Skocz do zawartości
Nerwica.com

tentypo

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tentypo

  1. Guzki na szyi też przerabiałem. U szczupłych osób, lub osób o szczupłej szyi da się tam całkiem sporo wymacać. We większości - żyły, ścięgna, czy węzły chłonne. Ja oczywiście polazłem na USG, a że radiolog był spoko i chyba wiedział co mi jest, to wszystko mi pokazał. Do tego wytłumaczył jak to jest z węzłami. Mianowicie te małe paskudztwa lubią się powiększać z byle powodu, bez przyczyny i zupełnie nie do przewidzenia. Najczęściej powiększają się ze względu na stan zapalny w okolicy (gardło, ząb, czy inne rzeczy), ponieważ są odpowiedzialne za obronę organizmu. Zdarza się, że jakiś węzeł nie wróci do stanu poprzedniego i zwłóknieje. Taki węzeł jest większy i niebolesny (na forach straszą, że jak nie bolesny to od razu jakaś tragedia. Guzik prawda). Mogą się powiększyć bez przyczyny i nikt nie wie czemu tak robią. Absolutnie nie groźne dla organizmu. Sprawny lekarz jest wstanie wymacać, czy węzeł jest podejrzany, czy nie. Jeżeli nie jest to należy go za przeproszeniem olać. Ja sam mam jakieś 3-4 na szyi, które są powiększone, ale nic z nimi nie jest podejrzanego.
  2. Guzki na szyi też przerabiałem. U szczupłych osób, lub osób o szczupłej szyi da się tam całkiem sporo wymacać. We większości - żyły, ścięgna, czy węzły chłonne. Ja oczywiście polazłem na USG, a że radiolog był spoko i chyba wiedział co mi jest, to wszystko mi pokazał. Do tego wytłumaczył jak to jest z węzłami. Mianowicie te małe paskudztwa lubią się powiększać z byle powodu, bez przyczyny i zupełnie nie do przewidzenia. Najczęściej powiększają się ze względu na stan zapalny w okolicy (gardło, ząb, czy inne rzeczy), ponieważ są odpowiedzialne za obronę organizmu. Zdarza się, że jakiś węzeł nie wróci do stanu poprzedniego i zwłóknieje. Taki węzeł jest większy i niebolesny (na forach straszą, że jak nie bolesny to od razu jakaś tragedia. Guzik prawda). Mogą się powiększyć bez przyczyny i nikt nie wie czemu tak robią. Absolutnie nie groźne dla organizmu. Sprawny lekarz jest wstanie wymacać, czy węzeł jest podejrzany, czy nie. Jeżeli nie jest to należy go za przeproszeniem olać. Ja sam mam jakieś 3-4 na szyi, które są powiększone, ale nic z nimi nie jest podejrzanego.
  3. Czy mieliście tak, zeby wam nerwica dokuczała juz po stresie? Zawsze myslalem, ze nerwica męczy jak czlowiek ma stres, jak stres mija to nerwica tez. Jak juz pisalem wczesniej cholernie boli mnie lewa strona klatki piersiowej. OD kilku tygodniu. W ostatnich miesiacach mialem duzo stresu, zmiana pracy i strata bliskiego przyjaciela. Ale to juz bylo kilka tygodni temu. Cholernie sie boje o jakies ciezkie chorobsko (raczysko czy inne cholerstwo), ale jak juz pisalem. Badania krwi robione w grudniu, a rtg klatki w czerwcu. Wszystko cacy. Nie mam juz specjalnie sily i ochoty lazic do kolejnego lekarza, wydaje mis ie ze to moze byc stres. Boli was czasem cos tak bez powodu dłuższy czas? Powody miałem wcześniej, ale teraz jest ok. Dziwne
  4. Siemka, pisze tu bo mam dosyć. Może ktoś mi doradzi. Lat 24, aktywny hipochondryk :) Nawet nie wiem od czego zacząć. W moim domu od zawsze były szeroko prowadzone dyskusje na temat zdrowia. O raka bałem się już podobno jako 6 letnie dziecko,c zego nie pamiętam, ale wiem że już w wieku 11 lat pierwszy raz poważnie bałem się o zdrowie. Od tego czasu przewinąłem się przez setki lekarzy, zwsze z tą samą diagnozą - jest pan zdrowy. Począwszy od raka jelita, przez płuc, mózgu i wszystkiego co możliwe. Tylko w zeszłym roku byłem na usg węzłów chłonnych, MRI głowy, kilku rentgenach, EKG i oczywiście z moją rodzinną, to już prawie po imieniu jestem. Ogólnie nie pamiętam momentu w życiu w którym mnei coś nie bolało, lub czułem się w pełni zdrowy. Zawsze się tam siebie w głębi pytam co mołgoby mi dolegać. Znacie to uczucie mrowienia w brzuchu, prawda? Niedawno bolała mnie ręka - rak kości, na pewno. Lekarz, rentgen, wynik - wszystko w porządku. Przeciążona. Teraz bolą mnie plecy i wiecie o jaki nowotwór się boję. Ostatni rentgen klatki piersiowej - 6.2012. Cholera jasna, przecież nie mogę się naświetlać co dwa miesiące bo mnie coś boli. A jednak. Spać nie mogę, włosy sobie wyrywam (autentycznie) i paznokcie do krwi obgryzione. Niby funkcjonuje normalnue, ale ciągle jest to napięcie. Wiem, że chyba się to skończy u lekarza. W ciągu ostatnich dwóch lat drastycznie zmieniłem styl życia. Zdrowe odżywianie, mało alkoholu, dużo sportu (ok, 3-4 razy w tygodniu po 2-3 godziny. Zostały mi ty) - myślałem, że pomoże. No nie bardzo. Zostały mi tylko praktyczie papierosy do wyeliminowania, których juz i tak palę maksymalnie 5 po pracy, a kiedyś dużo więcej i to w ciągu całego dnia. Pracuję nad tym. Na nic zdaje się tłumaczenie mojego trenera, że jakby mi coś poważnego było to przede wszsytkim zaczęłyby spadać moje wyniki, a tymczasem one rosną, tak samo jak mięśnie, które też podobno mają problemy podczas chorób. Wydolność też wzrasta, coraz dalej i szybciej biegam, coraz więcej dzwigam, coraz lepszy jestem ... ale mimo wszystko. Gdzieś głęboko tam siedzi we mnie ten demon, który mowi, że jest źle. Kończą mi się pomysły. U psychologa kiedyś byłem, nie wspominam miło tej wizyty, właściwie doradziła mi żebym się ... nie przejmował tyle. Badam się, aż za dużo podobno. Oprócz bada zlecanych przez specjalistów, robię morfologię, mocz, wątrobę i nerki co kilka miesięcy. Macie jakieś pomysły? Czy już do końca życia będę tak miał, hehe :)
  5. tentypo

