Przepraszam, że tak długo nie odpisywałam, ale miałam zepsuty komputer i nie miałam kasy na naprawę. Dziękuję bardzo za odpowiedzi. Córka w tej chwili jeździ do innego psychologa (była tam 3 razy) z którą znalazła dość dobry kontakt, z czego się bardzo cieszę i to na N.F.Z. W tym czasie co tutaj napisałam to wyszukałam wszystkie przychodnie w T. i tam powysyłałam e-maile prosząc i błagając wręcz o pomoc. Otrzymałam kika odpowiedzi, że niestety skoro nie mieszkamy w tej miejscowości a w naszej nie ma psychoterapeuty to można jedynie prywatnie. Jednak jedną odpowiedź otrzymałam, że ta przychodnia nie ma psychoterapeutów ani psychologów dla dzieci i młodzieży, ale poleciła mi psycholog w Miejskim Ośrodku Rehabilitacji (gdzie trzeba miec skierowanie, które sobie załatwiłam) i tam właśnie obecnie jeżdżę z córką. w poniedziałek pojadę tam po raz czwarty. Prócz tego byłam raz z nia prywatnie na konsultacji u psychiatry i ta zwiększyła jej jeszcze dawkę leków, po 5 tygodniach nic to jednak nie ruszyło, więc poszłam na wizytę na NFZ gdzie się leczy od lat i tam p. dr juz wiedząc, że ma zwiększoną dawkę leków dodała jej jeszcze inny lek i jak na razie jest lepiej Zażywa teraz welafax 75 mg 2x dziennie po 1 tabl i zolafren 5 mg na noc pół tabletki. Trochę mnie niepokoi, że ma często teraz podwyższony puls, ale dzwoniąc do p. dr psychiatry przekazała, że to nie od leków. Trzeba jej zrobic badania na serce i byłam u pediatry, ale ta powiedziała, że puls może taki być (ponad 120 u 15 latki) Wydaje mi się, że to za wysoki puls, proszę napiszcie co wy o tym sadzicie i czy to może być od leków, biorąc pod uwagę, że jak była w szpitalu psych. to też jej tam podawano Zolafren 1 tabl dziennie to tez miała wysoki puls jak teraz i po tygodniu odstawiono jej ten lek a wstawiono anafranil, potem parogen po których także miała objawy uboczne. Boję się, aby to nie osłabiło jej serca, tym bardziej, że ona i tak juz się leczy u endokrynologa, ortopedy. Cieszę się, że chociaż troszkę z tymi natręctwami i depresja jest lepiej :)
Czekam na odzew i jeszcze raz przepraszam, że nie dawałam znaku życia nie z mojej winy.