Skocz do zawartości
Nerwica.com

nocnymarek

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nocnymarek

  1. Powietrzny Kowalu, oczywiście, dam znać co wyszło. ekspercie_abcZdrowie, dziękuję za link i Twoje odpowiedzi w temacie. Tu też nie wszystko pasuje, ale i trochę się zgadza - dokładnie jak z tą nerwicą. Wolałabym nic nie mieć, bez względu na to, jak to się nazywa. Pozdrawiam, nocnymarek
  2. ekspert_abcZdrowie, ale czy nadwrażliwość w zakresie zmysłu np. słuchu nie objawiała by się bardziej jednoznacznie? Nie mam problemu z tykającym zegarem, hałasem u sąsiadów czy nawet czyimś chrapaniem (choć akurat z tym to bywa bardzo trudno). Ale jeśli ktoś coś sobie zapina i odpina, albo pstryka czymś, albo stuka, to już jest dyskomfort. To jest takie dziwne, że coś tak błahego jak stukanie o szklankę może być tak trudne do zniesienia. Oprócz objawów, które opisałam, są inne rzeczy, na które zwróciłam uwagę po dokładniejszym przeczytaniu kilku tematów na tym forum. Obgryzam paznokcie i dokładnie wycinam skórki wokół nich. Mam już zrogowaciałą skórę wokół paznokci, a mimo to nie przestaję tego robić. Jeśli mi coś wystaje a ja to zauważę np. w pracy, to potrafię chwycić za duże nożyczki do papieru i sobie to wycinać. Wszelkie krostki na ciele też zawsze staram się wycisnąć, a jeśli się nie da to je drapię. Z trudnością przychodzi mi "zostawienie tego w spokoju", a po jakimś czasie do tego wracam. Dużo tych krostek nie ma i nie wyszukuję ich, a tych bardzo malutkich nie dotykam. Ale jeśli już jakaś przykuje moją uwagę, to nie odpuszczam jej. Nie jest to wszystko jakoś bardzo intensywne, ale jest. Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się zbyt dużo nad tymi zachowaniami, uważałam, ze mam brzydkie nawyki i słabą wolę. Ale po przeczytaniu na forum o tym, że inni też tak robią, to mi zaczęło pasować. Patrząc na siebie i na swoje zachowania, reakcje itp. mam subiektywne wrażenie że to może być to. I muszę to sprawdzić. U specjalisty oczywiście :). Pozdrawiam, nocnymarek
  3. Ja wiem że to tylko internet, i że za mało o mnie wiecie żeby stawiać diagnozy. Zestaw objawów, który opisałam nie pasował mi wcześniej do niczego, dlatego zapytałam, czy to w ogóle coś znaczy. Z odzewu wynika, że może coś znaczyć, więc chyba nie zaszkodzi iść na jakąś diagnostykę. Tylko już sama nie wiem gdzie, czy do psychiatry czy do gabinetu psychologicznego? No fakt, już uwierzyłam w tą nerwicę i zaczęłam szukać lekarza, ale chyba się wstrzymam z tym lekarzem (bo zaraz mi leki przepisze) i pójdę do dobrego psychologa. Dziękuję wszystkim za aktywność w temacie.
  4. nocnymarek

    [Toruń]

    tahela, jesteś bardzo pomocna. Dzięki za podpowiedzi. Właśnie szukam w sieci specjalistów. I pewnie zrobię tak, jak piszesz. Nie ma na co czekać. Pozdrawiam, mareknocny
  5. nocnymarek

    [Toruń]

