Cześć,
długo czekałem zanim tutaj napisałem, a teraz nie wiem od czego zacząć,więc się przedstawię po krotce. Kuba, 20 lat, wszystkiego się boje i wszystkich, mam problem i wiem o tym. Do niedawna myślałem,że to moja "cecha",że tak ma po prostu być. Nie mogę tego znieść, coraz częściej "wybucham" gniewem,a czasem i agresją. Nie wiem co mam zrobić z sobą... cały czas jestem zmęczony, nie czerpie radości z życia, nie mam nic i jestem sam...
Czuje,że moi rodzice zniszczyli mi całe życie. Nie wiem jak to ubrać w słowa... w własnym domu czuje się jak śmieć,darmowa para rąk.Mimo,że mam swój pokój nie czuje się w nim dobrze, lęk,ból czy jakkolwiek to nazwać towarzyszy mi cały czas w domu, nie ma momentu gdy jestem "wyluzowany". Po szkole, nie chce wracać do domu, ale nie mam co robić więc wracam. Nigdy od rodziców nie zaznałem pochwały, miłości czy czegokolwiek podobnego. Próbowałem się dopasować do oczekiwań, były gorsze oceny z matmy w szkole średniej, potrafiłem z 2 wyjść na 5 przez kolejne 2 lata i utrzymywać to... i co? NIC..
Ojciec to zwykły cham, przez całe życie kłótnie, krzyk i znęcanie się psychiczne,gdy mu coś nie wychodziło... do pewnego czasu, teraz już nie pozostaje bierny i "walczę" pokonując go jego bronią. Tylko,że to mi nie pomaga. Matka, od zawsze panikuje, myślałem,że to "normalne",ale to nie jest normalne! Wg niej na wszystko mi pozwala, przynajmniej ona tak twierdzi. Dobierała mi kolegów, wpływając na mnie gdy byłem młodszy, potrafiłem zerwać kontakt, czy pokłócić się z kolegą, przez nią... zresztą do teraz to robię.
Mam 20 lat, nie byłem na ŻADNEJ imprezie, na żadnych wakacjach czy domówce. Nigdy nie miałem dziewczyny, nigdy nie miałem nawet koleżanki... jestem nieśmiały, jąkam się, trzęsę(zaczęło się to od gimnazjum, wspominałem matce,ale niestety to "taka uroda Twoja"), poce się przez nerwy nawet podczas rozmowy(j/w)... boje się rozmowy z wszystkimi, czy to rówieśnik czy to starsza osoba. Nie potrafię utrzymać kontaktu wzrokowego... nie potrafię rozmawiać z ludźmi, nie wiem o czym jak i po co...
Czuje,że przegrałem życie...sam nie wiem czego oczekuje od Was pisząc tutaj:(. Pisząc to gorycz ściska mi gardło. Nie wiem co mam zrobić, pomóżcie mi,bo nie mam do kogo się zwrócić,a nie chcę już tak żyć. Nie chce być taki jaki jestem teraz, chcę się zmienić .