Tak fajnie mi sie Was czyta a i usmieje sie czasem az do łez.Tydzien temu postanowiłam raz na zawsze cos z tym zrobic i poszłam na holter cisnieniowy,zeby tez udowodnic sobie i lekarzowi,ze to nie nadcisnienie a emocje...no i było piknie,ale jak juz bylam w osrodku i pielegniarka kazała mi poczekac...zeczęła sie jazda...istny szczur w akcji...uciekac?smiac sie?płakac?najlepiej uciekac,ale gdzie ???hehehe no i w momencie,gdy załozyli mi to cholerstwo szczura w akcji mialam całe 24h.Jakby mnie nakrecili...cisnienie masakra,wsciekła na wszystko,niewyspana,bo w nocy budziło mnie brzeczenie i strasznie mnie to wkurzało..czas lesniczego znalezc i sie prywatnie dac zastrzelic.....sorki za byki,miłego dnia
-- 10 lis 2012, 12:19 --
Najlepsze jeszcze jest to,ze ciagle na holterze podgladałam...bylo ciagle wysokie ,no w wiekszosci...ale jak juz mialam to sciagac to przyjazn i milosc z maszynka,cisnienie ideał,nawet w osrodku...hahaha no
i padłam jak kawka taka byłam chyba zmeczona,bo spałam z dobre 15godzin...normalnie 6-7 i szczur wakcji,wysokie obroty od rana,wiec chyba to nerwy???