Od gier komputerowych (lub raczej ogólnie od komputera) jestem uzależniony tak na prawdę od czasów pierwszej komunii, kiedy to dostałem Pegazusa. O przyczynie nałogu nie będę tutaj pisał. Zacznę może od tego, że mniej więcej od 6 lat mogę siebie określić jako hikikomori - odczuwam niesamowity wstyd przed rodziną i społeczeństwem za swoje porażki życiowe. Swoją autodestrukcję rozpocząłem mniej więcej od tamtego okresu. Było to nocne siedzenie przed komputerem i granie, bądź masturbacja. Jednak najgorszy okres rozpoczął się jakiś rok, dwa lata temu kiedy to niby chęcia zmiany robiłem dłuższe niż 24 godzinne sesje przy kompie, np. wstałem w okolicach 15.00 i przesiadywałem do 22 dnia następnego jedynie z przerwami na kibel i jedzenie. Potem odsypiałem to, ale w pewnym momencie zauważyłem, że mój organizm już nie odsypia. Nie spię już po te 10, nawet 14 godzin, tylko zawsze śpię około sześciu. Wpadłem wtedy w panikę i zmusiło mnie do zmiany zachowania i mogę powiedzieć, iż od dnia 12 lipca 2012 roku staram się chodzić regularnie spać między 23.00, a 23.15. Oczywiście spowodowało to szereg zaburzeń. Z osobowości schizoidalnej "wpadłem" w anankastyczną. Praktycznie wszystkie moje codzienne czynności są objęte jakimś rytuałem. Dzień mija mi bardzo szybko. Pierwszy miesiąc zniosłem całkiem nieżle, nawet udało mi się kilka razy wyjść z domu, ale prawdziwej "jazdy" dostałem na jesieni kiedy to zacząłem dostawać bardzo mocnych splątań, tudzież otępień. Starałem się nie brać żadnych medykamentów, jednak czarę goryczy przelała noc, podczas której bardzo mocno chciało mi się spać, a nie mogłem usnąć do szóstej nad ranem. Od tamtej pory zacząłem regularnie łykać po 2mg estazolamu, przepisanego przez psychiatrę, u którego leczy się moja matka. Początki były bardzo dobre, jednak wciąż przesypiam tylko te 6 - 7 godzin i zdarza mi się po nim wybudzić. Najgorsze jest jednak to, że po tych sześciu miesiącach wciąż mam wrażenie zbyt krótkiego snu. Tak jakby ktoś pstryknął palcem i już się wybudzam. I tutaj moje pytania do Was - czy uważacie że taka ilość czasu 6 - 7 godzin jest wystarczająca? Czy może to być spowodowane jakąś chorobą? Czy moglibyście polecić jakieś leki wydłużające sen?