Szanowni Forumowicze,
chciałam się przywitać na forum i jednocześnie opowiedzieć o moim dziwnym problemie.
Polega on na tym, że drażnią mnie niektóre bodźce wzrokowe i dźwiękowe. Jeśli w zasięgu mojego wzroku, któś rytmicznie rusza ręką lub nogą, nie mogę na to patrzeć. Kiedy mój znajomy je jogurt, dokładnie wybiera łyżeczką jego resztki z kubeczka. Skrobie wówczas dość intensywnie łyżeczką o plastik, a ja nie mogę znieść tego dźwięku. Moja znajoma, kiedy siada na kanapie, lubi położyć nogi wyżej i kręci przy tym stopą, jeśli jej stopa jest w zasięgu mojego wzroku, muszę wyjść z pokoju albo tak usiąść, żeby tego nie widzieć. Nie mogę znieść, kiedy ktoś wielokrotnie zapina i odpina sobie zegarek (dźwięk), kiedy ktoś trzyma w ręku okulary i kręci nimi w zasięgu mojego wzroku. Nie mogę wytrzymać też stukania pierścionkiem lub obrączką o szkło (np. szklankę), co często się zdarza, kiedy z kimś siedzę przy stoliku przy kawie, herbacie lub piwie i rozmawiam.
Wiem że to brzmi śmiesznie. Ja sama nigdy nikomu się do tego nie przyznałam i jakoś staram się to znosić. Próbuję już wiele lat uodpornić się na tego typu bodźce, ale nie potrafię. Te sytuacje wywołują u mnie bardzo duży dyskomfort. Tak duży, że robię wszystko, żeby tego nie widzieć lub nie słyszeć, ale nie zawsze jest to możliwe. Wtedy robię się nerwowa (przykład: siedzę z kimś w restauracji i rozmawiam, a on stuka obrączką w szklankę, przecież nie powiem tej osobie, żeby tego nie robiła).
Co ciekawe, nie drażni mnie tykający zegar, prace remontowe sąsiadów, a chrapanie po kilkunastu minutach przyzwyczajania się też akceptuję i zasypiam bez większych problemów.
Wiele lat myślałam że powinnam to jakoś zwalczyć siłą woli, ale ze względu na to, że dotąd mi się nie udało, zaczęłam się zastanawiać czy to może być objaw jakiegoś zaburzenia? A może to nic takiego i powinnam po prostu żyć z tym dalej i nie zawracać Wam głowy? Jak myślicie?
Z góry dziękuję.
nocnymarek