    Jedna, glupia mysl

    Właśnie, nie bardzo. Mogę sobie siedzieć ze znajomymi w pracy, rozmawiać, śmiać się i spojrzeć na okno - bach! Mógłbym skoczyć, krótka analiza - dla mnie ok, ale potem mysle sobie o rodzinie, dziewczynie i przyjaciołach i stwierdzam, ze to bylby za duzy klopot. Jednak ta myśl jest dosyć wyraźna, widzę jak staję w oknie i spadam, a potem powrot do rzeczywistości. Jakby taki krótki sen. Najgorsze w tym jest to, ze w pewnym momencie uswiadamiam sobie, ze moje wlasne zycie ma dla mnie niewielkie znaczenie. To dziwne, bo staram sie robic wiele rzeczy, zeby tak nie bylo. Jestem aktywny sportowo, mam kilka hobby, które bardzo lubie i raczej jestem wesołą osobą. To mnie tez niepokoi, ze wszystko jest wporządku w moim zyciu. Niczego mi nie brakuje. Nie wiem, czy z takim czyms sie zglasza do psychologa, czy po prostu fanaberia i olać sprawę. NIe wiem za bardzo co robić.
  6. tentypo

    Jedna, glupia mysl

    Witam wszystkich serdecznie w swoim pierwszym poscie. Krótko chciałbym przedstawić swój problem. Otóż wydaje mi się, ze nie cierpię na depresję, ogólnie zazwyczaj cieszę się z życia, które ogólnie nie jest złe. Standard - własne mieszkanie, oszczędności, dobra forma, kochajaca dziewczyna, mam pracę (może nie marzeń, ale jakaś tam jest), wszsytko jest spoko. Czasem tylko mam myśl, że mi się już nie chce, tak po prostu. Nie jest to powodawane jakimś konkretnym czynnikiem, mogę sobie np siedzieć na miłej kolacji w restauracji i nagle odczuwam chęć wyskoczenia przez okno. Brzmi śmiesznie, ale boję się,ze któregoś dnia naprawdę wejdę pod tramwaj, skręcę samochodem w drzewo, czy wyskoczę przez okno. Kiedyś miewałem tak rzadziej, ale ostatnio codziennie o tym mysle. W sumie gdyby nie to, ze wyrządziłbym przykrość kilku osobom to pewnie bym to zrobił. Nawet nie to,że sie zalamuje, czy boje sie ze sobie nie poradze. Szukam nowych bodzcow, zeby to zmienic m.in. sportu duzo uprawiam, ale to niczego nie poprawia.
×