Witam, wlasciwie to nie wiem co napisac...;( jestem tu od wczoraj z nadzieja ze poznam ludzi z podobnymi problemami jak moje. Problem w tym ze ja do konca nie wiem co mi jest. Przez ostatnie lata myslalam ze to mijajaca depresja...ale podobno nie. Ogolnie to problem jest w tym ze brak mi checi do zycia, nie ma we mnie ani jednej pozytywnej mysli. Nie jem, nie spie, nie chodze do pracy- siedze na urlopie. Ciagle sobie mowie ze najwyzszy czas skonczyc z takim zyciem i ze od jutra zaczynam wszystko od nowa. Ale to "od jutra" trwa juz lata.
Lekarze stwierdzili nadwrazliwosc emocjonalna i nie dojzalosc na swoj wiek.Ostatnio duzo przezylam...smierc taty, rozstanie z facetem...i wtedy to wszystko wybuchlo. Wyladowalam na wlasne zyczenie w szpitalu dla psychicznie chorych. Szkoda tylko ze po tygodniu mnie wygonili do domu, oczywiscie z nakazem dalszego leczenia u psychologa. Tylko problem jest w tym ze teraz jak jestem w domu to nie mam nawet ochoty go poszukac a co dopiero isc. Nie potrafie uwierzyc w niczyja pomoc.
Tak wiec prosze, jezeli ktos tu jest kto przezywa lub przezywal podobny koszmar to niech sie odezwie.
( nie wiem czy w dobrym miejscu to wszystko zostanie umieszczone ale kompletnie sie nie znam na necie)