Skocz do zawartości
Nerwica.com

Streetpunk

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Streetpunk

  1. Zacznę od tego, że dziękuje za odpowiedź i zainteresowanie tematem :) Przechodząc do sedna - generalnie masz racje, tylko że to nie tak łatwo zaprzestać tych natręctw Wszak na tym polega ta cała nerwica że jest to natręctwo. U mnie to można powiedzieć jest to jakiś chyba objaw braku silnej woli, zdecydowania. Bo normalnie to każdy człowiek sobie powinien sam decydować -mam ochote na to czy na to , wiec robię to. a jak nie to nie robię. I dochodzi jeszcze problem religijny u mnie. Nie mogąc samemu zdecydować czy zrobić coś, wypowiadam jakieś formułki żeby zniechęcić siebie do robienie tego, poprzez strach przed konsekwencjami wynikajacymi z niedotrzymania takiej "przysięgi". Że jak nie wytrwam w tej "przysiędze" to stanie się to i to. Ze sobie powiedziałem że szatan zrobi mi to i to. No nic , oczywiście będe probował walczyć. Ktoś kiedyś powiedział, że najlepszym sposobem na wyleczenie sie z nerwicy jest nie uleganie jej, i zwyczajne olewanie tych wszystkich formułek, przysiąg, gestów. Że jak pare razy olejemy te przysiegi i zobaczymy ze nic sie nie stanie , to nerwica osłabnie a może nawet zaniknie.
  2. Witam ponownie. No właśnie, tak jak moj przedmówca powiedział, religia daje poczucie bezpieczeństwa. Ja w swojej nerwicy to się generalnie boje diabła. wiem że to śmieszne, ale tak jak pisałem, chodzi mi o to, że jak mam coś zrobić "grzesznego" (niekoniecznie jest to zwiazane z seksem, ale np z jedzeniem itp), to sobie "mowie", wmawiam że jak to i to zrobie to niech szatan cos mi zrobi fizycznie, w sensie, no nie wiem zniszczy jakaś rzecz materialną ktora jest dla mnie ważna np. Przy czym często nie wymawiam tego głośno, tylko tak coś mruczę pod nosem, są to takie impulsy w myślach. Tą "regułkę" wypowiadam w myślach, a słowami tylko potwierdzam, szepcząc coś tam do siebie w stylu "tak, niech tak sie stanie". No i jak zrobię to coś, co było obwarowane tym zastrzeżeniem,złamę je, to oczywiście dół itp. Zaznaczam że ogólnie jestem wierzący i praktykujący, chodzę do spowiedzi w miare regularnie. Czasem też do spowiedzi chodziłem głównie po to, żeby "zmazać" te moje głupie przysięgi, zastrzeżenia, i żeby uchronić się przed działaniem szatana. Uff, niezłe schizy no ale gnębi mnie to.
  3. Witam, dzięki za wypowiedź, no na pewno coś jest w tym co piszesz, przemyślę to, pozdrawiam :)
  4. Witam, również mam natręctwa religijne, a mianowicie u mnie chodzi o tzw przysięganie. Tzn kiedy nie moge się powstrzymać samą wolą przed jakimś grzechem natury seksualnej, np masturbacją, i się zastanawiam czy to zrobić, to jakoś sobie taki mechanizm wykształciłem że wtedy "przysięgam" Bogu że tego nie zrobie, a jesli zrobię to niech Bóg ukarze mnie, tu na ziemi. No i jak mimo tej "przysięgi" zrobię to, to oczywiście doł i rozważania co to teraz będzie. Tak samo jest z szatanem - czasem mówie tak do siebie, a raczej takie natrętne myśli przychodza, że jak np dokonam masturbacji to niech szatan zrobi mi coś złego tu na ziemi, np zniszczy coś co na czym mi zależy itp. No i jak nie dotrzymam "umowy" , to boję się że coś się stanie. O ile w przypadku Boga to jakoś czasem mam przebłyski rozsądku i tłumaczę sobie, że Bóg wie że to nerwica, że nie karze tu na ziemi, to w drugim opisywanym przypadku jest gorzej, bo się boje po prostu czy coś sie stanie itp. Zaznaczę, żeby było jasne - jeśli dokonam tej przykładowej masturbacji BEZ wcześniejszego "przysięgania", to nie mam aż takiego strachu przed karą, a jedynie "normalny" wyrzut sumienia że to grzech itp . Podobnie w drugim przypadku. Zdaję sobie sprawę, że to troche brzmi absurdalnie i pomyślicie że mam niezłe schizy ale taki sobie mechanizm wykształciłem niestety, nerwicowy. No można iść do spowiedzi, tylko wiadomo, nie chce latać co tydzień do spowiedzi, a czasem nie ma fizycznej możliwości żeby od razu iść do konfesjonału i trzeba odczekać np te 2 dni do niedzieli ale wtedy człowiek świruje.. pozdrawiam
×