nie chodziło mi o zbiorowe dołowanie się. bo doskonale wiem,że nic dobrego z tego nie wynika. wiem to bardzo dobrze. zapewniam. poza tym mój wpis miał ogólny wydźwięk pytania.
tak naprawdę nie wiem czego tu szukam. może zrozumienia. nie wiem.
staram się jak najbardziej otaczać entuzjastami życiowymi. a nuż udzielą i mi tej radości? co nie przeczę powielokroć się udaje.
chodzi jednak o to, że ludzie zdrowi, nie twierdzę, że wszyscy ,nie potrafią pewnych rzeczy pojąć. co z kolei rodzi pewne poczucie osamotnienia. a wtedy trudno o wsparcie czy uszy chętne do słuchania.
niekiedy też taka "wspólnota" doświadczeń i przeżyć potrafi uświadomić, że nie jest się jednak samym czy też to co napisała tu jedna z osób, że ktoś ma większe problemy.