    Dzień dobry, właśnie zostałam zdiagnozowana (na razie tylko na tym forum :), ale niestety, jestem pewna że ta diagnoza zostanie potwierdzona) - nerrrrwicaaaa natręctw. Mam więc pytanie do Torunian, którzy już się na coś leczą. Jaka jest szansa w Toruniu na sensowne leczenie z NFZ? Już kiedyś poszłam do lekarza psychiatry z NFZ i nie mam dobrych doświadczeń. Miałam depresję. Trafiłam do Wojewódzkiej Poradni zdrowia Psychicznego na Mickiewicza. Lekarz przepisał leki i psychoterapię. Z panią psycholog spotkałam się raz, pytała dlaczego mam depresję i w sumie próbowała ze mną rozmawiać, ale nie szło, nie wiedziała, czego się chwycić, bo jej nie naprowadziłam na ewentualne przyczyny depresji. A ja po prostu nie wiedziałam skąd to się wzięło. Okazało się że mam niedoczynność tarczycy. Sama to wymyśliłam, poszłam do lekarza ogólnego i poprosiłam o badanie TSH. No i wyszło. I tak jakoś sobie myślę, że lekarz chyba mógł o tym pomyśleć? Przyszła do niego kobieta słusznej wagi, z depresją nie wywołaną żadnym przeżyciem. Pytał mnie o to, czy coś się wydarzyło, powiedziałam mu że nie. Gdyby spytał, czy jestem ciągle zmęczona to by miał trzy przesłanki do niedoczynności. Badanie poziomu TSH kosztuje około 20 zł.... Od kiedy leczę objawy niedoczynności po depresji nie ma śladu. A antydepresanty brałam niepotrzebnie! No i teraz jestem ostrożniejsza. Chciałabym wreszcie doprowadzić się do porządku. Pozbyłam się jednego cholerstwa (deprecha), pozbędę się i nerwicy. Tylko gdzie zacząć? Na psychologa z NFZ bez skierowania od psychiatry to chyba nie ma szans (kolejki). Jeśli będzie zalecenie psychiatry to chyba łatwiej. Tylko pytanie - gdzie, u kogo, tak, żeby jeszcze w tym roku zacząć, a nie czekać następne dwa lata na wizytę? Macie kochani Torunianie doświadczenia z lekarzami/psychoterapeutami? Możecie coś doradzić? Ostatecznie pójdę z pieniędzmi w zębach prywatnie, i wtedy sobie wybiorę specjalistę, ale wolałabym tego uniknąć, bo mi się nie przelewa. No ale zdrowie najważniejsze, więc jeśli będę musiała, to jakoś zacisnę pasa. Dzięki i pozdrawiam, nocnymarek
  6. No to trzeba będzie coś z tym zrobić. Dzięki, nocnymarek
  7. No to dostałam w łeb Dziękuję za odpowiedź. W życiu bym się nie zorientowała ze to może być to. Szukałam wcześniej na forum, ale żadne z opisywanych objawów nie pasowały do mnie. Nie myję rąk częściej niż inni ludzie, nie wracam nawet raz, żeby sprawdzić czy zamknęłam drzwi. No ale coś musi być na rzeczy, skoro powyższa odpowiedź jest taka zdecydowana. Jeszcze raz dziękuję.
  8. Szanowni Forumowicze, chciałam się przywitać na forum i jednocześnie opowiedzieć o moim dziwnym problemie. Polega on na tym, że drażnią mnie niektóre bodźce wzrokowe i dźwiękowe. Jeśli w zasięgu mojego wzroku, któś rytmicznie rusza ręką lub nogą, nie mogę na to patrzeć. Kiedy mój znajomy je jogurt, dokładnie wybiera łyżeczką jego resztki z kubeczka. Skrobie wówczas dość intensywnie łyżeczką o plastik, a ja nie mogę znieść tego dźwięku. Moja znajoma, kiedy siada na kanapie, lubi położyć nogi wyżej i kręci przy tym stopą, jeśli jej stopa jest w zasięgu mojego wzroku, muszę wyjść z pokoju albo tak usiąść, żeby tego nie widzieć. Nie mogę znieść, kiedy ktoś wielokrotnie zapina i odpina sobie zegarek (dźwięk), kiedy ktoś trzyma w ręku okulary i kręci nimi w zasięgu mojego wzroku. Nie mogę wytrzymać też stukania pierścionkiem lub obrączką o szkło (np. szklankę), co często się zdarza, kiedy z kimś siedzę przy stoliku przy kawie, herbacie lub piwie i rozmawiam. Wiem że to brzmi śmiesznie. Ja sama nigdy nikomu się do tego nie przyznałam i jakoś staram się to znosić. Próbuję już wiele lat uodpornić się na tego typu bodźce, ale nie potrafię. Te sytuacje wywołują u mnie bardzo duży dyskomfort. Tak duży, że robię wszystko, żeby tego nie widzieć lub nie słyszeć, ale nie zawsze jest to możliwe. Wtedy robię się nerwowa (przykład: siedzę z kimś w restauracji i rozmawiam, a on stuka obrączką w szklankę, przecież nie powiem tej osobie, żeby tego nie robiła). Co ciekawe, nie drażni mnie tykający zegar, prace remontowe sąsiadów, a chrapanie po kilkunastu minutach przyzwyczajania się też akceptuję i zasypiam bez większych problemów. Wiele lat myślałam że powinnam to jakoś zwalczyć siłą woli, ale ze względu na to, że dotąd mi się nie udało, zaczęłam się zastanawiać czy to może być objaw jakiegoś zaburzenia? A może to nic takiego i powinnam po prostu żyć z tym dalej i nie zawracać Wam głowy? Jak myślicie? Z góry dziękuję. nocnymarek
×