U mnie zaczęło się latem.
Nie wiem od czego tak naprawdę. Po prostu zaczęłam być smutna. Płakać każdej nocy w poduszkę do samego rana, potem spać godzinę dwie i wstawać jak nowa. Wieczorami często wychodziłam na piwo- lepiej mi się usypiało pod wpływem.
Od jakiegoś czasu po prostu mam wrażenie, że wszystko mi się sypie. Choć usilnie staram sie wszystko naprawić, sypie się co innego.
Straciłam ochotę na seks i na cokolwiek. Mój partner nie wie co się dzieje, zupełnie nie jest świadomy tego, co czuje i nie umiem mu o tym powiedzieć. Gdy mam dzień taki, że nie wstaję z łózka, bo nie mam siły czy wstaję w strasznym nastroju, wymyślam jakiś pretekst.
O pójściu do lekarza myślałam od dawna. bardzo dawna, jeszcze wtedy kiedy chcialam tylko uporać się z problemami z dzieciństwa z ojcem.
Ale nie poszłam nigdy, nie miałam odwagi. Zwlaszcza, że kiedy już stwierdzałam, że pójdę do kogoś, bo nie wytrzymuję, wychodziłam na ulice zapalałam papierosa i nigdzie nie jechałam.
Teraz jest tak samo, nie sypiam po nocach, płaczę i obiecuje sobie, że pójdę z kims porozmawiać.
Ale nie wiem jak i nie wiem od czego zacząć.