Skocz do zawartości
Nerwica.com

flamecrest

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez flamecrest

  1. Znalazłam się wreszcie na którymś z krańców własnej wytrzymałości psychicznej. Staram się szukać pomocy, czekam na jakiś punkt zwrotny, szansę na powrót do normalności, której zupełnie już nie pamiętam, której prawdopodobnie nie było nigdy. Na spokój. Póki co walczę o każdą pojedynczą dobrą myśl. Ale wciąż wszystkie są dla mnie udręką. Nie potrafię spojrzeć na rzeczywistość taką, jaka jest naprawdę. Każdą porażkę przetrawiam w nieskończoność. Myślę, że jestem niedostosowana społecznie. Znerwicowana - nieustannie rozdrażniona, podenerwowana, zafiksowana na przeszłości lub przyszłości, nigdy na tym, co "tu i teraz". Diagnoza psychologa: nerwica lękowa i fobia społeczna, ale myślę, że to za mało. Na innego psychoterapeutę mnie nie stać. Byłoby, gdybym myślała bardziej trzeźwo i złożyła podanie o stypendium naukowe. Ale ja potrafię tylko wszystkiego się bać. Nie wierzę w siebie i w to, że kiedyś zrobię coś dobrze, albo chociaż w to, że zacznę myśleć. Ani w to, że się uspokoję i pozytywnie spojrzę w przyszłość. Póki co: frustracja, żal i to poczucie, że dokądkolwiek nie pójdę, wzbudzę litość albo śmiech. Może boję się nie tylko ludzi, ale w ogóle życia. Trudno mi uwierzyć, że osiągnę to, co chcę, kiedy nie radzę sobie ze swoimi emocjami i życiem w społeczeństwie. Studiuję psychologię, ale nie potrafię jeszcze udzielić sobie pomocy. Czy ktoś jest w stanie powiedzieć mi, w czym właściwie tkwi mój problem?
×