Nigdy nie miałam depresji ale niestety jestem bardzo podatna na jesienne chandry. Gdy lato dobiega końca ja już odczuwam stres, że zacznie się moje złe samopoczucie. W tamtym roku przechodziłam ją bardzo ciężko pogorszyły się moje relacje z partnerem i przyjaciółmi, w pracy miałam problemy, nie mogłam spać, miałam bóle głowy, byłam ciągle zmęczone. W tym roku postanowiłam rozpocząć walkę z chandrą odpowiednio wcześnie, zapisałam się na tańce, ćwiczę, chodzę na spacery, zmieniłam dietę, staram się robić sobie małe przyjemności i na razie jest ok. Jednak wciąż mam mały lęk, że za chwilę chandra znów się pojawi. A teraz moje pytanie, myślicie że chandra może się przerodzić w depresję jeśli nic z nią nie robimy? Czy mija wraz z końcem jesieni?