieć zeza, jakieś odwarstwienie, a jednocześnie gdy tak mrugam, to znowu mam strach, że przez to mruganie sobie inaczej oczy uszkodzę. To się chyba robi coraz gorsze. No ale do stycznia wytrzymam i nie mam zamiaru tego już dalej odkładać.
  4. Witajcie! Zacznę może od tego, że mam 18 lat. Chodzi mi o to, że od już jakiegoś dłuższego czasu mam jakieś dziwne różne myśli i podejrzewam, że są to zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne. Ale do rzeczy. Po pierwsze, dosyć często nachodzą mnie wulgarne myśli o bliskich, o Bogu - po prostu o wszystkich, którzy są mi w jakiś sposób bliżsi. Najczęściej to się dzieje wtedy, gdy coś mnie zdenerwuje i to całkiem coś niezwiązane z tymi osobami. Dodam, że często też, gdy coś mi się nie udaje, to najczęściej pojawia się w mojej głowie "zwalanie" na te bliskie mi osoby - że to ich wina, że tak się dzieje i przy okazji pojawiają się oczywiście przekleństwa na nich. To jest straszne. Oczywiście są też niechciane myśli erotyczne związane z różnymi osobami, niekoniecznie ze mną w roli głównej. Ogółem, nawiązując do tego zdenerwowania, mam wrażenie, że przez te zaburzenia szybciej mnie można wyprowadzić z równowagi. Wystarczy, że jakaś drobna sprawa się nie powiedzie i już jestem zdenerwowany. Często też myślę, najczęściej po spotkaniu z kimś, co sobie ten ktoś np. o mnie myślał po spotkaniu ze mną. Mam takie różne gdybania, co by było gdyby, przejmuję się takimi drobnymi sprawami, że gdy sobie z tego zdam sprawę, to sobie myślę, że gdyby wszyscy mieli takie problemy jak ja mam, to wszyscy by byli szczęśliwi. Gdy czasami coś układam, planuję, to mam taką potrzebę, aby wszystko było idealnie równo, prosto. Mam też dziwne obawy dotyczące czystości, chociaż nie mam popularnego w tych zaburzeniach częstego mycia rąk do czerwoności, ale np. siedząc w domu w fotelu w spodniach, w których siedziałem w szkole, nie chcę potem siadać w tym samym fotelu np. w piżamie, bo mam takie myśli, że te bakterie, co były w szkole przeniosę na piżamę. No coś głupiego, ja sobie zdaję sprawę z tego. Poza tym chyba przez te zaburzenia moja wiara w moje umiejętności zmalała. No chyba, że to już nie problem związany z tymi zaburzeniami. Ogólnie, często jestem zestresowany, gdy muszę coś komuś odmówić, bo się boję reakcji tej osoby. Nie lubię też, gdy muszę coś u kogoś załatwiać. Trochę mi to wygląda przy okazji na fobię społeczną, ale właśnie też tego nie jestem pewien. A, no właśnie... czy głupie tiki też mogą być objawami tychże zaburzeń? Bo jak sobie pomyślę o niektórych moich tikach, to aż wstydzę się napisać. No ale... gdy słucham muzyki siedząc na kanapie, to muszę "chodzić" tułowiem do przodu i do tyłu, tzw. odbijać się od oparcia. Robię to jednak wtedy, kiedy wiem, że nikt mnie nie widzi. Może dlatego nikt nie domyśla się, że mam problemy... Do niedawna (może 16. roku życia) ssałem kciuka jak niemowlęta! Ja wiem, że to śmiesznie wszystko brzmi, ale opisuję Wam tak jak to jest. Na początku aż myślałem, że mam zespół Tauretta, ale geneza tych myśli podpowiada mi, że to jednak ZOK. Proszę, powiedzcie mi, czy to rzeczywiście mogą być te zaburzenia? Bo ja mam zamiar się z tym udać do odpowiedniego specjalisty, ale właśnie wolałbym najpierw mieć taką choćby drobną pewność, że to to. No i właśnie, jak o tym powiedzieć mamie? Ja raczej jestem zmuszony to powiedzieć, bo nie chcę ukrywać tego. Póki co wiem o tym ja i teraz Wy. Póki co mam stracha powiedzieć o tym mamie. No bo co ona sobie o mnie wtedy pomyśli? Że jej syn jest jakiś psychiczny? I do tego przejmie się tym dosyć mocno i będzie się tylko tym stresowała... Po prostu teraz nie wiem, jak z tego wybrnąć. Czy to się da wyleczyć? Czy ja już jestem skazany na dożywotnie zmaganie się z tymi głupimi myślami?
×