Czytajac do mniej wiecej polowy Twojej wypowiedzi, jak był widział siebie. 
  
Mam grono kumpli, najlepszy to samotnosc, cale zycie taki bylem.  
Jestem mlody, cale zycie przede mna, a ja caly czas mysle ze nic nie ma sensu, ze jedyna opcja to samobójstwo, zeby się nie męczyc i sobie ulzyc. Jestem pieprzonym leniem, i nie mowicie mi ''wez sie w garsc'', ''twoje zycie w twoich rekach" - ja to wszystko wiem, az za dobrze, ale trudniej wykonac. 
  
Nie wiem co robic, nie mam w sobie chyba wiary ze moze mi sie cokolwiek udac w zyciu. Wiem ze jak pojde na studia zawsze mam papierek i moge dostac lepsza prace, czy wyjechac za granice nawet w przyszlosci. Jednak wiem jak w moim przypadku bedzie to trudno skonczyc, nie specjalnie lubie sie uczyc.  (zaoczne przerwalem po jednym dniu w tym roku i ogladam sie za inna szkola wyzsza...) 
Z drugiej strony jesli nie skoncze studiow wiem ze cale zycie bede pracowal za najnizsza krajową, a wiadomo jak trudno o prace dodatkowo.